Jak ocenia Pan funkcjonowanie samorządów w Polsce?

To jedno z pytań, które wieloletniemu Burmistrzowi Podkowy Leśnej – Andrzejowi Kościelnemu, w rozmowie prowadzonej na kilkanaście dni przed wyborami samorządowymi, zadała Ewa Kubacka.
E.K.: W komentarzu pod informacją na „Obiektywnej” o przyznanym Podkowie Leśnej „Diamencie Wspólnoty” znalazło się stwierdzenie: „Szkoda, że p. Andrzej odpuścił sobie”. Ja także przyjęłam tę informację z przykrością. Dlaczego nie startuje Pan w wyborach samorządowych?
A.K.: Ostatnia kadencja nie była dla mnie łatwa. Miałem wprawdzie duże wsparcie organizacji pozarządowych, co sobie bardzo wysoko ceniłem, ale zabrakło skutecznej współpracy z radą. Jestem zmęczony procedurami biurokratycznymi, wielogodzinnym siedzeniem przy biurku. Wcześniej prowadziłem inny styl życia i chyba za nim tęsknię. Chciałbym poza tym wrócić do firmy, której prowadzenie sprawiało mi wiele satysfakcji, a z której wycofałem się w momencie objęcia funkcji burmistrza. Na moją decyzję miała również wpływ sytuacja rodzinna.
 
E.K.: Ma Pan bardzo bogate doświadczenie jako samorządowiec. Jest Pan wiceprzewodniczącym Unii Miasteczek Polskich oraz jej reprezentantem w Zespołach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jak Pan ocenia funkcjonowanie samorządów?
A.K.: Generalnie dobrze. Mieszkańcy, szczególnie małych miast, uwierzyli, że wiele od nich zależy. Powstały i prężnie działają organizacje pozarządowe, które zgłaszają ciekawe inicjatywy, współpracują z organami samorządowymi. Dobrze oceniam również współpracę pomiędzy samorządami różnych miast i gmin, czego przykładem może być WKD i projekt sieci ścieżek rowerowych.
 
E.K.: Czy uważa Pan, że kandydat na burmistrza gminy nie powinien mieszkać na jej terenie? Ostatnio mieszkańcy zgłaszają takie wątpliwości.
A.K.: To nie jest tak, że mieszkając na terenie miasta, wie się o nim wszystko, zna się potrzeby jego mieszkańców. Dopiero kontakt z mieszkańcami, organizacjami, uświadamia nam, że wielu problemów nie dostrzegaliśmy. Dam przykład kolejki WKD. Ja mieszkam w Podkowie Leśnej od 1981 r. i przyznaję się, że jestem uzależniony od samochodu. Nie korzystałem z kolejki WKD. Dopiero gdy zostałem burmistrzem i ogłoszono proces prywatyzacji kolejki, zdałem sobie sprawę, jak strategiczne znaczenie ma ona dla mieszkańców miast leżących przy jej trasie. Mamy inne podejście do kolejki WKD niż przedsiębiorca, który by ją kupił. Zacząłem namawiać kolegów, byśmy wykupili WKD Bardzo popierałem ten pomysł, ale nie byłem pomysłodawcą. Z tą inicjatywą wystąpił marszałek Kowalski, który nie mieszkał przy trasie kolejki, ale potrafił docenić rolę kolejki w rozwiązaniach komunikacyjnych województwa. On tu był liderem i chylę przed nim czoła. Natomiast zupełnie nie rozumiem braku zaangażowania Warszawy w proces prywatyzacji WKD. Przecież podróżujący do Warszawy kolejką WKD odciążają zatłoczone ulice Warszawy. Ja uważam, że można być dobrym burmistrzem miasta, nie mieszkając na jego terenie. Trzeba jednak znać dobrze teren i jego problemy. Dlatego cieszę się, że na burmistrza Podkowy Leśnej kandyduje moja zastępczyni, która mieszka wprawdzie poza Podkową, ale jestem przekonany, że mało jest osób, które tak jak ona zna problemy tego miasta. Tu nie powinno się wprowadzać ograniczeń. Dobry wybór zależy od rozsądku wyborców. Powinni dobrze znać kandydatów, na których głosują.
 
E.K.: Czy Pana zdaniem, w istniejących uregulowaniach prawnych, dotyczących samorządów, należało by coś zmienić?
A.K.: Oczywiście, że tak. Przede wszystkim ta biurokracja nas niedługo zabije. Ja myślę, że samorząd jest od tego, by wpływać na poprawę jakości życia społeczności lokalnej i na tym powinien się koncentrować. Istniejące przepisy powodują, że dużo czasu urzędników zabiera koncentrowanie się na przestrzeganiu procedur, obowiązujących przepisów. Ja rozumiem, że przepisy są potrzebne, ale naszego życia społecznego nie da się zapisać na kartce papieru. Istniejąca biurokracja bardzo często nie pozwala nam na logiczne, szybkie i skuteczne działania.
 
E.K.: Ostatnio docierają do nas krytyczne głosy dotyczące roli radnych.  Jedni mieszkańcy uważają, że wielu z nich kandyduje dla diety lub też załatwienia swoich prywatnych spraw, a w opinii społecznej radni powinni być społecznikami. Zdaniem innych radni są maszynkami do głosowania, które nie proponują projektów uchwał regulujących ważne dla mieszkańców sprawy, a jedynie ożywają w okresie przedwyborczym, zgłaszając interpelacje w błahych sprawach w trosce o głosy wyborców. Są również tacy, którzy sądzą, że bardzo często swoim nieuzasadnionym, ambicjonalnym sprzeciwem szkodzą miastu, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
A.K.: Ja spotkałem się z każdą, z wymienionych przez Panią postaw. Dam Pani przykład. W pewnym momencie radni zdecydowali, że nie powinienem brać udziału w posiedzeniach wspólników WKD. Był to oczywisty absurd, bo tylko formalnie ja mogłem brać udział w tych posiedzeniach. Czy wobec tego lepiej byłoby dla miasta, gdyby Podkowa Leśna nie miała tam swojego przedstawiciela? Było to  działanie przeciwko mnie, które mogło przynieść miastu jedynie szkodę. Innym razem radni nie zgodzili się na dofinansowanie Spółki WKD kwotą 160 tys. zł., co oczywiście zmniejszyło nasze udziały w kapitale spółki. Czy to, w sytuacji, kiedy w najbliższych latach WKD wzbogaci się o 12 nowych zestawów, było działaniem słusznym? Z pewnością nie, ale nikt nie poniesie za to odpowiedzialności.
Z przykrością muszę stwierdzić, że rola radnych w opracowywaniu tak ważnych dokumentów jak Strategia Rozwoju była znikoma, natomiast bardzo aktywnie włączyło się do tej pracy kilka organizacji pozarządowych. Muszę dodać, że za swój sukces uważam stworzenie dobrych warunków do funkcjonowania organizacji pozarządowych i do współpracy z tymi organizacjami. Nie mówię tu o wszystkich organizacjach. Z niektórymi byłem w sporze. Były również takie, które nie chciały współpracować w grupie, wspólnie dochodzić do kompromisu, a jedynie krytykować już wypracowane stanowisko. Czasem zarzucano mi, że długo podejmuję decyzje. Ja nie uważam, że sprawy tego miasta to jest tylko moje poletko, że jestem wszechwładny, ja podejmuję sam decyzje, ale lubię je konsultować.
Odpowiadając na Pani pytanie - uważam, że z rolą radnego powinna być związana pewna odpowiedzialność. Uważam też, że na radnych powinni być  wybierani ludzie kompetentni, dobrze przygotowani do pełnienia tej funkcji. Tacy radni mogliby mieć nawet większe diety.
 
E.K.: Jest Pan obserwatorem w Komitecie Monitorującym  RPO na Mazowszu. Głośno się mówi, że 40% tych środków jest rozdzielanych poza konkursem na zasadach układowych. Czy z Pana obserwacji wynika, że jest to prawda? Czy prawdą jest, że środki unijne są kierowane przede wszystkim do ubogich gmin i takie miasta jak Milanówek czy Podkowa Leśna mają małe szanse?
A.K.: Na pierwsze pytanie nie mogę odpowiedzieć twierdząco. W przypadku pytania drugiego, niestety, muszę potwierdzić. Milanówek i Podkowa Leśna są na początku listy rankingowej bogatych gmin, a stopień zamożności jest ważnym kryterium przy ocenie wniosków.
 
E.K.: Jaka jest szansa na realizację koncepcji ścieżek rowerowych, opracowanej przez przez Stowarzyszenie  „Mazovia”?
A.K.: Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Nie rozumiem dlaczego ten projekt został tak potraktowany w samorządzie wojewódzkim. Wszystkim ten projekt bardzo się podobał, dawał on znakomitą ofertę turystyczną dla mieszkańców Warszawy i naszych miast, łączył bowiem ścieżkami rowerowymi np. Warszawę z Grodziskiem Maz.  i  Nadarzyn z Puszczą Kampinoską. Potrafiło się dogadać tyle gmin i nie zostało to docenione. Cieszę się z tej Mazovii. Skala projektów jest wprawdzie ograniczona, bo brakuje pieniędzy, ale są już bardzo ważne zaczyny współpracy pomiędzy samorządami. Dla mieszkańców nie jest ważne, którędy przebiega granica między gminami, czasem przebiega ona środkiem ulicy. Projekt był bardzo wysoko oceniany przez wiele osób. Teoretycznie będzie jeszcze rozpatrywany w ramach projektów kluczowych, ale myślę, że tu zabrakło woli politycznej.
 
E.K.: Mieszkańcy w kontaktach z redakcją zgłaszają potrzebę bezpośredniego kontaktu z kandydującymi, chcą mieć możliwość zadania im pytań, poznania ich programów wyborczych. Czy Pana zdaniem należy organizować spotkania przedwyborcze?
A.K.: Co do zasady uważam, że mieszkańcy powinni mieć szansę poznać kandydatów. Dobrze by było, by ciężar przygotowania i prowadzenia takiej debaty wzięła na siebie jakaś niezależna organizacja. Mogłaby na ten cel dostać jakieś środki z gminy. Szkielet pytań do kandydatów powinien uwzględniać ważne sprawy miasta. Pytania powinny być wcześniej przygotowane i uzgodnione z komitetami. Taka debata powinna być również dobrze prowadzona po to, by nie zamieniła się w zgłaszanie pretensji, awanturę, wywlekanie animozji politycznych. Samorządy powinny być wolne od polityki.
E.K.: Serdecznie dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że wyborcy z Pana wypowiedzi wyciągną kilka wniosków, istotnych przy podejmowaniu decyzji wyborczych.
Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: