W dniach 27 lipca – 5 sierpnia 2017, w Toruniu, odbyły się 20 Mistrzostwa Świata w Akrobacji Szybowcowej. Jednym z członków kadry narodowej na te mistrzostwa był Paweł Mazur – mieszkaniec Milanówka. To ogromny sukces. Akrobacja szybowcowa to trudna i niebezpieczna dyscyplina sportu. Niemedialna, a więc trudno jest o sponsorów. Mimo, iż w szybownictwie odnosiliśmy wiele sukcesów, a w tych Mistrzostwach Świata zdobyliśmy I miejsce, to media poświęciły mistrzostwom niewiele uwagi. Mamy więc nadzieję, że rozmowa Ewy Kubackiej z Pawłem Mazurem przybliży Czytelnikom „Obiektywnej” tę piękną dyscyplinę sportu.
Ewa Kubacka Kiedy rozpoczęła się Pana fascynacja lotnictwem i co ją spowodowało?
Paweł Mazur Jeszcze w szkole podstawowej. Czytałem wiele książek o tematyce lotniczej. Były również wizyty na lotnisku w Warszawie, gdzie obserwowałem samoloty oraz szybowce i to zarówno te, które startowały jak i te, które podchodziły do lądowania. Wielokrotnie jeździłem na pikniki lotnicze do Góraszki i Radomia.
EK. Jest Pan członkiem kadry narodowej w akrobacji szybowcowej. To ogromny sukces. Domyślam się, że droga do tego sukcesu nie była łatwa.
PM. Ma Pani rację. Nie była łatwa. W 2005 roku, gdy skończyłem 16 lat, zdobyłem licencję szybowcową, oczywiście po wcześniejszym szkoleniu. Pierwszy lot odbyłem na lotnisku w Lisich Kątach koło Grudziądza. Potem przez wiele lat doskonaliłem swoje umiejętności i zdobywałem doświadczenie. Musiałem spędzić w powietrzu na szybowcu wiele godzin. W 2014 roku przeszedłem szkolenie do akrobacji szybowcowej i w 2015 roku po raz pierwszy wystartowałem w Mistrzostwach Polski w tej dyscyplinie. Dobry wynik, który uzyskałem w Mistrzostwach Polski w 2016 roku pozwolił mi zakwalifikować się do kadry narodowej.
EK. Na jakich szybowcach latają nasi kadrowicze? Ile szybowców jest w dyspozycji polskiej kadry akrobacji szybowcowej?
PM.W Polsce działa około 60 Aeroklubów, ale zaledwie w 3. uprawiana jest akrobacja szybowcowa: w Częstochowie, Poznaniu i w Toruniu. Latamy na szybowcach S-1 Swift, MDM-1 Fox, SZD-59 Acro. Ja jestem członkiem Aeroklubu w Częstochowie. Latam na szybowcu SZD-59 Acro. Na Mistrzostwach Świata mieliśmy początkowo w dyspozycji 4 szybowce akrobacyjne. Podczas Mistrzostw Świata przy lądowaniu kolegi startującego przede mną, uległ uszkodzeniu szybowiec, na którym ja miałem lecieć. Po to bym mógł wystartować, musiałem postarać się o szybowiec. Udało mi się go pozyskać od Niemców, przy czym musiałem na czas Mistrzostw zapisać się do ich aeroklubu i zapłacić za wypożyczenie.
EK. Panie Pawle, proszę przybliżyć nam zasady, na jakich odbywają się Mistrzostwa Świata.
PM. W tym roku, w Toruniu, odbyły się 20 Mistrzostwa Świata w Akrobacji Szybowcowej, w klasie Unlimited, a równocześnie 8 Mistrzostwa Świata w klasie Advanced. W klasie Advanced jest o wiele mniej figur wymagających fizycznie . Akrobacja szybowcowa nie jest dyscypliną siłową, tak więc razem z mężczyznami w zawodach uczestniczą kobiety i uzyskują dobre rezultaty. W tym roku w klasie Unlimited startowało 23 zawodników z 10 państw, ale tylko 3 pełne reprezentacje, co spowodowało, że nie rozdano medali w klasyfikacji drużynowej. Wszystkie konkurencje wygrali Węgrzy. Ja razem z 2 koleżankami: Agatą Nykazą i Patrycją Pacak oraz 5 kolegami: Jackiem Bogatko, Sławomirem Cichoniem (przez kilka lat mieszkał w Milanówku), Michałem Klimaszewskim, Jerzym Mercikiem i Mirosławem Wrześniewskim startowałem w klasie Advanced. Do startu w Mistrzostwach Świata w tej klasie zakwalifikowałem się dzięki dobrym wynikom, które uzyskałem w 22 Mistrzostwach Polski w Akrobacji Szybowcowej w klasie Advanced, które odbyły się również w Toruniu w dnach 26.06. – 2.07.2017. W pierwszej konkurencji byłem czwarty. Przewaga, którą uzyskałem, pozwoliła mi na zakończenie zawodów na siódmym miejscu i tym samym na awans do startu w Mistrzostwach Świata. W klasie Advanced odbyły się 4 konkurencje: 1 wiązanka (tak nazywamy sekwencję figur akrobacyjnych) znana i 3 wiązanki nieznane. Na początku roku publikowanych jest 5 figur i z nich musimy ułożyć pierwszą wiązankę dokładając swoich 5 figur. Po pierwszej konkurencji zawodnicy składają do Komisji Sędziowskiej swoje figury i z nich Komisja układa wiązanki, które zawodnicy poznają na 12 godzin przed startem. Nie ma możliwości przećwiczenia ich w powietrzu. Są ćwiczone na ziemi po to, by zapamiętać ich układ i nie pomylić kolejności figur podczas lotu. Pogoda w tym roku nam nie sprzyjała. Niewiele było momentów umożliwiających starty, a mimo to polska reprezentacja zdobyła I miejsce. Czy to cokolwiek zmieni w dofinansowaniu tej dyscypliny sportu i w pozyskaniu sponsorów – trudno powiedzieć.
EK. Panie Pawle, czy mogę zapytać o plany na przyszłość. Czy z lotnictwem wiąże Pan swoją karierę zawodową?
PM. Mam już uprawnienia do latania małymi samolotami. Obecnie skupiam się na zdobywaniu zawodowych uprawnień samolotowych, które pozwolą mi pracować w liniach lotniczych. Przede mną również obroną pracy dyplomowej na Politechnice Warszawskiej. Oczywiście jeżeli czas pozwoli chciałbym wystartować w przyszłym roku w Mistrzostwach Polski i w Mistrzostwach Świata.
EK. Panie Pawle, dziękuję za rozmowę, gratuluję sukcesu i życzę pomyślnej realizacji wszystkich planów.
Naszej rozmowie z Panem Pawłem przysłuchiwała się mama - Dorota Inkielman. Pani Dorota sama jeździ konno ale ma również córkę – Annę Bortnik, która kocha konie, a od kilku lat jest w kadrze narodowej WKKW (Wszechstronna Konkurencja Konia Wierzchowego). Miałam więc okazję i jej zadać pytanie.
EK. Pani Doroto, dzieci uprawiają dość niebezpieczne dyscypliny sportowe. Jak Pani wytrzymuje to napięcie nerwowe, ten niepokój, który z pewnością towarzyszy wszystkim startom dzieci?
Dorota Inkielman Zdaję sobie sprawę jak niebezpieczne są to sporty. Szybowcem nigdy nie latałam, ale konno jeżdżę i znam to wspaniałe uczucie, jakie towarzyszy zawodnikowi podczas startu. Często jeżdżę na zawody, w których starują moje dzieci. Oczywiście boję się o ich bezpieczeństwo, ale równocześnie jestem szczęśliwa, że mogą przeżywać taką piękną przygodę.
Pisząc o sukcesach pana Pawła Mazura, nie można nie przypomnieć sukcesów lotniczych innego, wprawdzie już byłego mieszkańca Milanówka, ale ciągle z Milanówkiem związanego – pana Ryszarda Witkowskiego, laureata Milanowskiego Liścia Dębu i Honorowego Obywatela Milanówka. Pan Ryszard Witkowski w 1945 ukończył kursy szybowcowe zdobywając w 1948 Srebrną Odznakę, a w 1965 Diamentową. W 1947 roku zdobył licencję pilota. Po ukończeniu studiów (1949) rozpoczął pracę w Głównym Instytucie Lotnictwa w Warszawie. W tym samym roku aresztowany (za działalność w AK), po dwóch miesiącach zwolniony i usunięty z pracy w Instytucie, pozbawiony prawa latania. Przez cztery lata pracował jako konstruktor i kontroler w zakładach Zelmot. Zamieszczał też artykuły w prasie lotniczej: „Skrzydlatej Polsce” oraz w „Skrzydłach i Motorze”.
Do pracy w GIL powrócił na początku 1955, po przywróceniu mu licencji pilota i prawa do latania w Aeroklubie. Zatrudniony został w Dziale Badań w Locie. W tym samym roku był jednym z pięciu pierwszych Polaków, którzy uzyskali licencje pilotów śmigłowcowych.