W środku ponurego listopada (19.11) amatorzy piosenek francuskich mieli okazję wysłuchać wielu z nich we wspaniałym wykonaniu. Pani Anna Osiadacz (Koncept Kultura) zorganizowała w Starym Kinie w Milanówku (pod troskliwą opieką gospodyni lokalu Agnieszki Jakackiej) koncert piosenki francuskiej rozpoczynający cykl spotkania niebanalne. Piosenki piękne – zwłaszcza te śpiewane z akompaniamentem akordeonu.
W pierwszy części koncertu wystąpiły trzy młode piosenkarki związane z Milanówkiem. Dwie z nich śpiewały amatorsko już parę lat wcześniej (w innym repertuarze) pod opieką Dariusza Biernackiego.
Najmłodsza, świeżo upieczona licealistka Hania Dziduszko rozpoczęła od piosenki niewiele starszej od niej samej. Któż nie zna walca Amelii ze ścieżki filmowej „Amelia” (2001) kompozytora Yann’a Pierre Tiersen’a.
Gabi Maliborska-Szmulewicz sięgnęła po piosenkę niemal współczesną, być może mniej znaną amatorom klasycznej piosenki francuskiej, a pochodzącą z repertuaru Isabelle Geffroy (ur. 1980 w Tours, Francja), łączącej style jazz, francuskie variété i soul, znanej bardziej jako Zaz. Gabi zaśpiewała jej hit "Je Veux" z pierwszego albumu wydanego w 2010 roku.
Lidia Zadykowicz przeniosła słuchaczy wiele lat wstecz, do złotej epoki piosenki francuskiej. Charles Aznavour i jego piosenka „La bohème” nie wymagają objaśnienia.
Wszystkie trzy młode utalentowane dziewczyny śpiewały trochę za krótko… Ich występ przypomniał czasy, gdy milanowską szkołę wokalną prowadził Dariusz Biernacki … Śpiewajcie dalej, dziewczyny!
Antoni Muracki, znany jest milanowskiej publiczności jeszcze z czasów gdy istniał Teatr Letni (kto pamięta?). Akompaniując sobie na gitarze rozpoczął piosenką Jonasza Kofty – „Rimbaud, Aniele Stróżu mój...” a potem wykonał kilka piosenek George Brassens’a. Wielu miłośników Brassens’a uważa, że można go słuchać wyłącznie w oryginale - po francusku. Zwłaszcza w epoce pandemii teksty polskie o tematyce funeralnej budzą mało rozrywkowe skojarzenia. Ale to chyba tylko nadwrażliwcy tak reagują, bowiem nie zauważyłem, aby ktoś z widzów po takim tekście założył maseczkę (a większość obecnych na sali było bez maseczek tak, jakby to nie Mazowsze biło rekordy zachorowań i zgonów na Covid). To przykre, ale organizatorzy nie reagowali na taką beztroskę, sami dając zły przykład. Ja trochę rozumiem eleganckie panie, które napracowały się przy makijażu – a tu raz, że go nie widać i dwa, że się popsuje. Ale panowie…
Ale wróćmy do koncertu. Anna Przybysz (z zespołem „Triodeon”) także znana jest od lat w Milanówku jako rewelacyjna odtwórczyni głosów Hanki Ordonówny i Edith Piaf. Na koncercie w Starym Kinie zaśpiewała, powszechnie znane posenki Edith, między innymi: „L’accordéoniste”, „Non, Je ne regrette rien”, „Milord”, „Padam, padam”. Pomiędzy piosenkami opowiadała z „francuskim” akcentem swój - tzn. Edith Piaf – życiorys.
Wszystkim wokalistkom towarzyszyli: Jacek Przybysz - gitara, Mateusz Wachowiak - akordeon, Piotr Golla – fortepian.
Na koniec, miłym akcentem były „paryskie bagietki” wręczane każdemu widzowi na pożegnanie, z życzeniem smacznego śniadania (zjadłem po drodze do domu przed kolacją).
To może Cię zainteresować: