W sobotę, 7 lipca, odwiedził mnie kolejny raz mieszkaniec Milanówka Bogdan Szydłowski, kładąc na stole, z nieukrywanym zadowoleniem, orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego, oddalające zażalenie Burmistrza Milanówka na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z dnia 24 kwietnia 2012, wymierzające Burmistrzowi grzywnę „za nieprzekazanie skargi na bezczynność organu w sprawie wydania decyzji w przedmiocie przywrócenia pasa drogowego do stanu poprzedniego…orzeczenie jest ostateczne i nie podlega zaskarżeniu.”
Mnie to orzeczenie nie ucieszyło, a zaniepokoiło, podobnie jak decyzje podejmowane w sprawie ponad dziesięcioletniej walki Bogdana Szydłowskiego o skomunikowanie ul. Bocianiej z ul. Nadarzyńską, warunkujące dojazd do jego działki.
Bo czy może cieszyć fakt, że Burmistrz mojego miasta nie przestrzega obowiązującego prawa? Nie będę wypowiadała się w sprawie przywrócenia pasa drogowego do stanu pierwotnego, gdyż w tej sprawie ciągle nie wypowiedziały się sądy różnych instancji, do których ta sprawa trafiała. Zwracam uwagę, że grzywna dotyczy nie przekazania skargi, a nie braku decyzji.
Niepokoi mnie brak logiki w działaniach Urzędu Miasta, wynikający z następujących faktów:
- Na mapach geodezyjnych, znajdujących się w zasobach Starostwa Grodziskiego, ul. Bociania jest skomunikowana z ulicą Nadarzyńską. Podobnie jest na mapach wydawanych przez miasto w okresie, gdy burmistrzem był Krzysztof Markowski.
- W 2005 roku Rada Miasta podejmuje uchwałę o zaliczeniu terenu pod znajdującą się na mapach ul. Bocianią do tej ulicy i ustanowieniu ul. Bocianiej ulica gminną, mimo iż wpis o samoistnym posiadaniu tego terenu przez miasto, dokonany w 1979 r., nie ma umocowania w żadnych dokumentach, o czym Rzecznika Praw Obywatelskich informuje, z upoważnienia Burmistrza, radca prawny Maria Ławecka-Kołodziej pismem z dnia 27.10.2008 roku. Pytanie, gdzie był radca prawny, gdy podejmowano tę uchwałę, jest w pełni uzasadnione.
- Kolejne mapy wydane przez UM nie są zgodne z mapami geodezyjnymi. Ul. Bociania kończy się na nich znacznie wcześniej, sankcjonując, jak twierdzi Bogdan Szydłowski, samowolne zajęcie części pasa drogowego przez jego sąsiadów Państwa HBT. Pisałam o tym w 2006 r. w artykule „Milanowianin też człowiek”, który ukazał się w Bibule Milanowskiej i na łamach naszego portalu.
- W 2006 r. UM podejmuje decyzję o wszczęciu procedury rozgraniczenia działki Państwa HBT z terenem, który zgodnie z mapami geodezyjnymi stanowi pas drogowy (pismo UM do Bogdana Szydłowskiego z 14.07.2006). Z protokołu wyznaczenia punktów granicznych, które miało miejsce 30 marca 2007 roku, podpisanego przez strony, wynika, że rzeczywiście miało miejsce bezprawne zajęcie pasa drogowego. W styczniu 2008 r. dochodzi do spotkania w UM, gdzie Państwo HBT okazują mapy i zgłaszają „roszczenie, co do własności gruntu sięgającej ok. 1,3 m poza istniejące ogrodzenie”, o czym Przewodniczącego Rady Jerzego Olczaka informuje Burmistrz Jerzy Wysocki pismem z dnia 24 stycznia 2008 r.
- W maju 2008 r. dochodzi do mediacji pomiędzy UM, a Bogdanem Szydłowskim, gdzie ja występuję w charakterze mediatora. Przedstawiciele UM informują, że rozpoczęli procedurę związaną z realizacją inwestycji celu publicznego tj. skolektorowania (przykrycia nawierzchnią betonową) Rowu Grudowskiego w celu skomunikowania ul. Bocianiej z ul. Nadarzyńską. „Procedura administracyjna spowoduje, że sprawa nie zostanie zakończona w bieżącym roku, a przejdzie na rok następny” – zastrzegali przedstawiciele UM w notatce z mediacji.
- W maju 2010 r. Obiektywna.pl interweniuje w tej sprawie w UM, otrzymując informację, że postępowanie zostało wszczęte 27.03.2008 r., w dniu 26.08.2008 r. projekt decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego został przesłany do uzgodnień, a 17.11.2009 r. UM otrzymał ostatnie uzgodnienia z regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Do tej pory nie doszło do realizacji inwestycji, a skomunikowanie ul. Bocianiej z ul. Nadarzyńską wygląda aktualnie tak, jak pokazuje zdjęcie poniżej.Rów Grudowski dla bezpieczeństwa został oddzielony od ul. Nadarzyńskiej metalowymi barierkami. Ul. Bociania to wydeptana ścieżka wśród wysokich pokrzyw, co widać na zdjęciu głównym. Rów Grudowski, ponownie zarośnięty, czeka na ulewy rozpoczynające zwykle akcję udrażniania.
- W piśmie skierowanym do Rzecznika Praw Obywatelskich w październiku 2008 r., o którym pisałam w pkt. 2, nie ma wzmianki o mediacji. Czyżby UM nie traktował poważnie podjętych w trakcie mediacji zobowiązań, mimo iż w mediacji brał udział wiceburmistrz? Wprawdzie w artykule zamieszczonym przed dwoma miesiącami, w jednej z lokalnych gazet, Magdalena Sitko rzecznik prasowy UM informuje, że w chwili obecnej inwestycja, której koszt szacuje się na ok. 500 tys. zł, nie może być zrealizowana ze względów finansowych, to jednak jej realizacja budzi moje wątpliwości z zupełnie innych powodów:
- zmierzyłam osobiście szerokość rowu (ok. 3,80 m) i pasa ziemi pomiędzy ogrodzeniem Państwa HBT i krawędzią rowu (ok. 1,70 m – 1,80 m w zależności od miejsca). Biorąc pod uwagę fakt, że Państwo HBT roszczą sobie prawa do 1,30 m z tego pasa, na drogę pozostaje pas 4,20 m, a w notatce z mediacji mówi się o drodze szerokości 5-6 m.
- z żadnego z dostępnych mi pism nie wynika, że Państwo HBT przekazali miastu notarialnie ten pas ziemi. Jaką mamy pewność, że w sytuacji, kiedy miasto skolektoruje Rów Gradowski na tym odcinku, Państwo HBT lub inny mieszkaniec posiadający działkę w tym terenie nie wyjmie z tzw. kapelusza, tak jak to miało miejsce po wyznaczeniu punktów granicznych, kolejnego dokumentu świadczącego o tym, że ma prawo do skolektorowanego rowu i zagrodzi drogę. Mamy przecież taką sytuację przy ul. Krakowskiej.
Nie rozumiem tych dziwnych urzędniczych manewrów. Nie rozumiem, dlaczego chce się inwestować w terenie, do którego miasto nie posiada tytułu prawnego. Nie rozumiem, dlaczego miasto sfinansowało poszerzenie przepustu przebiegającego pod składem budowlanym usytuowanym nad Rowem Grudowskim, nie egzekwując pokrycia kosztów tej inwestycji przez właściciela składu. Nie rozumiem, dlaczego trudnych i zawikłanych spraw nie próbuje się rozwiązać, nawet na drodze sądowej, a zamiata się je pod dywan, podejmując ryzykowne działania. Nie rozumiem, dlaczego w trakcie modernizacji ewidencji gruntów, przeprowadzonej przez Starostwo w 2007 r., UM w Milanówku nie wprowadził poprawek do tej ewidencji i ul. Bociania, na mapach geodezyjnych w dalszym ciągu dochodzi do ul. Nadarzyńskiej.
Mam nadzieję, że Urząd Miasta Milanówka nie poprzestał na prawdopodobnych prawach własności, o których Burmistrz pisał we wcześniej wspomnianym piśmie skierowanym do Jerzego Olczaka „…poddano wstępnej analizie przedłożone dokumenty zwłaszcza kopię mapy prawnej z 2 sierpnia 1962 roku… porównując dane liczbowe można wnioskować o dużym prawdopodobieństwie zasadności roszczenia właściciela działki nr…. Wobec nowych okoliczności jest całkowicie niezasadne wszczynanie kosztownej i długotrwałej procedury rozgraniczenia nieruchomości, która prawdopodobnie zakończyłaby się dopiero przed Sadem Powszechnym….
Zbyt dużo tu prawdopodobieństwa, a zbyt mało udokumentowanej pewności.
To może Cię zainteresować: