Burze minęły, a prądu dalej nie ma wielu odbiorców w naszej okolicy. Energetycy starają się jak mogą by naprawić poszatkowaną sieć energetyczną, a my zastanawiamy się czy to tylko pogoda, drzewa i „złośliwi” mieszkańcy uniemożliwiający konserwację linii są jedynymi winnymi zaistniałej sytuacji?
Z komunikatów PGE możemy dowiedzieć się jaką to tytaniczną pracę przy naprawianiu sieci ich pracownicy wykonali od czwartkowych burz.
Mijają kolejne dni, a na wielu ulicach leżą pozrywane kable i połamane słupy. Niestety jak tłumaczą pracownicy PGE Dystrybucja precyzyjny czas usunięcia skutków awarii jest bardzo trudny do określenia, z powodu uszkodzenia najważniejszych elementów sieci, czyli linii wysokiego napięcia 110 kV oraz linii dystrybucyjnych średnich napięć i zasilanych z nich stacji 15/0,4 kV. Linie te stanowią rdzeń systemu zasilającego odbiorców.
Być może nie byłoby tego problemu gdyby infrastruktura ta była utrzymana w odpowiednim stanie. Oczywiście energetycy przerzucają odpowiedzialność na mieszkańców, którzy uniemożliwiają im właściwą konserwację i wycinanie gałęzi. Trudno im się dziwić, gdyż bardzo często prace „pielęgnacyjne” polegają na ucięciu drzewa 2-3 metry nad ziemią. Dodatkowo prace wykonywane są w godzinach gdy właściciele nieruchomości są w pracy, a za wolny dzień na pilnowanie swojej działki nikt im raczej nie zapłaci. Sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się w Milanówku, gdzie w strefie ochrony konserwatorskiej nie można przeprowadzić tych prac bez odpowiednich zgód.
Szkoda jednak, że energetycy zamiast powtarzania od kilkudziesięciu lat tych samych wymówek i naprawiania skutków kolejnych nawałnic, nie zmodernizują sieci energetycznej tak by działała stabilnie i bezpiecznie, zwłaszcza że są takie możliwości.
Przykładem tego jest zmodernizowana linia 15kV Brwinów – Polesie. Linia ta szła przez zalesione działki. Corocznie silniejsze wiatry lub opady mokrego śniegu powodowały awarie i pozbawienie prądu wielu mieszkańców południowej części Milanówka. Istniało również poważne zagrożenie pożarowe. Dopiero kilka lat konsekwentnych działań mieszkańców i poprzedniego Burmistrza Milanówka, doprowadziły do poprowadzenia tej linii w kablu ziemnym wzdłuż ulic. Temat ten szerzej opisywała kiedyś Ewa Kubacka w artykule Współpraca przynosi efekty.
Warto zaznaczyć, że po modernizacji linii wyłączenia prądu w tej części Milanówka praktycznie nie istnieją. Pytanie więc czy winni ostatniej sytuacji są ci „wredni” mieszkańcy czy energetycy, którzy od kilkudziesięciu lat zamiast zainwestować w bezpieczną infrastrukturę udają, że problem nie leży po ich stronie? A może zabrakło zainteresowania bezpieczeństwem mieszkańców gospodarzy naszych miast i gmin? Może warto na ten temat podjąć rozmowy z energetykami?
Jednocześnie pragniemy przypomnieć, że zgodnie z Prawem Energetycznym pozbawionym prądu mieszkańcom naszych okolic w wielu przypadkach należą się odszkodowania. Dla odbiorców indywidualnych jednorazowe przerwy w dostarczaniu energii elektrycznej nie mogą przekroczyć w przypadku przerwy planowanej 16 godzin, a w przypadku nieplanowanej 24 godzin, a ich suma w ciągu roku nie może przekroczyć odpowiednio 35 i 48 godzin.
fot. czytelnik