Jedna z naszych czytelniczek poinformowała redakcję o zaskakującym zdarzeniu. W ubiegłą niedzielę na stacji Orlenu w Milanówku myła i tankowała samochód. Zapłaciła i przyjechała do domu. Po około godzinie pod jej dom podjechała policja.
Okazało się, że jest posądzona o kradzież paliwa. Kobieta, która ją obsługiwała, nie wprowadziła należności za paliwo, a jedynie za myjnię. Czytelniczka nie sprawdziła jaką kwotą obciążono jej rachunek, wsiadła do samochodu i odjechała. Policjanci poinformowali ją, że powinna pilnie pojechać i uiścić należność, bo jeżeli tego nie zrobi, to jutro zostanie zgłoszone doniesienie o kradzieży paliwa i rozpocznie się procedura karna. Poinformowali ją ponadto, że codziennie mają średnio zgłoszonych 5 prób kradzieży paliwa. Można się zastanawiać, czy wszystkie przypadki to próby rzeczywiste, czy takie sytuacje jaka ma miejsce w tym przypadku.
Oczywiście czytelniczka pojechała, zapłaciła, nikt jej nie przeprosił za zaistniałą sytuację. A co by było, gdyby prosto ze stacji udała się w drogę na urlop? Przecież często tak się dzieje.
Takie sytuacje nie występują jak płacimy gotówką. Niestety w sytuacji kiedy płacimy kartą, często jesteśmy ponaglani do wprowadzenia pin-u w sytuacji kiedy nie wyświetliła się jeszcze kwota. Nie spieszmy się, to przecież nasze pieniądze i musimy być świadomi ile i za co płacimy. Nie ma ludzi nieomylnych. Pojechałam na stację Orlenu by zapytać jak mogło dojść do takiej sytuacji. Przecież na stacji istnieje monitoring. Powiedziano mi, że jest to możliwe kiedy jest duża ilość klientów.