Petrykozy są uroczym miejscem w Gminie Żabia Wola. Słyną z dworu i skansenu śp. Wojciecha Siemiona. Tę sielską okolicę dzieli ostatnio konflikt wokół prac przy stawach kaskadowych tam zlokalizowanych. Inwestor i mieszkańcy przerzucają się oskarżeniami, a w tle mamy wysychające stawy i zanieczyszczenie środowiska nielegalnie wysypywanymi odpadami. To wszystko dzieje się u źródeł Pisi-Tucznej, rzeki płynącej przez wiele gmin naszej okolicy.

Z prośbą o zainteresowanie się tematem zwrócili się do nas mieszkańcy Petrykoz. Twierdzili, że w wyniku prac prowadzonych przy tutejszych stawach hodowlanych przez Rolniczą Spółdzielnię Produkcyjną „Rozwój” w suche dni są odcięci od wody, która zasilała ich stawy. Twierdzili też, że na teren inwestora zwożone są różnego rodzaju odpady wykorzystywane później do budowy grobli.

Zarzuty te w całości odpiera inwestor, Zygmunt Malinowski – prezes zarządu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Rozwój”. Twierdzi dodatkowo, że to właśnie okoliczni mieszkańcy niejednokrotnie uszkadzali groble jego stawów, a przeprowadzana konserwacja ma przywrócić im pierwotną wysokość. Zwraca uwagę na to, że zakupił odpowiednie materiały do konserwacji grobli i twierdzi, że to właśnie na zlecenie sąsiadów zwożone są przez nieznanych sprawców odpady na jego działkę.

Na tej podstawie trudno powiedzieć, kto ma rację w tym konflikcie. Warto zerknąć więc w dokumenty. Tu niestety, wiele kwestii budzi wątpliwości. Najważniejszym dokumentem, na podstawie którego wydane były dalsze decyzje, jest Operat Wodnoprawny. Zawiera on niestety, pewne nieścisłości. Przede wszystkim zasięg oddziaływania określony jest jedynie w granicach działki, a zasilanie stawów określone jako „głównie wodami gruntowymi oraz z opadów atmosferycznych”. Problem w tym, że sam inwestor mówił nam o wspaniałej historii tego miejsca, o młynie i wodzie, która tu kiedyś płynęła od strony stawów Wojciecha Siemiona. Czy prowadzone prace rzeczywiście odcięły znajdujących się poniżej mieszkańców od wody? Nie nam to oceniać. Oddziaływanie na okoliczne działki powinno zostać rozważone podczas wydawania przez Starostwo odpowiedniej decyzji, a sąsiedzi dopuszczeni jako strony postępowania. Niestety, w związku z zapisami operatu nie uczyniono tego.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny zapis operatu – wszystkie prace powinny być prowadzone pod nadzorem osoby z uprawnieniami wodno-melioracyjnymi. Prosiliśmy o wskazanie takiej osoby. Inwestor wskazał osobę, która przygotowała Operat. Osoba ta twierdzi zaś w rozmowie z nami, że takiego nadzoru nie prowadzi, a dodatkowo, wbrew temu co sama napisała – podważa sens takiego nadzoru przy tej inwestycji.

Problem tej inwestycji został zgłoszony do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Grodzisku Maz (PINB). Jak dowiedzieliśmy się w PINB, sprawa jest skomplikowana, gdyż jest z pogranicza prawa wodnego i budowlanego. Jak na razie prace zostały wstrzymane na okres 2 miesięcy oraz wystąpiono do inwestora z nakazem dostarczenia Oceny Technicznej. Ocenę tę zgodnie z prawem przygotowuje… inwestor, a w tym przypadku przygotowała ją ta sama osoba co Operat Wodnoprawny. Cały czas czekamy na zakończenie postępowania.

Warto zwrócić także uwagę na wspomniany problem śmieci. Jak mówił nam Zygmunt Malinowski, problem wyrzucania odpadów na terenie stawów nasilił się od półtora roku. Oskarża o to osoby, którym przeszkadza ta inwestycja. Niestety, nie do końca możemy zrozumieć, dlaczego przez ten cały czas właściciel terenu nie zamontował chociaż foto pułapek przy drodze, by zarejestrować, kto mu te śmieci „podrzuca”. Jak poinformowała nas asp. sztab. Katarzyna Zych, Oficer Prasowy KPP w Grodzisku Maz, do tej jednostki nie wpłynęło żadne zawiadomienie ze strony spółdzielni „Rozwój” na temat nielegalnego składowania odpadów.

Z drugiej strony mieszkańcy wielokrotnie zawiadamiali o problemie odpadów przywożonych ich zdaniem właśnie za zgodą właściciela terenu. O sprawie poinformowany został Mazowiecki Inspektorat Ochrony Środowiska, który podczas kontroli pobrał próbki z terenu, w których stwierdził w glebie zawartość węglowodorów aromatycznych, składniki frakcji oleju oraz metale (m.in. chrom kadm, nikiel, ołów, molibden, bar czy arsen). Stwierdzono też odpad w postaci ziemi z gruzem betonowym, ceramiką i fragmentami ceramiki oraz kawałki azbestu. Prezes Zygmunt Malinowski kwestionuje jednak wyniki kontroli, twierdząc, że wszystkie te substancje zostały znalezione w śmieciach świeżo przywiezionych tu przez nieznanych sprawców. W ramach zabezpieczenia terenu inwestor powiesił na drucie tabliczki z napisem „Wstęp wzbroniony – przebywanie grozi śmiercią”, jednak w świetle wyników badań WIOŚ – nabiera ona nowego wyrazu.

W sprawę od 2020 r. zaangażowana jest też Gmina Żaba Wola. Zostało wówczas złożone zawiadomienie do Wód Polskich i doniesienie do prokuratury. Niestety, na pierwsze, pomimo ponagleń, odpowiedzi nie ma, a prokuratura umorzyła postępowanie, na co złożone zostało zażalenie. W maju br. wójt wszczął postępowanie w sprawie wydania decyzji nakazującej usunięcie zgromadzonych na terenie stawów odpadów. Postępowanie jest w toku.

Przygotowując ten materiał, z przykrością słuchałem o tym, jak ten piękny teren źródeł rzeki Pisi Tucznej, płynącej m. in. przez Żabią Wola, Grodzisk Maz., Jaktorów i Baranów, stał się przedmiotem tak ostrego konfliktu i zanieczyszczenia środowiska. Czekamy na decyzję służb kontrolnych. Mamy nadzieję, że uda się rozwikłać wszelkie wątpliwości. Niestety, nie jest to jedyny przykład zanieczyszczenia źródeł tej rzeki, ale o tym napiszemy w najbliższym numerze.

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: