Ponad 50 książek wyniósł z muzeum w Stawisku pracownik ochrony. Próbował je sprzedać w antykwariacie.
Rafał K. (22 lata, student prywatnej uczelni na Mokotowie) został przyjęty do pracy w firmie ochroniarskiej miesiąc temu. Został przydzielony do ochrony Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku koło Podkowy Leśnej. Miał zastępować pracownika, który poszedł na urlop.
Zamiast pilnować zbiorów, a w muzeum znajduje się ok. 30 tys. eksponatów, kradł. Wynosił książki. Wpadł, gdy kilka egzemplarzy próbował sprzedać w jednym ze śródmiejskich antykwariatów. Na woluminach znajdowały się pieczątki muzeum oraz autografy pisarza, dlatego właściciel antykwariatu skontaktował się z dyrekcją muzeum. Policjanci nie mieli trudności z ustaleniem, kim jest złodziej, bo w antykwariacie podał swoje dane. Policjanci przeszukali mieszkanie ochroniarza. Odzyskali 54 książki o wartości ok. 4 tys. zł. Rafał K. wyniósł z muzeum zarówno białe kruki, czyli książki wydane w połowie XIX wieku (np. wiersze wybrane J.W. Goethego drukowane w Lipsku), a także wznowione niedawno pamiętniki, które wziął z muzealnego sklepiku.
– Kilka z nich posiadało luksusowe oprawy, znaki w postaci suchych pieczęci i podpisów, niektóre były w posiadaniu rodziny Iwaszkiewiczów już od trzech pokoleń – informuje Ewa Cieślak, kustosz muzeum. Niestety, złodziej nieodwracalnie zniszczył niektóre autografy Iwaszkiewicza. Zamazał, wywabił lub wyskrobał pieczęcie muzeum, uszkadzając egzemplarze. Na razie nie wiadomo, czy Rafał K. ukradł tylko książki, czy także inne muzealia. Zostanie to odkryte po dokładnym skontrolowaniu ekspozycji. – Został przyjęty do pracy latem, był elokwentny, inteligentny, niekarany. Nie spodziewałem się, że coś takiego zrobi – mówi Tomasz Gręda, współwłaściciel firmy ochroniarskiej. Złodziejowi za kradzież zabytków grozi do dziesięciu lat więzienia.
To może Cię zainteresować: