fot. Archiwum Państwowe w Warszawie, Zbiór Zofii Żóławskiej, sygn.2574
W dokumentach przekazanych do Archiwum Państwowego w Warszawie znajdują się trzy księgi w których od lata 1944 roku notowano udzielane potrzebującym wsparcie. Witaczkowie osobno zapisywali pomoc udzielaną w ich majątku w Żółwinie, a osobno poprzez Centralną Doświadczalną Stację Jedwabniczą (CDSJ) znajdującą się w Milanówku. Skala tej pomocy przybrała ogromne rozmiary, udzielono jej bezpośrednio setkom osób, a pośrednio poprzez szpitale, noclegownie, rozdawnictwo żywności tysiącom uchodźców.
W jej fizyczny rozdział zaangażowanych było wiele osób, stąd konieczność zachowania kontroli nad idącymi w miliony złotych wydatkami. Pomoc była więc odnotowywana w osobnych księgach, a dodatkowo potwierdzana jest ona w relacjach i oświadczeniach (notarialnie potwierdzanych) składanych przez osoby, które tej pomocy doświadczyły lub były jej świadkami oraz przez pokwitowania dołączone do ksiąg. Księga pomocy okazanej instytucjom i osobom prywatnym przez fabrykę Witaczków w Milanówku opatrzona jest sygnaturą 5, zawiera następujące rubryki umieszczone na dwóch kartach: nr kolejny, data, dla kogo, pismo-zapotrzebowanie (rubryka z reguły pusta), czyje polecenie (też pusta), kto pobiera, co dano, wartość, pokwitowanie. Przeważają instytucje typu Rada Główna Opiekuńcza (RGO) polska organizacja charytatywna działająca w latach 1940-45 za zgodą władz okupacyjnych i szpitale ewakuowane z Warszawy. Pierwsze zapisy w księdze opatrzone są datą 10 sierpnia 1944, ostatnie 22 stycznia 1945. Podsumowanie wydatków na dzień 19 grudnia 1944 to suma 1 414 637 zł. Pomocy udzielano głównie w towarze, ale wymieniane są też sumy pieniędzy. Pod sygnaturą 9 znajduje się księga pomocy okazanej wygnańcom z Warszawy, zawiera spis pomocy udzielonej przez Witaczków w Żółwinie. Zawiera pozycje takie jak: numer kolejny, data, nazwisko, adres poprzedni i obecny, ilu członków rodziny, pomoc podzielona na ilość i przedmiot, wartość, pokwitowanie. W księdze znajduje się wiele wpisów bez dat, najwcześniejsza data to 21 lipca bez daty rocznej, ale z kontekstu wynika, że chodzi o rok 1944, ostatnie wpisy pochodzą z 13 grudnia 1944. Księga zawiera blisko tysiąc pozycji, ostatni numer 924a. Beneficjatami były wyłącznie osoby fizyczne, wśród aktualnych adresów pod którymi przebywały, wymieniono szpitale, szkołę i domy osób, które przygarnęły uchodźców. Jako podsumowanie wydatków widnieje kwota 1 356 717.30 zł. W trzeciej księdze noszącej sygnaturę 10 znajduje się kontynuacją księgi o sygnaturze 9, pierwszy wpis nosi nr 925 i został zapisany pod datą 15 grudnia 1944, ostatni pod datą 16 styczeń 1945 nosi nr 970, po nim jest jeszcze jeden bez daty i numeru. Nie ma w niej podsumowania wartości udzielonej pomocy. Podsumowanie całej pomocy udzielonej po wybuchu Powstania Warszawskiego znajduje się odrębnym dokumencie znajdującym się pod sygn. 13, na stronie 10. Dokument zatytułowany „Zestawienie siwadczeń (tak w oryginale) i pomocy udzielanej wysiedlonym z Warszawy po Powstaniu w czasie od września do 15 grudnia 1944r wg. cen z 15 grudnia 1944r.”
Z podsumowania wynika, że nakłady finansowe na pomoc wyniosły 6 milionów 522 tysiące 420 zł, do tej kwoty dodano pieniądze wydane na pomoc udzieloną w okresie od 15 grudnia 1944 do 15 stycznia 1945 roku w wysokości 1 500 000 zł. Podsumowując obie kwoty zaokrąglono je w dół do 8 milionów zł, dodając ponownie uściślenie „wg. cen z grudnia 1944r.” Wraz z książkami pomocy żona Henryka Witaczka przekazała pokwitowania i załączniki, które wcześniej znajdowały się w księgach, a w trakcie porządkowania akt zostały przez archiwistów wydzielone w jednostki o sygnaturach 6, 7, 8, 11. Po przejrzeniu wpisów widać wyraźnie, że wśród beneficjentów pomocy materialnej i finansowej znajdowały się zarówno organizacje takie jak Rada Główna Opiekuńcza (RGO), instytucje, zwłaszcza szpitale w samym Milanówku, ale także w Pruszkowie, Podkowie Leśnej, Komorowie, Grodzisku Mazowieckim, punkty sanitarne, prowadzone przez zakonnice domy starców i szczególnie licznie reprezentowane osoby prywatne. Udzielana pomoc jest niezwykle różnorodna w spisach pojawiają się: materiały ( kreton, surówka, materiał ręcznikowy, gaza, bandaże, flanela, baja, jedwab, tkaniny pościelowe.) W podsumowaniach pojawia się informacja, że wydano 182 151 metrów różnych tkanin. Henryk Witaczek porażony potrzebami warszawiaków, którzy opuścili miasto tylko w tym co mieli na sobie uruchamia dwie szwalnie, jedną w Milanówku, drugą w Żółwinie dając zatrudnienie ludziom, a równocześnie zaopatrując wygnańców w ubrania, w tym słynne jedwabne watowane kurtki, w sumie wydano 6042 różnego rodzaju ubrań , obuwie, do tego kołdry, bielizna, sienniki, nici, guziki. Wydawano środki czystości, głównie mydło, opał, w tym drewno, koks i węgiel, deski, cegły i inne artykuły budowlane, naftę, benzynę, chemikalia podawane w litrach, głównie dla szpitali i punktów sanitarnych (w tym spirytus, rivanol, woda utleniona, jodyna, eter-12,5 litra), narzędzia chirurgiczne, papier i tektura, meble, naczynia. Wypłacone gotówką zapomogi to ok. 60 290 zł. Rozdawano artykuły żywnościowe, a oprócz tego Stacja Jedwabnicza uruchomiła na rynku w Milanówku punkt wydawania zupy, której dziennie rozdawano kilkaset porcji. Personel techniczny Stacji Jedwabniczej na polecenie Witaczka zajęty był przystosowywaniem różnych pomieszczeń do potrzeb szpitali. Szkli się okna, zakłada lub remontuje kanalizację, stawia piece, doprowadza wodę, zakłada zamki. W Żółwinie oprócz dworu Witaczków, w którym schronienie znalazło ok. 70 osób, zostają w błyskawicznym tempie wyszykowane dwa budynki szkolne, jeszcze nie oddane do użytku. Wstawiono okna, położono podłogi, ustawiono prycze i inne meble, dano pościel i naczynia. Gdy brakowało miejsca dla osób wypędzanych z Warszawy wynajmowano im pomieszczenia w domach prywatnych zapewniając dach nad głową oraz wyżywienie ok. 150 osobom. Witaczkowie gościli w swoim majątku w Żółwinie głównie matki z dziećmi i osoby starsze zapewniając im pełne utrzymanie i opiekę lekarską. W Żółwinie znalazły schronienie Maria Dąbrowska, Anna Kowalska, Ewa Szelburg – Zarembina, Stefan Krzywoszewski, Ferdynand Ossendowski. Niezwykle trudno jest oszacować dokładną liczbę osób korzystających w pomocy Witaczków. Jedni zostawali na wiele miesięcy, niektórzy zatrzymywali się przejazdem w drodze do krewnych, lub dla podratowania zdrowia. Nikomu nie odmawiano pomocy.
Zestawienie świadczeń i pomocy, APW, Zbiór rodziny Witaczek z Milanówka 1944-52, sygn. 13
Oświadczenie dr Wilhelma Czarnockiego Rektora Akademii Medycznej w Gdańsku z 1 lutego 1951. APW, Zbiór rodziny Witaczek z Milanówka 1944-52, sygn. 14,
Oświadczenie dr Hanny Tomaszewskiej z 4 września 1951. APW, Zbiór rodziny Witaczek z Milanówka 1944-52, sygn. 14 – (plik 40.JPG)
Oświadczenie dr Wieńczysława Dońskiego zamieszkałego po wojnie w Toruniu z dnia 20 września 1951. APW, Zbiór rodziny Witaczek z Milanówka 1944-52, sygn. 14
Oświadczenie Anny Polnik zamieszkałej po wojnie w Katowicach złożone 8 stycznia 1951. APW, Zbiór rodziny Witaczek z Milanówka 1944-52, sygn. 14
Zapraszamy do zapoznania się z wcześniejszymi artykułami z cyklu:
To może Cię zainteresować:
Nie będę wyjaśniać, skąd nazwa tego syndromu. Czuję się jednak w obowiązku wskazać jego objawy. Otóż napotykając w życiu na różne niedogodności, przeszkody w realizacji planów, mamy do wyboru: walczyć o usunięcie przeszkód albo dostosować się – zaakceptować słoną zupę, pinezkę, na której usiedliśmy i zrezygnować z jakichś planów, tłumacząc się obiektywnymi trudnościami lub „wyższą koniecznością”. Ta druga droga – to właśnie syndrom gotującej się żaby. Instynkt samozachowawczy budzi się w nas dopiero, gdy pinezka ma już 10 cm ostrze, zupa jest trująca, a realnych planów nie mamy już żadnych.
Syndrom gotującej się żaby, czyli: „nie spieszmy się”