Skarga - krzyk rozpaczy wielu mieszkańców - to środek kontroli w postępowaniu administracyjnym, który przysługuje każdemu podmiotowi. Przedmiotem skargi może być np. zaniedbanie, nienależyte wykonywanie zadań, naruszenie praworządności lub interesów skarżących, a także przewlekłe załatwianie sprawy. Dużo skarg oznacza z reguły, że w danej jednostce działa coś nie tak, a na ostatniej Sesji Rady Miasta w Milanówku radni procedowali nad aż 10 skargami. Postanowiliśmy w związku z tym przyjrzeć się, o co chodzi?
Przypatrując się pracom rad gmin i powiatu z naszej okolicy, co pewien czas widzimy, jak rozpatrywane są skargi mieszkańców. Z reguły jest to kilka takich zdarzeń w ciągu roku. Tymczasem w Milanówku od początku 2012 r. do 9 września 2013 r. wpłynęło aż 99 skarg! Zastanowia zatem, co dzieje się w tym urzędzie, że jest aż tak źle. Odpowiedź jednak nie jest już taka prosta.
Po pierwsze wszystkie 99 skarg zostało uznane przez radnych za bezzasadne. Jedynie jedna skarga została uznana przez Wojewódzki Sąd Administracyjny za zasadną. W tej sprawie została jednak wniesiona skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jeżeli prawie 99% skarg zostało zarówno przez radnych jak i niezależne instancje uznane za bezzasadne, należy się zastanowić, czy rzeczywiście jest tak źle, jak to z liczby skarg wynika. Trudno z resztą ten poziom przy tak jednostronnym wyniku bezzasadności analizować nawet statystycznie, zwłaszcza że w odróżnieniu od innych gmin, Burmistrz nie ma w Milanówku stałej większości w Radzie, co było widać przy próbie rozpoczęcia prac nad planami zagospodarowania terenu Mifamu, więc nie jest to automatyczne odrzucanie skarg przez radnych, jak w przypadku innych gmin. Wojewódzki Sąd Administracyjny też uznał dotychczas tylko jedną skargę za zasadną, a jest to urząd niezależny od lokalnej polityki.
Po drugie warto zastanowić się, ilu mieszkańców Milanówka tak naprawdę jest niezadowolonych z działań władz. Tu odpowiedź jest jeszcze bardziej zaskakująca. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że około 70% skarg złożyła jedna osoba, a większość skarg została napisana przez grono 6 osób. W odróżnieniu od innych gmin nie możemy niestety, dowiedzieć się, kto składał te skargi, gdyż dane skarżących po skardze do GIODO zostały utajnione. Niestety, Milanówek pod kątem jawności informacji jest gminą specyficzną. Gdyby, tak jak w innych gminach, podawana była informacja, kto składa skargę i że autorem większości skarg jest jedna osoba, to czy wyglądałoby to tak jak dotychczas? Może autor większości z tych skarg, nie czując się w pełni anonimowy dla opinii publicznej, zastanowiłby się lepiej nad dopracowaniem składanych dokumentów.
Po trzecie działalność jednej osoby odbija się negatywnie na całej milanowskiej społeczności. Każda bezzasadna skarga to koszty związane z czasem pracy pracowników. Z powodu różnej materii skarg, a w skutek tego - czasu potrzebnego na ustosunkowanie się do nich, trudno obiektywnie oszacować związane z nimi koszty pracownicze. Ich liczba w znaczącym stopniu angażuje pracowników Urzędu Miasta Milanówka i jednostek Gminy, co w niektórych sytuacjach może utrudniać realizację innych działań. Taka liczba bezzasadnych skarg, to także paraliż prac Rady Miasta, a zwłaszcza Komisji Rewizyjnej, która każdą skargę musi rozpatrzyć i zaopiniować. Na ostatniej sesji mieliśmy tego po raz kolejny przykład, gdy sesja została przerwana na prawie pół godziny, by radni mogli zapoznać się z przesłanymi zbyt późno opiniami. A przecież i pozostali radni powinni mieć czas na zapoznanie się z dokumentami po to, by w sposób odpowiedzialny głosować za jej uznaniem lub przeciw. Czy mają taką szansę?
Największą szkodą dla lokalnej społeczności jest jednak fakt, że w natłoku skarg jednej osoby giną poważne, jednostkowe, problemy mieszkańców, dla których mechanizm ten został stworzony. Obserwując przebieg sesji, można odnieść wrażenie, że przy 10 skargach, procedowanych w późnych godzinach wieczornych, radni nie są w stanie obiektywnie pochylić się nad każdym problem i z uwagą go przeanalizować, pogłębiając jednocześnie krzywdę, która mogła spotkać mieszkańca.
Zgłaszanie skarg na działania organów administracji publicznej jest obywatelskim prawem. Jest ostatnim krzykiem obywateli skrzywdzonych przez machinę urzędniczą. W Milanówku wykorzystanie tego mechanizmu przez niewielką grupę osób zostało doprowadzone do absurdu ze stratą dla wszystkich mieszkańców. Na milanowskim przykładzie możemy zobaczyć, jak dzięki źle pojętej ochronie danych osobowych, można bezkarnie nadużywać mechanizmów demokratycznych. Czy gdyby każdy mieszkaniec wiedział, że pan Y złożył 5 skarg, pani X 10, a pan Z 70 - to proceder ten miałby miejsce?