Inwestycje drogowe realizowane w Milanówku ciągle nas zadziwiają nieprzewidzianymi efektami. A to słup telefoniczny pozostawiony na jezdni ul. Chopina, a to zwężenie ul. Sosnowej przy każdym słupie energetycznym oraz słup pozostawiony na krawędzi chodnika na rogu Sosnowej i Inżynierskiej, a to idąca zygzakiem ścieżka rowerowa na ul Krakowskiej z potężnym słupem energetycznym na jej krawędzi, a wreszcie wyniesione studzienki telekomunikacyjne, na kończonej jezdni ul. Wierzbowej.
O każdym z tych efektów, poza dwoma ostatnimi, pisaliśmy już poprzednio. Dwa ostatnie, dość kuriozalne, nakazują podejść z większą rezerwą do projektów przygotowanych w dużym pośpiechu w poprzedniej kadencji. Chodziło przecież o to by móc powiedzieć: wykonałam ponad 20 projektów, a w nowej kadencji tylko brać się i je realizować.
No i wzięliśmy się i teraz nie bardzo wiadomo jak wybrnąć z tego co powstało na ul. Krakowskiej od stacji PKP w kierunku Brwinowa. Idąca zygzakiem, środkiem ulicy, okrawężnikowana asfaltowa ścieżka rowerowa, a po jej obu stronach dość wąski pas nierównego piachu. Jak mają dojechać do posesji samochody odbierające śmieci czy samochody asenizacyjne? Muszą częściowo jechać po ścieżce. Czy jej nie uszkodzą? Czy nie spowodują „rozjechania się” krawężników? Rozmawiałam z zastępcą burmistrza Ryszardem Rabanem. Powiedział, że po jednej stronie będą starali się ułożyć płyty betonowe. Czy to rozwiąże sytuację na odcinku, gdzie Krakowska jest jednokierunkowa? Wątpię. Nie trzeba zbyt dużo wyobraźni by zobaczyć, jak w upalne dni ciężkie samochody obsługujące mieszkańców tworzą na tej ścieżce koleiny. A potężny słup stojący na ścieżce na poziomie ul. Wspólnej? Miejmy nadzieję, że rowerzyści zauważą przymocowaną do niego żółto-czarną tablicę.
Kolejny kwiatek to ul. Wierzbowa. Wykonana przed terminem i wydaje się że dość solidnie przez wykonawcę, zgodnie z dostarczonym projektem. A co zakładał projekt? Dwie studzienki telekomunikacyjne wyniesione i pięknie okrawężnikowane, a jedną usytuowaną w jezdni, bez specjalnego uhonorowania jej wyniesieniem i okrawężnikowaniem. Te wyniesione powodują zwężenie jezdni do szerokości uniemożliwiającej wyminięcie się dwóch samochodów osobowych. Należało więc postawić znaki informujące, kto ma pierwszeństwo przejazdu. Próbowałam to dziwactwo wyjaśnić w Technicznej Obsłudze Miasta. Powiedziano mi, że zmiana projektu sugerowana przez jednego z pracowników byłaby czasochłonna, a poza tym te wyniesione studzienki stanowią swojego rodzaju szykanę i taki był zamysł projektanta.
Nie chcę być złośliwa, ale pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł. W przypadku inwestycji ważne jest, by służyły one dobrze mieszkańcom. Te, które wymieniłam we wstępie, nie służą najlepiej, a ścieżka rowerowa na Krakowskiej służyła dzisiaj dobrze matce prowadzącej wózek z dzieckiem. Widziałam, że jedzie jej się bardzo dobrze, co zapytana – potwierdziła. Może więc warto na ścieżce obok roweru domalować wózek.
Sugeruję więc, by wszystkie gotowe projekty, przed ogłoszeniem przetargów – były poddane weryfikacji. Lepiej ponieść koszt poprawy złego projektu, niż być zaskoczonym efektem jego realizacji.
Na zakończenie dość istotny wymóg, który nadzorujący inwestycje w mieście winni przekazać wykonawcom – zamknięcie ruchu w ulicy, w czasie wykonywania prac zagrażających bezpieczeństwu użytkowników. Kiedy w środę pojechałam na ul. Wierzbową by zrobić zdjęcia, ani od strony Wiatracznej ani od strony Kazimierzowskiej nie było żadnych znaków zakazujących wjazdu w ulicę i informujących o objeździe. Ulica była nieprzejezdna, gdyż wykonawcy poziomowali pokrywy studzienek kanalizacji deszczowej i sanitarnej, a poza tym na jezdni były poustawiane stosy z kostek. Kiedy wjechał samochód ciężarowy Hetmana odbierający tego dnia śmieci, musiałam się wycofać i tylko uprzejmości kierowcy tego samochodu zawdzięczam, że nie uszkodziłam sobie samochodu przez ustawione stosy kostek. Taka sytuacja jest niedopuszczalna.
Zapraszamy do Galerii. Tam będą mogli Państwo zobaczyć te zaskakujące efekty realizowanych inwestycji drogowych.