Tego roku Święto Niepodległości świętowane było podwójnie. Wypadło bowiem w niedzielę. Upamiętnia ono odzyskanie przez Polaków wolności w 1918 r. po 123 latach niewoli w zaborach, ale również przypomina o wszystkich tych, którzy za Niepodległą oddali życie.
Jest to dzień, gdy pod pomnikami Polacy składają hołdy i kwiaty, a w odprawianych tego dnia mszach za Ojczyznę, bierze udział zdecydowanie więcej osób. Mimo, że należymy do wspólnoty europejskiej, potrzeba podkreślania odrębności narodowej, oraz przypomnienia ważnych momentów historii Polski, ale i ofiar tej historii jest w nas głęboko zakorzeniona. To dzień radości, ale i zadumy.
W Milanówku tego dnia w południe odprawiona została uroczysta msza za Ojczyznę, po której delegacje oddały hołd bohaterom walczącym o niepodległość, składając kwiaty i pochylając sztandary przed Pomnikiem Pamięci Uczestników Walk o Wolność.
Tego dnia odbył się także w Teatrze Letnim niezwykły koncert, poświęcony dramatycznym losom, bohaterskiej i męczeńskiej śmierci naszych rodaków, których miejsca pochowku są nieznane. Wyśpiewał je przy akompaniamencie gitary prof. Andrzej Kołakowski z Gdańska (działacz opozycyjny w okresie PRL, bard, poeta, pedagog, publicysta, nauczyciel akademicki) w pięknych poetyckich tekstach swojego autorstwa, przywołując zarówno nazwiska znane, jak i te zapomniane.
W pieśni „Katyń 1940” przywołał pamięć masowej zbrodni, jaką na oficerach polskich, wziętych do niewoli w 1939 r., popełnili sowieci. Pieśni tej towarzyszyła refleksja wykonawcy, że w świadomość Polaków wryły się na zawsze słowa takie jak „Katyń” czy „Sybir” – symbole narodowego męczeństwa i ofiary.
Bohaterem kolejnej pieśni był Major Hieronim Dekutowski ps. „Zapora”, cichociemny, na którym egzekucję wykonali 7 marca 1949 r. w więzieniu na Mokotowie polscy komuniści. Dekutowski, były żołnierz AK, nie złożył broni po 1945 r. i jeszcze ponad dwa lata organizował partyzanckie siły zbrojne, walcząc z oddziałami UB i MO na Zamojszczyźnie, Lubelszczyźnie i Kielecczyźnie. Podczas próby przedostania się ze swoim oddziałem na Zachód w 1947 r. został aresztowany w Nysie na Opolszczyźnie. Jednym z agentów, który doprowadził do aresztowania "Zapory" i jego ludzi, był jego zastępca, Stanisław Wnuk ps. "Opal". Po okrutnych torturach w centralnym więzieniu na Mokotowie w chwili śmierci Hieronim Dekutowski miał niespełna 30 lat, choć wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!". Do dziś nie są znane miejsca pochówku "Zapory" i jego ludzi.
Inna pieśń „Rozstrzelana armia” wspominała bohaterów Wileńszczyzny, żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK, dowodzonej przez majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”. Brygada ta w czasie wojny prowadziła walki zarówno z Niemcami i ich litewskimi sojusznikami, jak też partyzantką sowiecką. Od kwietnia 1945 r. walczyła z oddziałami Armii Czerwonej i LWP, KBW, NKWD oraz grupami UB i MO. Na początku września 1945 r. major Szendzielarz otrzymał rozkaz rozformowania swojego oddziału, liczącego ok. 300 partyzantów. Jednak on sam podjął decyzję prowadzenia dalszej walki z komunistami. W połowie września 1945 r. dotarł do Gdańska, gdzie działał ostatni komendant Okręgu Wileńskiego AK-DSZ ppłk Antoni Olechnowicz ps. "Pohorecki". Brygada Łupaszki prowadziła walkę z komunistami do początku 1947 r., potem się rozformowała. Łupaszko, ukrywał się początkowo na Śląsku, potem w Zakopanem, gdzie został aresztowany w czerwcu 1948 r., przewieziony do Warszawy i osadzony w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej. Przebywał tam 2,5 roku, do 8 lutego 1951 r. 23 października 1950 r. rozpoczął się proces byłych członków Okręgu Wileńskiego AK, w którym oskarżonymi byli:
- ppłk A. Olechnowicz
- kpt. Henryk Borowski ps. "Trzmiel"
- mjr Zygmunt Szendzielarz
- ppor. Lucjan Minkiewicz ps. "Wiktor"
- Lidia Lwow ps. "Lala"
- Wanda Minkiewicz ps. "Danka".
Major Szendzielarz nie zaprzeczał i nie prosił o łaskę. Wszyscy, oprócz kobiet, zostali skazani 2 listopada 1950 r. przez sędziego Mieczysława Widaja na wielokrotną karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 r. w więzieniu na Mokotowie.
Kolejna pieśń „Inka 1946” poświęcona była podkomendnej majora „Łupaszki” – Danucie Siedzikównie ps. „Inka” . W czasie wojny Danuta Siedzikówna była sanitariuszką w AK. Wwiosną 1946 nawiązała kontakt z jednym ze szwadronów "Łupaszki". Została aresztowana przez UB rankiem 20 lipca 1946 r. w Gdańsku, gdzie robiła zaopatrzenie medyczne, a następnie umieszczona w pawilonie V gdańskiego więzienia jako więzień specjalny. W śledztwie była bita i poniżana; mimo to odmówiła składania zeznań obciążających członków brygad wileńskich AK. Została skazana na śmierć 21 sierpnia 28 sierpnia 1946 r, w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku. Według relacji przymusowego świadka egzekucji, ks. Mariana Prusaka, ostatnimi słowami "Inki" było: Niech żyje Polska! Niech żyje "Łupaszko"! Miejsce pochówku jej ciała nie jest znane. W chwili śmierci miała 17 lat. Przed śmiercią udał jej się przekazać krótką wiadomość : Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba.
”Epitafium dla majora Ognia” dedykowane było majorowi Józefowi Kurasiowi ps. „Ogień” porucznikowi Wojska Polskiego II RP, partyzantowi na Podhalu w czasie II wojny światowej, jednemu z dowódców oddziałów podziemia antykomunistycznego, który zmarł w lutym 1947 r. w szpitalu w Nowym Targu na skutek próby samobójczej popełnionej podczas ofensywy grupy operacyjnej KBW (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego) na jego oddział. Józef Kuraś to postać kontrowersyjna, której historia nadała miana zarówno bohatera jak i bandyty. W czasie wojny jego oddział razem z partyzantami sowieckimi i AL walczył z Niemcami. W styczniu 1945 r. przeprowadził przez góry pododdziały Armii Czerwonej, umożliwiając wojskom sowieckim oskrzydlenie Nowego Targu. Mimo że w marcu 1945 r. mianowany został na szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu przez Zofię Gomułkową, to w kwietniu tegoż roku był już dezerterem, gdyż krakowski WUBP (Wewnętrzny Urząd Bezpieczeństwa Publicznego) chciał go aresztować za działalność partyzancką. Jego oddział siał postrach zarówno wśród komunistów jak i ludności cywilnej Podhala, zwłaszcza żydowskiej. Wiele dokumentów potwierdza egzekucje wykonywane przez oddział Kurasia na Polakach, Słowakach i Żydach, którzy byli funkcjonariuszami UB. Sam Kuraś miał rozstrzeliwać swoich ludzi, którzy dopuściliby się zabójstwa Żyda za jego pochodzenie. W sowich odezwach Józef Kuraś ostrzegał wszystkich konfidentów i ludzi pełniących w UB kierownicze stanowiska, że będą na każdym kroku wieszani i strzelani, nie patrząc na ich pochodzenie, a ich dobytek zostanie skonfiskowany na rzecz oddziałów partyzanckich.
14 listopada 1946 r. Józef Kuraś wystał list do Bolesława Bieruta, w którym wypunktował m.in. cele swojej walki: Oddział Partyzancki "Błyskawica" walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony.
Bohaterowi z Bieszczad Antoniemu Żubrydowi ps. „Zuch” – podoficerowi piechoty Wojska Polskiego, majorowi Narodowych Sił Zbrojnych, dowódcy oddziału partyzanckiego NSZ – poświęcona była pień „Gdy się dla nas skończy wojna”. Antoni Żubryd, podobnie jak Józef Kuraś, współpracował przez pewien czas z NKWD, pełniąc funkcje oficera śledczego i tłumacza. Jednak jako śledczy różnił się od innych tym, że nie torturował przesłuchiwanych, tylko umożliwiał im ucieczkę, jednocześnie ostrzegając ich o planach dalszych aresztowań ich współtowarzyszy broni. W czerwcu 1945 r. wyprowadził z gmachu urzędu przy ul. Sienkiewicza 5 w Sanoku dziesięciu więźniów podejrzewanych o przynależność do AK. Nie zatrzymywany przez nikogo, wraz ze swą grupą oddalił się w stronę Krosna. Następnego dnia, po ujawnieniu fortelu, UB aresztował teściową i czteroletniego syna Żubryda. Batalion, który zorganizował Żubryd, od czerwca 1945 do końca 1946 r. zwalczał przede wszystkim funkcjonariuszy UB, żołnierzy KBW, członków PPR i konfidentów. Współpracował także z LWP (Ludowym Wojskiem Polskim) w akcjach przeciw bandom UPA. Żubryd i jego żona zginęli z ręki towarzysza broni, w rzeczywistości agenta UB „wysłanego” do partyzanckiego oddziału. Tego samego dnia został aresztowany 5-letni syn Żubrydów - Janusz. Następnego dnia UB zabrała ciała małżeństwa. Nigdy nie odnaleziono miejsca ich pochówku. Janusz Niemiec (takie nazwisko przyjął po ciotce, która go wychowała) zaś jest najmłodszym więźniem PRL-u. Jego syn wrócił do nazwiska dziadka.
Koncert kończyła pieśń "Przysięga" dedykowana uczniom Liceum Pedagogicznego w Gdańsku, którzy w 1949 r. zostali ukarani wyrokami 8, 9 i 10 lat więzienia za zbeszczeszczenie w toalecie portretu Stalina.
Oskarżeni o wierność
Oskarżeni o wierność i cnotę
Wędrujemy przez polską Golgotę
I niezłomną żywimy się wiarą
że z krwi naszej odrodzi się naród
Los nam drogę wyznaczył
Auschwitz, Charków i Katyń
Jakże trudna jest droga do nieba
Więc szukamy wciąż śladów
naszych ojców i dziadów
żeby znów się zachować jak trzeba
I choć ciałem wstrząsają nam dreszcze
duch narodu nie umarł w nas jeszcze
Oskarżeni o wierność i cnotę
Wędrujemy przez polską Golgotę
I niezłomną żywimy się wiarą
że z krwi naszej odrodzi się naród
Tak jak oni nocami wędrujemy lasami
I w tym samym zmierzamy kierunku
I zmawiamy modlitwy przed naszymi bitwami
bo skądinąd nie widać ratunku
Tak jak Oni żyjemy nadzieją
by nie ulec dziejowym zawiejom
Oskarżeni o wierność i cnotę
Wędrujemy przez polską Golgotę
i niezłomną żywimy się wiarą
że z krwi naszej odrodzi się naród
Wytykani palcami szlak znaczymy krzyżami
Naszą krew przelewamy wśród drwin
lecz na naszych sztandarach wciąż Ojczyzna i Wiara
wciąż prowadzą nas Matka i Syn
I choć ciałem wstrząsają nam dreszcze
duch narodu nie umarł w nas jeszcze
I choć droga daleka
i choć ciemność dookoła
wciąż prowadzą nas święci patroni
Nam nie wolno zawrócić i na pewno dojdziemy
byle pamięć od śmierci uchronić
Nam nie wolno zawrócić i na pewno dojdziemy
byle pamięć od śmierci uchronić
|
Przysięga
Trudno jest wytrwać, gdy wszystko zdaje się stracone.
Trudno jest marzyć, gdy marzenia Twoje depczą.
Trudno jest stać gdy chcą Cię rzucić na kolana.
Marzyć o słońcu gdy wokoło strugi deszczu.
Lecz przysięgaliśmy na orła i na krzyż,
na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy,
na czystą biel i na gorącą czerwień krwi,
na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych.
Trudno zwyciężać gdy w zwycięstwo Twe nie wierzą.
Trudno jest walczyć, gdy poległo już tak wielu.
Trudno jest ciągle na zamiary siły mierzyć,
ostatnią kulą jak opłatkiem się podzielić.
Lecz przysięgaliśmy na orła i na krzyż,
na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy,
na czystą biel i na gorącą czerwień krwi,
na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych.
Trudno się czasem z Twoją wolą zgodzić Panie,
i stać spokojnie gdy ofiarne płoną stosy,
ale swój los przyrzekaliśmy rzucić na nie,
by swoje życie jak przeszkodę móc przeskoczyć.
Bo przysięgaliśmy na orła i na krzyż,
na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy,
na czystą biel i na gorącą czerwień krwi,
na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych.
I zwyciężymy, gdy zwycięstwo dasz nam Panie
przyjmiemy klęskę, jeśli taka Twoja wola.
Tylko daj, w godzinie próby nam wytrwanie,
Gdy upadniemy zawsze pozwól powstać z kolan.
Bo przysięgaliśmy na orła i na krzyż,
na dwa kolory, te najświętsze w Polsce barwy,
na czystą biel i na gorącą czerwień krwi,
na wolność żywych i na wieczną chwałę zmarłych. |
To może Cię zainteresować: