Sierpień to miesiąc pielgrzymek. Z różnych miast Polski w 145 pielgrzymkach podąża pieszo do Częstochowy na święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ponad 100 tys. pielgrzymów. Z Warszawy wyruszyły 3 pielgrzymki: Warszawska – prowadzona przez Paulinów, Akademicka i Niepełnosprawnych.
Na trudy pielgrzymowania zdecydowało się wielu mieszkańców naszego powiatu. Obiektywna odwiedził pielgrzymów XVIII Pieszej Pielgrzymki Niepełnosprawnych, organizowanej przez Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej. Organizacją pielgrzymki kierował ksiądz Stanisław Jurczuk – dyrektor Domu Rehabilitacyjno-Opiekuńczego w Milanówku.
Pielgrzymkę rozpoczęła msza św. odprawiona 5 sierpnia w kościele św. Stanisława na Woli. Trasa pielgrzymki jest podzielona na 10 etapów: Warszawa-Błonie, Puszcza Mariańska, Borysław, Stanisławów, Łagiewniki, Włodzimierzów, Bryszki, Kodrąb, Konary, Częstochowa. Najdłuższy liczy 34,5 km, a najkrótszy 21,5 km. Pielgrzymi mają do przejścia łącznie 275 km. Dłuższe etapy podzielone są na 8 odcinków, krótsze na 6, by pielgrzymi mogli odpocząć i posilić się. Jest to niezwykła pielgrzymka. W pięciu grupach podąża prawie 700 pielgrzymów, w tym około 200 niepełnosprawnych i 50 więźniów.
Moje jednodniowe pielgrzymowanie rozpoczynam w Kłudzicach, miejscu pierwszego odpoczynku tego dnia, dokąd dowozi mnie Andrzej Olizarowicz - radny powiatowy. Andrzeja witają serdecznie więźniowie, nazywając go tatą. Jestem zaskoczona, ale za chwilę pojmuję dlaczego. Przywiózł im wodę mineralną, troszczy się o ich stopy, rozdaje skarpety, próbuje jednemu z więźniów załatwić jakieś buty, bo sandały, w których idzie, rozpadają się.
Wokół ludzie na wózkach o różnym stopniu niepełnosprawności. Zaczyna padać. Opiekunowie, którymi są pełnosprawni pielgrzymi, także więźniowie, osłaniają ludzi na wózkach pelerynami, potem sami je zakładają. Idziemy w grupie św. Józefa. Każda z grup wyposażona jest w tubę podłączoną do akumulatora i dwa mikrofony. Dobrze więc słychać śpiew i różne informacje. Pielgrzymom towarzyszą dwa ambulanse i kilku ratowników medycznych z Fundacji św. Kamila, samochód-sklepik, samochody, które wiozą bagaże i grupa czuwająca nad bezpieczeństwem pielgrzymów - porządkowi i dwóch policjantów.
Korzystam z okazji, że obok mnie idzie Naczelny Kapelan Duszpasterstwa Więziennego ks. dr Paweł Wojtas. Zastanawiam się, skąd są więźniowie i w jaki sposób zostali wybrani do udziału w pielgrzymce.
- Więźniowie są z różnych zakładów karnych - mówi ks. Paweł. - Kilku z Białołęki, kilku z Wołowa, z Rakowieckieji i nnych. To więźniowie, którzy odbyli już znaczną część kary i są dobrze oceniani zarówno przez służbę więzienną jak i przez kapelanów posługujących w poszczególnych zakładach karnych. Nie mamy z nimi żadnych problemów. Dla niepełnosprawnych, którymi się opiekują, są jak pielęgniarki. Przecież wielu niepełnosprawnym muszą być pomocni nawet przy najbardziej intymnych potrzebach.
Słowa ks. Pawła potwierdza ks. Stanisław Jurczuk, któremu składam wyrazy uznania, widząc jak świetnie zorganizowana jest pielgrzymka.
- Więźniowie rozpoczęli pielgrzymowanie z nami w Roku Jubileuszowym, dzięki staraniom ks. kapelana Sikorskiego, choć nie było łatwo przekonać władze więziennictwa. Argumentem był właśnie Rok Jubileuszowy i pomysł zaangażowania więźniów w opiekę nad osobami niepełnosprawmymi. Wtedy świetnie się sprawdził. Idą więc dziesiąty raz. W tym roku jest ich najwięcej. Nie mamy z nimi żadnego problemu. Są bardzo pomocni. Tylko raz na tyle lat zdarzyło się, że z jednym z więźniów mieliśmy kłopoty. Po prostu nie czuł atmosfery pielgrzymki i musieliśmy mu podziękować – wyjaśnia ks. Stanisław Jurczuk. Pytam, jak długo przygotowuje organizację pielgrzymki osób niepełnosprawnych. – Pracę przy organizacji kolejnej pielgrzymki rozpoczynam zaraz po zakończeniu tej. Współpracuję z grupą tych samych osób od lat, chodziliśmy razem jeszcze w pielgrzymce akademickiej. Rozumiemy się bez słów. Każdy wie, za co odpowiada i robi to doskonale. Od lat towarzyszą nam też służby medyczne. Często ci sami ludzie. Do dyspozycji jest wszelki potrzebny sprzęt, opatrunki, lekarstwa. Przy osobach niepełnosprawnych organizacja tej pomocy to duże przedsięwzięcie. W tym roku zabrakło nam opatrunków. Wczoraj były dowożne – informuje ks. Stanisław.
Pielgrzymom z grupy św. Józefa towarzyszy piękny śpiew wysokiego, młodego mężczyzny, prowadzonego przez dwie osoby. To Michał, niewidomy z Zakładu dla Niewidomych w Niepołomicach. Michał kolejny raz pielgrzymuje do Częstochowy. Dedykuje mi piękną pieśń Ave Maria Schuberta. Słucham z zachwytem, podobnie jak inni pielgrzymi. Przy takim śpiewie nie czuje się zmęczenia.
Mężczyzna na wózku z dotkliwym paraliżem ciała okazuje się być jednym z pierwszych organizatorów grupy pielgrzymów z Podlasia, którzy za patronów mają braci unitów. Swoją rolę spełnia doskonale, mimo ciężkiego kalectwa.
W trakcie odpoczynku w Milejowicach w budynku OSP odprawiana jest msza św., po której pielgrzymi częstowani są obiadem przygotowanym przez mieszkańców (zupa owocowa, pomidorowa, krupnik, jarzynowa). Pytam młodego człowieka na wózku bez nóg, która to jego pielgrzymka i dlaczego pielgrzymuje.
- To moja pierwsza pielgrzymka – mówi Tomek. – Przebywam w ośrdoku dla uzależnionych w Otwocku. Jestem uzależniony od alkoholu i narkotyków i będę nim do końca moich dni. Od dwóch lat nie piję i nie biorę, dzięki wierze. Znów zacząłem wierzyć w Boga. Nogi straciłem przed czterema laty w wypadku. Byłem pijany. Atmosfera pielgrzymki, ludzie, których tu spotkałem, spowodowały, że łatwiej będzie mi wytrwać i znosić moje kalectwo. Idę po trzeźwość i po zdrowie dla najbliższych.
Pisząc o pielgrzymce, nie sposób nie wspomnieć o mieszkańcach mijanych miejscowości, którzy mimo deszczu witali pielgrzymów, wynosili im na drogę ciastka, herbatę, kompot. Nie można nie wyrazić wdzięczności kobietom, które w ulewnym deszczu stały przy polowej kuchni w Milejowicach; pani Ani oraz jej mężowi i córkom z Bryszek, którzy każdego roku przyjmują do swojego domu na nocleg 20 pielgrzymów, zapewniając im 3-daniową kolację i śniadanie.
Atmosfery pielgrzymki nie da się opisać. Może oddadzą ją zdjęcia, robione w deszczu, czasem przy zaparowanym obiektywie.
To może Cię zainteresować: