Szpital „Na Wrzesinie”, dla którego organem tworzącym jest samorząd powiatu pruszkowskiego, jest w trudnej sytuacji organizacyjnej i kadrowej. Szpital jest zarządzany przez Elżbietę Makulską-Gertrudę. Zarządzająca szpitalem od początku swojej pracy tj. od końca 2019 r. mierzy się z problemami w zakresie odpowiedniego doboru kadry. Jak twierdzi nasza anonimowa rozmówczyni, będąca byłym pracownikiem, sytuacja staje się coraz gorsza.
Trudności, do których doszło w szpitalu, rozpoczęły się od nieprzygotowania w sposób celowy i racjonalny zmian kadrowych na oddziale chirurgii ogólnej. Wiosną 2020 r. doszło do dość nieprzyjemnych zdarzeń związanych z wypowiedzeniem umowy dla byłego kierownika chirurgii ogólnej. W następstwie sytuacji, wypowiedzenia złożyła znaczna część lekarzy uprawnionych do przeprowadzania zabiegów chirurgicznych. Od tamtego czasu, czyli na przestrzeni dziewięciu miesięcy, na oddziale chirurgii doszło do 3 zmian kierowników oddziału. Dla wyjaśnienia: kierownik oddziału to funkcja zbliżona do ordynatora i jest stosowana w przypadku, gdy szpital nie zatrudnia ordynatorów.
Kolejnym odziałem, na którym dochodziło do częstych zmian kierowników, był oddział chorób wewnętrznych. Podobnie, jak w przypadku chirurgii, były ich już przynajmniej 3 zmiany. W międzyczasie z pracy odchodzili anestezjolodzy i ratownicy medyczni. Do pracy zatrudniane były kolejno następne osoby, ale ciągle był to wyścig z czasem, który objawiał się niepełną obsadą na dyżurach, stresem zarówno personelu, jak i pacjentów liczących na uzyskanie pomocy. Trzeba do tego dodać, że wszystkie te zmiany, powodujące chaos organizacyjny, działy się w okresie pierwszej i drugiej fali pandemii spowodowanej wirusem SARS-CoV-2, prowadzącym często do rozwinięcia się ostrej choroby dróg oddechowych, nazwanej COVID-19.
Jak twierdzi inny nasz anonimowy rozmówca, wielokrotny pacjent szpitala „Na Wrzesinie”, na izbie przyjęć dochodziło do sytuacji, w których pacjenci z chorobami wewnętrznymi czekali wiele godzin na przyjście lekarza.
Czy pruszkowski szpital „Na Wrzesinie” to jedyny tak funkcjonujący szpital? Ile takich szpitali mamy w naszym regionie, a ile w kraju? Oczywiście ważne dla prawidłowego funkcjonowania każdej placówki medycznej są pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia. Bez odpowiedniego finansowania opieki zdrowotnej zdrowie pacjentów będzie zagrożone. Na niedofinansowanie opieki medycznej narzekają już wszystkie szpitale. Czy Ministerstwo Zdrowia ma jakąś receptę na poprawę opieki zdrowotnej dla nas Polaków, którzy co miesiąc płacimy składki na ubezpieczenie zdrowotne? Niedawno na stronach internetowych ukazało się Zarządzenie Ministra Zdrowia z dnia 23 grudnia 2020 r. w sprawie utworzenia Zespołu do spraw przygotowania rozwiązań legislacyjnych dotyczących restrukturyzacji podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne. Czy jest to początek rewolucyjnych zmian w opiece zdrowotnej? Mam nadzieję, że jeżeli tak, to ze skutkiem poprawy sytuacji pacjentów i personelu medycznego. Czy pruszkowski szpital „Na Wrzesinie” będzie beneficjentem tych zmian? Na te pytania z perspektywy obecnego czasu trudno jest odpowiedzieć. Zapewne zmiany są potrzebne, gdyż biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania prawne, odbiorcą składek jest Narodowy Fundusz Zdrowia. Odpowiedzialność za prawidłowe funkcjonowanie szpitali samorządowych spada na samorządy, które w żaden sposób nie są umocowane do ich otrzymania. Poprzez niedostateczne finansowanie przez NFZ szpitale generują corocznie ujemny wynik finansowy, który, zgodnie z obowiązującym prawem, powinien być pokryty przez podmioty tworzące – w większości samorządy. Należy przy tym zauważyć, że prowadzenie szpitali nie jest zadaniem samorządów tylko administracji rządowej.
Wracając do tematu szpitala „Na Wrzesinie” z moich obserwacji sesji rady powiatu pruszkowskiego wynika, że samorząd powiatu w 2020 r. pokrył stratę szpitala w wysokości co najmniej 7 mln złotych. Trzeba jednak zauważyć, że są to kolejne pieniądze podatników wprowadzane do systemu opieki zdrowotnej pośrednio przez samorząd, oprócz comiesięcznych składek płaconych na NFZ przez obywateli. Zakładam, że każdy, kto płaci na konkretny cel, chciałby mieć możliwość korzystania z zasobów tego, na co płaci. W przypadku szpitala, w którym panuje niezadowolenie zarówno personelu, jak i pacjentów, dokładanie kolejnych pieniędzy podatników wydaje się bezsensowne. Warto tu dodać, że nasza pierwsza rozmówczyni, była pracownica szpitala, po sprawdzeniu stanu konta w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych doznała zdziwienia, gdy stwierdziła braki w płatności składek na ubezpieczenie społeczne ze strony swojego byłego pracodawcy. Czy jej przypadek był jednostkowy, czy dotyczy też innych pracowników?
Czy Pani Elżbieta Makulska-Gertruda ma pomysł na to, aby zagwarantować pacjentom powiatu pruszkowskiego właściwy poziom usług medycznych w zarządzanym przez siebie szpitalu? Na podstawie informacji od naszych rozmówców nie wydaje się to tak oczywiste.
W trakcie przygotowywania artykułu, skontaktowała się z nami osoba, która poinformowała nas o bezskutecznych próbach telefonicznego uzyskania informacji o stanie zdrowia osoby najbliższej. Niestety, dalszy ciąg tej historii jest na tyle przykry dla rozmówcy, że nie upoważnił nas na tym etapie do dalszego opisania niniejszego przypadku. Nasi zaprzyjaźnieni dziennikarze z dziennika ogólnopolskiego również wielokrotnie interesowali się szpitalem „Na Wrzesinie”, zaznaczając, że zawsze mieli duże trudności w uzyskiwaniu odpowiedzi na pytania dotyczące przypadków pacjentów przykrych w skutkach. Czy to złe fatum, czy niechęć do transparentności w działaniu placówki medycznej finansowanej z pieniędzy podatników?
To może Cię zainteresować:
"Ja moich pracowników, jak mnie zdenerwują, to też zajeżdżam tym, że mają przygotować takie zestawienie, takie.., takie..., takie... i oni są po prostu po grzywkę wtopieni w pracę i robią takie tabelki(...). Jest to w mojej opini troszkę karniak, który się należy w pewnych sytuacjach." - te słowa powiedziała podczas ostatniej komisji Wiceprzewodnicząca Komisji Zdrowia i Spraw Społecznych Ewa Borodzicz w kontekście zestawień, które oczekiwał od byłej dyrektor szpitala Członek Zarządu Grzegorz Kamiński. Czy Państwo też uważają, że "zajeżdżanie" zestawieniami podległych pracowników jest wytłumaczalnym "karniakiem", czy nękaniem i jednym z przejawów mobbingu?
Jak Radna "zajeżdża" podwładnych?