Na inaugurację pierwszej ligi w Pruszkowie Znicz przy Bohaterów Warszawy wygrywa z Resovią Rzeszów 2:0. Zdecydowanie w ofensywie, mądra gra bez piłki oraz konsekwencja doprowadziły Żółto-Czerwonych do upragnionego zwycięstwa w roli gospodarza, które daje sygnał innym rywalom mówiący o tym, że Znicz nie chce być tylko „chłopcem do bicia”, a jest w stanie wnieść do tej ligi trochę kolorytu i sprawić wiele niespodzianek.

Sam mecz cieszył się ogromnym zainteresowaniem kibiców, a na godzinę przed porządnie zakotłowało się w kasach oraz przy kołowrotkach. Ilość sympatyków przerosła wszelkie oczekiwania, a wielu kibiców musiało swoje odstać w kolejce po wejściówkę. Klub ruszył także z fantastyczną inicjatywą, mianowicie każdy posiadacz biletu na niedzielny mecz mógł w jego cenie odebrać koszulkę, szalik oraz okolicznościowy kubek. Co ciekawe, w kasie biletowej można także było zakupić inny pamiątkowy szalik na stulecie klubu, o dziwo Znicz nie informował o tym w swoich mediach społecznościowych, a szkoda, bo wielu chętnych musiało odejść z kwitkiem ze stoiska z darmowymi fantami.

Przed spotkaniem puchary za awans do Fortuna 1. Ligi z rąk przedstawicieli Polskiego oraz Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej odebrali kapitan Znicza Krystian Pomorski oraz członek zarządu klubu Tomasz Matuszewski. Pamiątkową koszulkę z podpisami zawodników otrzymał także Prezydent Miasta Pruszków Paweł Makuch oraz nestor pruszkowskiej rady miasta Józef Moczuło. Po ceremonii wręczenia nagród miała miejsce kolejna akcja skierowana dla kibiców. Piłkarze na boisko wybiegli w pamiątkowych szalikach, które potem przed startem spotkania rozdali kibicom.

Pierwsza połowa miała swoje ciekawsze momenty i te mniej. Pierwsze piętnaście minut dominowali Pruszkowianie starający się strzelić bramkę. Przeważała nad nimi jednak nieskuteczność, wobec czego każdy atak kończył się niefortunnie dla gospodarzy. Potem do głosu doszli goście, ale we znaki wdał się im brak jakościowego napastnika. Po prostu akcji Rzeszowian nie miał kto klasowo wykończył, więc Resovia przez pierwsze 45 minut nie stanowiła żadnego zagrożenia dla Żółto-Czerwonych.

Na drugą połowę zawodnicy Znicza wyszli odmienieni. Zdecydowanie, koncentracja, mądra i rozważna gra – te cechy zadecydowały, że podopieczni Mariusza Misiury byli konkretni w swych atakach, co poskutkowało dwiema bramkami. Niestety, tylko dwiema, bo szans było o wiele, wiele więcej, dlatego 2:0 to bezdyskusyjnie najniższy wymiar kary dla fatalnych w tym spotkaniu gości. Najpierw w 51. minucie, po krótkiej wymianie piłki Nagamatsu – Pomorski, kapitan Znicza zdecydował się na mocny strzał z daleka, a spóźniona reakcja bramkarza tylko pogorszyła stan rzeczy, dzięki czemu Krystian z radością wyjmował piłkę z bramki, jednocześnie oznajmiając nam swoją cieszynką, że zostanie tatą! W kolejnych minutach Znicz nieustępliwie prowadził oblężenie na bramkę rywali, ale kolejne ataki były cały czas niedokładne. Swoje niemalże stuprocentowe sytuacje mieli także Kuba Wójcicki, Paweł Moskwik czy Shuma Nagamatsu, ale każdy atak został spalony na panewce. Ofensywa Znicza powoli gasła, ale nie zmniejszało to apetytów kibiców. Końcowo to wcześniej wspomniany Japończyk w 76. minucie otrzymał podanie z lewej strony boiska od Krystiana Pomorskiego, przebrnął się przez szyki obronne rywali i strzelił z daleka, a piłkę przez bramkarzem musnął jeszcze Kornel Osyra, wskutek czego piłka zmieniła tor lotu i kompletnie zdezorientowała bramkarza.

Wynik 2:0 utrzymał się już do końca spotkania, choć Rzeszowianie pod koniec bardzo ciężko pracowali na to, by bramkę kontaktową zdobyć. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i zawodnicy Resovii musieli wyjechać z Pruszkowa z nietęgimi minami, za to gospodarze z uśmiechem na twarzy cieszyli się ze zwycięstwa wraz z kibicami. Następnie obowiązkowy taniec zwycięzców w szatni, prysznic i można wrócić do rodziny.

- Być może wszystkiego jest niedosyt w tym klubie i tej drużynie, ale uważam, że mamy serce i ambicje, to jak dzisiaj poruszaliśmy się bez piłki, a uważam, że bez piłki można też bardzo dużo zrobić. Naprawdę duży szacunek. Tak jak powiedziałem przed pierwszym meczem, cieszę się bardzo, że mój debiut w pierwszej lidze był z Wami, na pewno tego meczu nigdy nie zapomnę za co Wam bardzo dziękuje. – powiedział Mariusz Misiura swoim zawodnikom w szatni po meczu.

To było prawdziwe piłkarskie święto w Pruszkowie. Niemalże zapełniona trybuna, wielkie emocje i fantastyczne piłkarskie widowisko. Miejmy nadzieję, że kibice podtrzymają dobrą passę i na następnym meczu stawią się w jeszcze większym gronie. Kolejne spotkanie już niedługo, bo 4-ego sierpnia (piątek) o godzinie 18:00 Znicz Pruszków zmierzy się z Zagłębiem Sosnowiec. Przewidywane są wspaniałe piłkarskie emocje oraz huczny doping!

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Wielkie piłkarskie święto!


To może Cię zainteresować: