Czy Szpital Zachodni jest w stanie sam odrobić 52 milionową stratę? Czy zajęcie 2 miejsca w rankingu Rzeczpospolitej jest wystarczającym powodem, by organ założycielski zaniechał wnikliwej kontroli finansów tej placówki? Jak długo powiat grodziski będzie mógł cieszyć się wspaniale wyposażonym, nowoczesnym szpitalem i jego dobrymi usługami medycznymi?
Potrzebny system kontroli
Sprawa finansowej kondycji Szpitala i systemu jego kontroli powraca od dwóch lat na obrady sesji Rady Powiatu jak bumerang. A to szpital prosił Starostwo o poręczenie kredytu, przedstawiając program naprawczy na kolejne 8 lat (czerwiec 2007), to znów tracił płynność finansową, która jednak miała nie zagrażać jego funkcjonowaniu, a to zabiegał o dofinansowanie badań, itd., itp.
Organ założycielski rozumiał okoliczności rozbudowy obiektu, przekonywały go argumenty o niedoskonałości polskiego systemu służby zdrowia. Akceptował otwieranie nowych, potrzebnych choć nierentownych oddziałów i poradni. Cierpliwie doinwestowywał i nie wyciągał konsekwencji z deficytowego funkcjonowania dumy powiatu. I oto w ciągu zaledwie kilku lat (2003-2007) świetnie wyposażony i nowoczesny szpital dorobił się 52 milionowej straty. I tylko niewielkim pocieszeniem jest to, że 35 milionów w wykazanej stracie stanowi odpis amortyzacyjny.
Starostwo i Gmina oraz zainteresowani wiedzieli, jak się sprawy mają. Ale dopiero materiał wyemitowany w Wiadomościach TVP1 potwierdzający tę kwotę i komentarz specjalisty o możliwości celowego zadłużania szpitala, postawił wszystkich na "równe nogi". Faktem jest, że kilkoro radnych „wyprostowanej postawy” i dokładnej kontroli finansów domagało się od kilku miesięcy.
Na poniedziałkowym, połączonym posiedzeniu dwóch komisji polityki społecznej i budżetowej waga i powaga kłopotów finansowych szpitala wydawała się, mimo politycznych różnic, łączyć radnych w wysiłkach wypracowania najskuteczniejszego systemu kontroli finansów Szpitala Zachodniego. Ustalono, że szpital będzie dostarczał kwartalne sprawozdania finansowe, które pozwolą dokładnie przyjrzeć się gospodarności dyrekcji, zaobserwować pewne trendy i zaradzić dalszej stracie. Uzgodniono jednomyślnie, że dyrekcja przekaże zarządowi powiatu sprawodania finansowe z pierwszych trzech kwartałów (styczeń-wrzesień) za lata 2006-2008. Te ustalenia Rada Powiatu miała przegłosować na czwartkowej sesji.
Pokazowa debata
Nim doszło do głosowania, w środę w Szpitalu Zachodnim odbyła się „debata".
- Debata publiczna poświęcona jest Szpitalowi Zachodniemu i jego działalności medycznej, ekonomicznej, każdej. Jesteśmy jedynym szpitalem w Polsce, który przeprowadza tego typu debatę publiczną przy otwartej kurtynie, z udziałem bardzo szerokich gremiów władz samorządowych, dyrektorów ZOZ-ów, przedstawicieli związków zawodowych, pacjentów i mediów. To świadczy o tym, że nie mamy nic do ukrycia, wręcz przeciwnie - odważnie stajemy przeciwko wszystkim tym, którzy mają nam coś do zarzucenia, mają wątpliwości. Chcemy być oceniani, chcemy być chwaleni i również krytykowani, jeśli taka krytyka jest bardzo konstruktywna, rzetelna i prawdziwa - zapewniała na wstępie Krystyna Płukis – dyrektor szpitala.
Spotkanie to nie miało jednak żadnych znamion debaty. Rozpoczęło się od gratulacji i kwiatów dla Pani dyrektor, wręczanych przez przewodniczącego Rady Powiatu Sławomira Kamińskiego za wkład pracy, zaangażowanie i uzyskanie 2 miejsca w Rankingu Szpitali Rzeczpospolitej. Do gratulacji z ciepłym słowem dołączył Grzegorz Benedykciński, burmistrz Grodziska Maz. I od krytyki materiału pokazanego w Wiadomościach TVP1.
Potem ordynatorzy i dyrektorzy przez kilka godzin omawiali działanie i sytuację finansową każdego z oddziałów i działów. I rzeczywiście przekonali o swojej ciężkiej i odpowiedzialnej pracy. Gdy jednak pojawiły się liczby, znikła gdzieś wcześniejsza gloria.
Zawiedli się ci, którzy oczekiwali merytorycznej dyskusji nad naprawą finansów szpitala czy radykalnym programem naprawczym. Gremium słuchaczy już w czasie prezentacji mocno się przerzedziło (burmistrz wyszedł po wręczeniu kwiatów). Wielu powiatowych radnych, w tym starosta Marek Wieżbicki, wcale się nie pojawiło. Czyżby nie interesowali się finansami szpitala? Czy też z góry wiedzieli, czego się spodziewać?
Pani dyrektor nie kryła oburzenia i niechęci wobec niektórych lokalnych mediów i telewizji publicznej, które pokazały uchybienia w zarządzeniu szpitalem i w nadzorze nad tą jednostką pożytku publicznego. Do wyjaśnień wezwano radnych, którzy wypowiadali się przed kamerą TVP1 – Jerzego Kopcia i Marię Gałecką-Wolską. Radny zarzekał się, że o szpitalu wypowiadał się wyłącznie pozytywnie i czuł się zmanipulowany przez telewizję. Radna zaś, jako jedyna, podjęła z dyrekcją próbę wymiany zdań na temat finansowych problemów szpitala i konieczności reakcji powiatu. Szybko jednak zakrzyczeli ją koledzy, którzy w upublicznieniu finansowych kłopotów szpitala doszukiwali się prowokacji politycznej. Ci sami koledzy, którzy dwa dni wcześniej na posiedzeniu komisji popierali starania radnej.
Pytanie o sprzeczne wnioski, zawarte w rocznym sprawozdaniu finansowym, doczekało się bardzo emocjonalnej wypowiedzi pani dyrektor, z której wynikało, że była to nieistotna i kontrolowana pomyłka biegłej rewidentki. Czy tak ważny dokument można przekazać radnym z takimi pomyłkami? Dlaczego radni nie zażądali stosownych wyjaśnień od biegłej i dlaczego nie zadbała o to sama pani dyrektor?
Skończyło się na gratulacjach i gwarancjach poparcia dla dotychczasowej współpracy. Wrażenia i wnioski z „debaty” mogą być dwojakie. Albo pani dyrektor i radni żyją we własnym świecie i nie rozumieją tego, co w okół nich się dzieje? Albo wszyscy świetnie orientują się w sytuacji, ale tylko z sobie znanych powodów nie chcą tego zmieniać?
Są problemy... i pomysły
Dyrektor szpitala, omawiajając wyniki finansowe, zwracała uwagę na te czynniki, które przyczyniają się do powiększania strat. Są to przede wszystkim niedoszacowane przez NFZ koszty leczenia i niezapłacone zaległości za nadwykonania (3 125 000 zł), odzyskiwane przez szpital drogą sądową lub ugodową, wynikające także z obsługi pacjentów sąsiednich powiatów. Konieczność wypłacania większego wynagrodzenia potrzebnym lekarzom. Dwukrotne strajki i dwukrotne żądania płacowe pracowników spowodują powiększenie straty o kolejne 5 mln, o czym uprzedziła pani dyrektor. - NFZ mówi o przekazaniu przynajmniej 40% przychodu na wynagrodzenia. My przekazaliśmy 85% przychodu. I to jest dalej niesatysfakcjonujące. - mówiła. W końcu wzrost cen energii, gazu i żywności oraz brak wyrównania przez ustawodawcę kosztów podnoszenia najniższej stawki wynagrodzenia, której różnicę wzrostu szpital musi zapłacić.
Zyski przynosi jedynie neurologia i rehabilitacja, do progu zbilansowania zbliżają się chirurgia i urologia. Większość oddziałów jednak każdy rok kończy ze stratą. Najwięcej generują ich przychodnie specjalistyczne i otwarty w grudniu 2006 r. Szpitalny Oddział Ratunkowy.
- To co mamy robić? Zamykamy? Robimy chirurgię plastyczną? SPA? Ja nie wiem, proszę państwa, co mamy robić? - pytała dyrektor szpitala. - Leczyć, ale leczyć można do któregoś momentu. Nas na to leczenie już nie stać. Dlatego przed Radą Powiatu, organem założycielskim, jest duże wyzwanie. Ja sama sobie nie poradzę – zwracała się do radnych.
- Został sporządzony program restrukturyzacji finansowej w 2007 r. Program naprawczy redukuje jednak wiele rzeczy, które dzisiaj robiliśmy. Konsekwencją ma być wygenerowanie oszczędności rzędu 1-2 mln, jeśli chodzi o koszty w przyszłym roku. Czy to się uda – nie wiem. - zastanawiała się Krystyna Płukis. - Zaproponowaliśmy przekazanie przynajmniej 50% przychodni specjalistycznych w ręce prywatne. Zaproponowałam też inne rozwiązanie – do przemyślenia. Zamykamy SOR, który w tym roku przyniesie nam 4 mln straty. Trzeba zamnkąć SOR być może i wrócić znów do izby przyjęć, a ten oddział wynająć np. komercyjnie, żeby przynosił nam zyski. Zamnkąć jedną część oddziału wewnętrznego, ponieważ mają kłopoty z kadrą i zrobić oddział, który przynosi zyski, np. chirurgię plastyczną. Wszystko jest do zrobienia i jesteśmy otwarci na każdą propozycję – zakończyła analizę finansowej sytuacji Szpitala Zachodniego Krystyna Płukis.
Nikt jednak z przybyłych samorządowców nie umiał (lub nie chciał) jednoznacznie podpowiedzieć pani dyrektor, co powinna uczynić. Pytania odbiły się więc tylko echem.
Z podobnymi problemami boryka się jednak wiele szpitali, a mimo to znaczny ich procent wypracowuje zyski. W każdej zaś racjonalnie funkcjonującej firmie organ nadrzędny podnosi wymagania. Przecież o efektach funkcjonowania szpitala nie decydują dobre chęci dyrekcji i miejsce w rankingu, tylko efektywność finansowa.
Samorządowa schizofrenia
Ostatnia sesja Rady Powiatu potwierdziła obawy, wyniesione z debaty. Grupa radnych z koalicji zachowywała się tak, jakby poniedziałkowa komisja nigdy nie miała miejsca. Można było odnieść wrażenie, że radni ci, nie chcąc dopuścić do dyskusji nad wspólnym Stanowiskiem Rady Powiatu Grodziskiego dotyczącym Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim, wnioskiem formalnym radnego Jerzego Borzewskiego „wymusili” głosowanie nad wersją przygotowaną przez Zarząd Powiatu, zanim grupa radnych PiS mogła wnieść zmiany i uzupełnienia ustalone w poniedziałek. Nie znalazł się więc w tym stanowisku ani planowany zapis o kwartalnej kontroli finansów Szpitala Zachodniego, ani o udostępnieniu przez szpital finansowych sprawozdań kwartalnych z trzech ostatnich lat. Co takiego się stało, że w ciągu 72 godzin wspólne i jednomyślne (jak rzadko) ustalenia stały się fikcją? Czy to epidemia amnezji, czy schizofrenii?
Jak wynika z zapisu Stanowiska jedyną reakcją Rady Powiatu „wobec zaistniałych wątpliwości” będzie „ponowne badanie sprawozdania finansowego przez wskazanego przez siebie biegłego rewidenta, uprzednio zarekomendowanego przez Komisję Rewizyjną”. Stanowisko to krytycznie również odnosi się do mediów lokalnych i publicznych, którym zarzuca się podawanie „nieprawdziwych informacji” dotyczących Szpitala Zachodniego. Redakcja jest jednak w posiadaniu pierwotnej, niemal bliźniaczej wersji Stanowiska Zarządu Rady Powiatu, gdzie nie pada określenie „nieprawdziwa informacja”, a jedynie "informacja". Znów schizofrenia?
Emocjom dała się ponieść także pani dyrektor szpitala, obecna na sesji. - Nie dostanie pani ode mnie żadnych materiałów dotyczących szpitala – krzyczała do radnej Marii Gałeckiej-Wolskiej. - Nie mam do pani zaufania i wiem, że przekaże je pani mediom, a ja mam z mediami złe doświadczenia. - Słowa te były reakcją na brak akceptacji radnych PiS Stanowiska Zarządu przedstawionego dopiero na sesji i różnego od stanowiska wypracowanego wspólnie na połączonej komisji polityki społecznej i budżetowej. Przypomnijmy, że w środę (na debacie) pani dyrektor chciała wyjawiać wszystko przy „otwartej kurtynie”...
Zostawmy Titanika, nie wyciągajmy go...
Do czyjej postawy pasuje parafraza tej piosenki? Do stanowiska większości powiatowych radnych, którzy mimo istniejących strat i zapowiadanych przez panią dyrektor kolejnych milionów „w plecy” za mijający rok, składają jej gratulacje z okazji jednodniowego triumfu, pozostawiając w zasadzie sytuację bez zmian? Czy do stanowiska wąskiego kręgu radnych, którzy domagają się wypracowania systemu stałej kontroli finansów szpitala i pełnej informacji przekazywanej wszystkim radnym, a nie jedynie Zarządowi, na temat ekonomicznej kondycji tej placówki? Kto tak naprawdę chce pomóc, a kto zaszkodzić Szpitalowi Zachodniemu, który powoli zaczyna kojarzyć się z Titanikiem? Ostatnia sesja pokazała, że z jakichś niezrozumiałych powodów koalicja nie chce zmienić liberalnego dotąd kontrolingu. Odnosiło się wrażenie, że większości radnych bardziej zależy na poprawie samopoczucia pani dyrektor, niż na wypracowaniu wspólnego stanowiska najbardziej korzystnego dla szpitala. Kto więc popycha górę lodową w kierunku Titanika?
To może Cię zainteresować: