Czekam na ich spełnienie wiele lat. Tak pisałam o nich w 2007 roku w artykule III Festiwal Otwarte Ogrody – "Z niecierpliwością czekam na spełnienie jednego z moich marzeń związanych z Milanówkiem. Ci z Państwa, którzy czytają moje artykuły w „bibule milanowskiej”, wiedzą, jak bardzo zależało mi, aby piękna, choć bardzo zniszczona, willa Waleria doczekała się swojej drugiej szansy. By można było prezentować w niej rzeźby jej byłego właściciela - Jana Szczepkowskiego, ale również, by była miejscem wspaniałych wydarzeń kulturalnych.”
Czy pamiętają Państwo trzy wydarzenia, które miały miejsce w willi, na jej tarasie i w ogrodzie ? W 2007 roku – finał Festiwalu Otwarte Ogrody, w 2008 i w 2009 roku świetne przedstawienia realizowane w trakcie Festiwalu Otwarte Ogrody przez MU3W: „Zaczarowana dorożka” i „Zaczarowany dom”. W obu przedstawieniach wystąpili członkowie MU3W i uczniowie Społecznego Gimnazjum w Milanówku, a reżyserowała je Iwona Dornarowicz.
A później? Nic, głucha cisza!!!
Byłam za kupnem Walerii. Uważałam, że może być ona dla Milanówka kurą, znoszącą złote jajka. Przekonywałam o tym burmistrza Jerzego Wysockiego, w jednej z moich pierwszych z nim rozmów. Widziałam, oczyma wyobraźni, w wyremontowanej willi: muzeum Szczepkowskiego i muzeum Milanówka, na najwyższym piętrze pokoje gościnne, w których mieszkają studenci Wydziału Rzeźby ASP przyjeżdżający na letnie plenery, w ul. Mickiewicza aleję rzeźb - kopie gipsów, wykonane w trwałym materiale, będące efektem tych plenerów, a latem w ogrodzie kameralne koncerty.
Oczywiście nie wiedziałam, że willa jest w tak złym stanie, że warunkiem kupna willi nie będzie przekazanie sprzętów i innych pamiątek po rzeźbiarzu, niezbędnych dla muzeum. Nie przypuszczałam, że dyskusje nad koncepcją przeznaczenia willi będą tak długie i zakończą się niczym i oczywiście, że tak nieporadnie będziemy starali się o środki zewnętrzne na jej ratowanie. Miałam nadzieję, że przynajmniej ogród willi będzie wykorzystywany latem do organizacji imprez plenerowych, a nie że zamknięty będzie zarastał krzewami i chwastami, służąc za wygodne miejsce do przerzucania śmieci przez ogrodzenie. Bardzo smutny widok.
Kiedy traciłam nadzieję na to, że willę uda się uratować, pojawiła się koncepcja utworzenia w niej Akademii Sztuki Narodowej, przy założeniu sfinansowania remontu willi i organizacji Akademii ze środków uzyskanych z mechanizmu norweskiego. Autorzy koncepcji: Małgorzata Trębińska, Mariusz Koszuta, Włodzimierz Starościak i Witold Rytwiński przedstawili koncepcję na listopadowej Komisji Kultury. Nie ukrywam, że sama prezentacja koncepcji nie podobała mi się, uznałam również za mało realne utworzenie Akademii, działającej na prawach wyższej uczelni, o czym poinformowałam autorów. Uznałam jednak, że przy drobnych korektach koncepcji jest to ostatnia szansa dla ratowania Walerii. Było dla mnie oczywiste, że po to, by uzyskać środki zewnętrzne, trzeba dobrze przygotować projekt i wniosek oraz, że trzeba na to przeznaczyć odpowiednią kwotę, mając świadomość ryzyka. Bo przecież składając nawet najlepszy wniosek, nie można mieć 100% pewności, że spotka się on z uznaniem komisji.
Zdumienie moje wywołał więc sprzeciw niektórych radnych, którzy podczas grudniowego posiedzenia Komisji Kultury byli przeciwko przeznaczeniu w budżecie 2013 roku kwoty 150 tys. zł z przeznaczeniem na przygotowanie projektu, niezbędnego do złożenia wniosku. Na szczęście oponentów przegłosowano. Cieszy mnie, że autorzy urealnili koncepcję, o czym mogłam przekonać się, czytając artykuł „Akademia Sztuki Narodowej w Milanówku” w grudniowej gazetce „Moje Miasto Milanówek”. Jest ona bliska moim marzeniom.
Autorom koncepcji życzę skutecznego działania i pozyskania środków, o które zamierzają wystąpić, a nam wszystkim, nie tylko mieszkańcom Milanówka – by ta koncepcja została zrealizowana.
Podczas grudniowego posiedzenia Komisji Kultury jej Przewodnicząca Maria Swolkień-Osiecka zapoznała zebranych ze sprawozdaniem z działalności Komisji w 2012 roku, wymieniając w nim wszystkie działania, które w tym okresie podejmowała i o których informowała podczas posiedzeń Komisji, była dyrektor MCK Anna Osiadacz, w tym działania na rzecz ratowania willi Waleria i rzeźb Jana Szczepkowskiego. Taki obiektywizm budzi szacunek. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że nie każdego na to stać.
Zachęcam Państwa do obejrzenia filmu. Padają w nim prawie prorocze słowa, a oryginalny zegar należący kiedyś do Jana Szczepkowskiego odlicza teraz czas nam, a pozostało go na ratowanie Walerii bardzo niewiele.
To może Cię zainteresować:
Fenomen Otwartych Ogrodów trwa nieprzerwanie od prawie dwudziestu lat. Kiedy we wrześniu 2005 roku otworzyły się pierwsze ogrody w Podkowie Leśnej, nikt nie przypuszczał, że Festiwal Otwartych Ogrodów stanie się symbolem, wręcz marką miast-ogrodów. Wraz z rozwojem pomysłu Magdaleny Prosińskiej i Łukasza Willmanna, który początkowo miał promować podkowiańskie dziedzictwo kulturowe, szczególnie architektoniczne i przyrodnicze, festiwal ewaluował w kierunku wydarzeń artystycznych kulturalnych, przyrodniczych i prozdrowotnych. Lokalna inicjatywa zdobyła naśladowców w okolicznych miejscowościach m. in. w Milanówku i Brwinowie, ale też w Konstancinie-Jeziornej, Zalesiu Dolnym, a także w dzielnicach Warszawy: na Sadybie i Włochach i jeszcze w wielu innych miejscach.
Dwie dekady Otwartych Ogrodów