Możemy to z dumą powiedzieć: Znicz Pruszków rozpycha się łokciami na pierwszoligowych arenach. Pruszkowianie, niczym nakręcona motorynka, pod koniec rundy zanotowali cztery zwycięstwa z rzędu. Ich sukces został przyćmiony przez niedzielną porażkę z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale wygrane z takimi ekipami, jak Wisła Płock czy z dotychczasowym liderem Fortuna 1. Ligi – Odrą Opole, mówią same za siebie. Żółto-Czerwoni stanęli na wysokości zadania i popisali się fenomenalną serią.
Spotkanie Znicza z Motorem Lublin pod koniec listopada w Pruszkowie nie należało do emocjonujących. Obie drużyny nie stwarzały sobie skutecznych sytuacji do trafienia bramki. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W drugiej połowie nieco lepiej zaczęli grać goście, ale i to nie przyniosło im żadnej bramki. Gol na wagę trzech punktów padł w doliczonym czasie gry, kiedy to z bardzo dobrego podania skorzystał Krystian Tabara. Mecz zakończył się wygraną beniaminka 1:0.
Kolejne zwycięstwo pruszkowianie odnieśli na nowym stadionie w Płocku z miejscową Wisłą. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Dopiero w 63. minucie spotkania wynik otworzył Shuma Nagamatsu, który strzałem z woleja pokonał Bartłomieja Gradeckiego. Bramka Japończyka okazała się jedyną w meczu i dała bardzo cenne trzy punkty Zniczowi Pruszków. Oba zespoły kończyły mecz w osłabieniu.
Powodów do uśmiechu nie brakowało dalej. Znicz nabierał rozpędu, a do Pruszkowa przyjechał obecny lider rozgrywek, Odra Opole. Opolanie, będąc zdecydowanymi faworytami tego spotkania, dali zepchnąć się do obrony, a dzięki szybko zdobytej bramce głową przez Wiktora Nowaka w 2. minucie Znicz mógł spokojnie kontrolować mecz. Drużyna Odry, mocno wykartkowana, nie była w stanie nic zrobić, a wynik dający trzy oczka Żółto-Czerwonym utrzymał się do końca.
Resovia, chcąc zrewanżować się za pierwszą kolejkę, chciała wygrać ze Zniczem za wszelką cenę. Pierwsza połowa spotkania przebiegła bezbramkowo. Piłkarze obu drużyn wyszli bardziej zmotywowani dopiero po przerwie. W 54. minucie, po błędzie zawodnika gospodarzy, Krystian Tabara trafił piękną bramkę, wysuwając Znicz Pruszków na prowadzenie. Na odpowiedź Resovii czekaliśmy zaledwie 5 minut. Bramkę z gatunku stadiony świata zdobył Marcin Urynowicz. Goście pokazali jednak charakter i nie odpuszczali do samego końca. W doliczonym czasie gry, gol na wagę zwycięstwa strzelił Tymon Proczek. Pruszkowianie dzięki wygranej wskoczyli na 11. miejsce w tabeli.
Zwycięska passę przerwali w ostatniej kolejce rywale, po których byśmy się tego najmniej spodziewali. Podbeskidzie Bielsko-Biała nie zdołało wygrać spotkania od 6 meczów, a mimo to goście w pierwszej połowie mieli więcej okazji do strzelenia bramki. Zmierzającą do siatki piłkę najczęściej wybijali piłkarze Znicza Pruszków, którzy spisywali się w tym meczu co najmniej solidnie. Zwycięską bramkę dla Podbeskidzia zdobył pod koniec spotkania Daniel Mikołajewski z kontrowersyjnego rzutu karnego.
Znicz kończy piłkarską jesień w Fortuna 1. Lidze na 13. pozycji z dorobkiem 23. punktów. Pruszkowanie mogą być dumni. Początkowo skazywani na porażkę, aktualnie zajmują bezpieczne miejsce i ze spokojem mogą przygotowywać się do rundy wiosennej. Po klubowej wigilii czas na odpoczynek, a do treningów Żółto-Czerwoni powrócą w połowie stycznia.
To może Cię zainteresować: