...czyli podwójne standardy i pytania bez odpowiedzi
Dla Krzysztofa Marczewskiego, radnego w Radzie Gminy Żabia Wola ważna jest ponoć transparentność działań i litera prawa. W sytuacji, gdy stosowanie jasno określonych prawem reguł dotyczy konkretnie jego, ma z tym już poważny problem. Tak było w przypadku schroniska „Przytulisko”, które miało powstać na terenie posesji jego ojca. Na odpowiedzi pana radnego w tej sprawie czekamy bez skutku już trzy tygodnie. A jest o co pytać.
Po jednym z artykułów dotyczących pomocy zwierzętom odezwali się do nas mieszkańcy Żabiej Woli z pytaniem, czy wiemy, jak skończyła się afera z „Przytuliskiem”. Postanowiliśmy sprawdzić tę sprawę.
Zbigniew Jaworski to hycel, który w ramach umów z gminami zarabia na wyłapywaniu bezdomnych zwierząt. Można powiedzieć: praca, jak każda inna, ale nie w tym przypadku, bo Jaworski to prawdziwa „gwiazda” strony internetowej, należącej do Biura Ochrony Zwierząt Fundacji „Argos”. Czytamy na niej, że Zbigniew Jaworski "upłynnił" w latach 2005-2007 roku co najmniej 521 bezdomnych psów na zlecenie kilku gmin woj. mazowieckiego i łódzkiego, biorąc za to niemal 200 tys. zł. Odbiór psów kwitowały fikcyjne schroniska w gminie Żabia Wola i w Sulejowie (pow. wołomiński). Fikcyjne schronisko w gminie Żaba Wola to „Przytulisko” we Władysławowie.
Obecny radny Krzysztof Marczewski wspólnie z hyclem chciał na posesji ojca stworzyć schronisko. W październiku 1999 r. otrzymał zaświadczenie o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej, potem dostarczył opinię z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, przedłożył umowę na wywóz odpadów, a także umowę o współpracy z lecznicą weterynaryjną. Lokalizacja była chwalona przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami m.in. za rozwiązania techniczne obiektu. Ówczesna Wójt Żabiej Woli odmówiła jednak udzielenia zezwolenia na prowadzenie schroniska dla bezdomnych zwierząt. Skoro wszystko było w porządku, to dlaczego zdecydowała się na ten krok?
Jednym z warunków rozpoczęcia tego typu działalności jest to, że schronisko powinno być zlokalizowane w miejscu oddalonym co najmniej o 300 metrów od siedzib ludzkich, a po geodezyjnym pomiarze okazało się, że 6 posesji jest bliżej, niż ustawowa odległość. Doszły do tego oświadczenia mieszkańców, którzy nie zgadzali się na powstanie placówki. Jedynie dwóch właścicieli nieruchomości wyrażało zgodę, w tym ojciec Marczewskiego. W tej sytuacji Wójt nie miała wyjścia i odmówiła udzielenia zezwolenia na prowadzenie takiej działalności. W odwołaniu od decyzji Krzysztof Marczewski używa języka dobrze znanego z sesji Rady Gminy. Przedstawiono mi wiele zarzutów, które jednak nie dają się wytłumaczyć w sposób logiczny i racjonalny […] Pan […] poza istnieniem przepisu dotyczącego 300 m strefy oddalenia nie wydobył na światło dzienne większej ilości racjonalnych argumentów przeczących istnieniu schroniska, może z wyjątkiem starych waśni […] Trudno więc przy tak ograniczonym polu świadomości społecznej wymagać zrozumienia istoty problemu, a z tym większym ubolewaniem to stwierdzam, gdyż jednym z opozycjonistów jest Radny Gminy. I dalej: […] ślepy oportunizm i nieświadomość społeczna granicząca z ciemnotą wydaje się niczym, w porównaniu z problemem jaki w dalszym ciągu pozostanie nierozwiązany. […] czy mamy prawo, uwzględniając prymitywne lokalne pieniactwo, odmówić pomocy pozostałej części społeczeństwa? […] Wójt, przekazując odwołanie Marczewskiego Samorządowemu Kolegium Odwoławczemu poinformowała, że przedstawione w nim zarzuty są bezzasadne, a decyzję o odmowie podjęto na podstawie obowiązujących przepisów.
Niedopełnienie wszelkich formalności nie przeszkadzało Marczewskiemu w zaproszeniu gminy do negocjacji w sprawie współpracy z „Przytuliskiem”. Używa w nim bardzo ciekawego argumentu: Niewątpliwie istotnym elementem wspomnianych wspólnych działań jest sam fakt istnienia naszej placówki w Państwa rejonie administracyjnym, co bez wątpienia spowoduje proceder anonimowego podrzucania na teren Schroniska niechcianych i porzuconych zwierząt. Może szantaż to za duże słowo, ale to tak, jakby przedsiębiorca, chcący otworzyć sklep nocny, napisał do władz miasta, że jego działalność wymaga dodatkowych patroli policji.
Pomimo tego, że Powiatowy Lekarz Weterynarii w listopadzie 2001 r. nakazał zaprzestania prowadzenia schroniska (było to nielegalne, ponieważ Marczewski nie uzyskał decyzji lokalizacyjnej wójta), to do „Przytuliska” formalnie hycel Jaworski przekazywał odłowione psy. W 2008 r., czyli 7 lat później, do Żabiej Woli trafiły bezpańskie zwierzęta z Baranowa, wcześniej z Raszyna, Izabelina, Lesznowoli…
Przed świętami przekazaliśmy Krzysztofowi Marczewskiemu kilka pytań w sprawie „Przytuliska”. W momencie przygotowywania artykułu, w piątek 15 stycznia, po ponad 21 dniach oczekiwania odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Czy na tym polega transparentność i poszanowanie prawa, na które bardzo często powołuje się pan Marczewski? Gdzie są psy, m.in. suczka „Ruda” z Mińska Maz., po której ślad zaginął, od kiedy "zaopiekowali" się nią bracia Jaworscy. Ponoć trafiła do „Przytuliska”…
Jak informowała „Gazeta Wyborcza”, stosowne umowy podpisali w 2000 r. dyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Robert Gołaś i właściciel schroniska Krzysztof Marczewski. Gdy podpisywano dokumenty, Marczewski nie poinformował, a gmina nie sprawdziła, że nie ma zgody na prowadzenie schroniska. Psy z Mińska trzymał tam nielegalnie.
W zeszłym roku, jeszcze przed świętami kontaktował się ze mną Pan Krzysztof Marczewski, informując, że potrzebuje nieco więcej czasu na odpowiedź. W związku z jego prośbą plany dotyczące artykułu przełożyliśmy do kolejnego numeru. Na odpowiedź czekałem kolejne 11 dni. Wpłynęła w miniony piątek po 16, gdy artykuł był już przekazany do składu.
Poniżej publikujemy zadane pytania:
- Czy kiedykolwiek chciał Pan założyć schronisko dla zwierząt? Jeśli tak, to czy występował Pan do gminy/lekarza weterynarii o odpowiednie zezwolenie, a jeśli tak, czy takowe Pan otrzymał?
- Czy zamierzając otworzyć tego typu obiekt zakupił Pan klatki i inne potrzebne rzeczy do trzymania zwierząt na swojej posesji?
- Czy kiedykolwiek przyjmował Pan zwierzęta w ramach działania Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Przytulisko”?
- Czy kiedykolwiek przyjmował Pan należności za przetrzymywanie bezdomnych zwierząt od Zbigniewa Jaworskiego z gminy Błonie, zajmującego się odłowem bezpańskich zwierząt?
- Czy startował Pan w przetargach dotyczących odławiania bezdomnych zwierząt na terenie województwa mazowieckiego w ramach działalności „Przytuliska”?
oraz całą merytoryczną część odpowiedzi Pana Radnego.
Na zupełną nieznajomość sprawy z 2002 nieco inne światło rzuca artykuł Znikają bezdomne psy Gazety Wyborczej, ale temat ten wraz z wątpliwościami, dotyczącymi lat późniejszych, postaramy się przedstawić w najbliższym numerze naszej gazety.
Nasz artykuł na Żabiowolskim Forum wywołał ciekawą dyskusję. Starałem sie odpowiedzieć na większość pytań uczestników. Zachęcam do przejrzenia, gdyż już częśc moich adwersarzy pisało coś o chęci usuwania komentarzy.
To może Cię zainteresować: