W rozmowie przeprowadzonej z Jerzym Wysockim, burmistrzem Milanówka na początku sierpnia 2009 pytaliśmy o wiele istotnych spraw, m.in. o obiekty sporotowe, los willi Waleria, budowę stacji diagnostycznej na Królewskiej czy plany zagospodarowania przestrzennego miasta.
E.K.: Przeprowadziliśmy ostatnio wywiad z dziewięciokrotnym mistrzem Polski w łyżwiarstwie szybkim - Sławomirem Chmurą. To co powiedział nam Sławek i co potwierdził Krzysztof Filipiak, jego były trener i współtwórca sukcesu, budzi nasze zaskoczenie, szczególnie dofinansowywanie klubu MKS-MOP Milanówek/Pruszków przez nasze miasto i fakt, że nasz mistrz, mimo iż jest kojarzony z tym klubem, nie ma od niego żadnego wsparcia.
J.W.: Prawdą jest, że dofinansowujemy klub sportowy kwotą 32 tys. zł. rocznie. Milanówek nie ma lodowiska, a tam ćwiczą nasi panczeniści pod okiem Krzysztofa Filipiaka. Mam świadomość, że Krzysztof Filipiak marzy o lodowisku, ciągle mi o nim przypomina. Są tradycje i sukcesy, dlatego też przymierzając się do realizacji boiska sportowego dla Zespołu Szkół Nr 1 przy ul. Szkolnej myślimy również o torze lodowym, który będzie otaczał boisko.
Będzie on mógł być wykorzystywany przez łyżwiarzy zimą, a przez wrotkarzy latem. Myślimy o takiej realizacji tego toru, by mógł być wykorzystywany także przez młodzież zainteresowaną dyscyplinami lekkoatletycznymi. Wówczas na tym torze, mając na uwadze ograniczenie do minimum kontuzji, będziemy musieli zrezygnować z betonu jako podkładu i zastąpić go specjalną wykładziną, prawdopodobnie grubą warstwą gumy. Mamy nadzieję, że kryzys nam w tym zamiarze nie przeszkodzi i że „Jedynka”, podobnie jak „Dwójka” i „Trójka”, będzie miała w przyszłym roku boisko sportowe.
E.K.: Wracając jeszcze do naszego mistrza, Sławomira Chmury. Czy nie sadzi Pan, że miasto, z którym mistrz Polski jest tak bardzo związany, które tak mocno promuje, co potwierdza jego zdjęcie na najwyższym podium z flagą Milanówka, znajdujące się na stronie internetowej miasta, zasługuje na nasze większe wsparcie?
J.W.: Ma Pani rację. Rada Miasta przed kilku laty podjęła stosowną uchwałę, umożliwiającą finansowe wspieranie bardzo zdolnych uczniów, studentów lub zawodników związanych z naszym miastem. Formalnie Sławek mógłby wystąpić sam, z wnioskiem o takie wsparcie, ale on jest wyjątkowo skromny i nie dba o swoje interesy. Wcześniej dostał już dwie nagrody. Teraz, moim zdaniem, należy mu się stypendium, trzeba je ufundować. Wszystkie sprawy związane z tą uchwałą koordynuje Pan Jerzy Motała. Z wnioskiem powinien wystąpić trener. Może być Pani spokojna, załatwimy tę sprawę.
E.K.: Pamiętam jak Erwina Ryś- Ferenc, podczas uroczystego otwarcia hali sportowej przy „Jedynce” mówiła, że przyjechała z planami krytego lodowiska i że ma nadzieję, iż powstanie ono na wolnym i nie wykorzystanym placu przy dworcu kolejowym. W ubiegłym roku otrzymałam informację, że starostwo ma szansę zostać właścicielem tego placu i z przyjemnością przekaże go na ten cel.
J.W.: Problem wyjaśnił się w ciągu kilku miesięcy. Aktualnie mamy jednego właściciela i nie jest nim starostwo, a osoba prywatna. Właściciel tego placu, ktory ma 6000 m, wysyła do mnie sygnały, bym nie zapomniał o jego interesach przy opracowywaniu nowego planu zagospodarowania przestrzennego centrum Milanówka. Niestety, nie sprecyzował jeszcze jakiego rodzaju są to interesy. Nie uwzględnienie ich przy zmianie przeznaczenia terenu, jaki był przewidziany w planie poprzednio obowiązującym, mogłoby skutkować poważnymi konsekwencjami odszkodowawczymi.
E.K.: Mam nadzieję, że na tym placu nie powstaną kolejne bloki, zmieniające całkowicie charakter miasta i że w przyszłości, przy zatwierdzaniu projektów architektonicznych budynków zwróci się uwagę na to, by ta architektura współgrała z architekturą starych willi znajdujących się przy ul. Krakowskiej. Podobnie jak wielu mieszkańców, z którymi miałam okazję rozmawiać, uważam, że lepszy teren pod lodowisko znajduje się przy ul. Podwiejskiej, tym bardziej, że w bliskiej odległości są tereny sportowe – Stadion Miejski „Turczynek”.
J.W.: Jeśli chodzi o Podwiejską, to są inne plany. Wykwaterowaliśmy już mieszkańców i po rozbiórce, którą mamy nadzieję zakończyć w sierpniu, będzie podział gruntu . Teren jest atrakcyjny, uzbrojony, dobrze skomunikowany i być może w przyszłym roku, przy lepszej koniunkturze, uda nam się działki sprzedać za niemałe pieniądze, które będą mogły zasilić budowę IV etapu TBS.
E.K.: Ale gdzie Pan chce wybudować kolejne bloki TBS, przecież przy istniejących TBS-ach nie ma już miejsca?
J.W.: No tak i tu jest problem. Chcemy oczywiście by nowe budynki powstały w bezpośrednim sąsiedztwie już istniejących. Negocjuję z panem Dmochowskim prezesem Jedwabiu, ale nie możemy się dogadać.
E.K.: No tak, kupił tanio, a teraz chce sprzedać drogo.
J.W.: Tak to wygląda, ma do tego prawo. Drugie miejsce znajduje się w pobliżu rzeczki. Musimy się jednak szybko zdecydować, bo właściciel gruntu może się rozmyślić. Tu jednak jest potrzeby plan zagospodarowania tego rejonu. Jest jeszcze jeden problem. O ile na terenie działki odkupionej ewentualnie od „Jedwabiu” może powstać 220 mieszkań, to na działce przy rzeczce - jedynie 120, a potrzeby szacujemy na 360 mieszkań.
E.K.: Kim są Ci potrzebujący? To mieszkańcy Milanówka, czy osoby spoza naszego miasta?
J.W.: 200 rodzin znajduje się na społecznych listach oczekujących na mieszkania komunalne. Są to głownie rodziny mieszkające w zasobach prywatnych, jeszcze z tzw. nakazu kwaterunkowego. Sporo rodzin, to mieszkańcy Milanówka z dziada/pradziada. W niewielkich domach mieszkają często po 3 pokolenia i zrobiło się ciasno. Tylko 8 rodzin pochodzi spoza Milanówka, ale są z naszym miastem związani.
E.K.: Skoro jesteśmy przy TBS-ach, to muszę wspomnieć o młodym, zdolnym pianiście, który wraz z matką mieszka w TBS-ach, uczęszcza równolegle do liceum w Milanówku i do średniej szkoły muzycznej w Warszawie i nie ma fortepianu, na którym mógłby ćwiczyć. Czy do czasu znalezienia takiego instrumentu, Michał mógłby korzystać z fortepianu w Miejskim Centrum Kultury?
J.W.: Nie sądzę, by był z tym jakiś problem, proszę porozmawiać z Dyrektor MCK panią Anią Osiadacz. A tak jeszcze wracając do sportu, chciałem Pani powiedzieć, że budujemy stadion tzw „Orlik” w pobliżu basenu, są już pieniądze, a ponadto mamy szansę dostać połowę środków na Turczynek, tj. na pełnowymiarowe boisko ze sztuczną trawą.
E.K.: Jak Pan powiedział Turczynek, to myślałam nie o boisku...
J.W.: Jeśli chodzi o Turczynek poszpitalny, to wysłaliśmy zapytanie do około 300 firm. Dostaliśmy 3 odpowiedzi. Od strony użytkowej oferty są podobne: hotel z częścią rekreacyjną, salami konferencyjnymi, spa.
E.K.: Rozumiem, że miasta nie stać na to, by wyremontować i z sensem zagospodarować te obiekty, tak by przynosiły zyski, a nie straty. Dobrym rozwiązaniem może być spółka prawa handlowego, do której miasto wejdzie aportem. Ważnym jest, by mieszkańcy mogli korzystać z parku. By nie był to obiekt zamknięty. To przecież był podstawowy argument, w „walce” o przekazanie Turczynka Milanówkowi.
J.W.: Oczywiście, sprawa wymaga odwagi, ale i precyzji w spisywaniu warunków umowy. Wejść aportem, zagwarantować mieszkańcom nieograniczony dostęp do parku, ale i mieć możliwość korzystania przez miasto np. z sal konferencyjnych.
E.K.: Jadąc na spotkanie z Panem, usłyszałam, że Łódź dostała pieniądze ze środków UE na walkę z patologiami wśród młodzieży poprzez sport. Może warto zająć się tym tematem, bo przecież u nas ten problem też występuje. A tak patrząc na nasze niepowodzenia w pozyskiwaniu środków unijnych, w tym na remont Walerii, uważam, że ma Pan złych doradców, bo przecież kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy o Walerii, to była mowa o wykupieniu tej willi pod muzeum Jana Szczepkowskiego, a potem powstał jakiś absurdalny pomysł na budowę sali podziemnej na 300 osób, a jeszcza później na przekazanie Walerii Milanowskiemu Centrum Kultury i ograniczenie muzeum Szczepkowskiego do Sali pamięci.
J.W.: Wielu mieszkańców Milanówka opowiada się za sprzedażą tej willi, my jednak nie rezygnujemy. Zrobimy tam muzeum Jana Szczepkowskiego. Jest nowy sekretarz miasta. Minęło dopiero pół roku od jego zatrudnienia. On ma zająć się sprawą Walerii. Złożymy nowy wniosek – na muzeum Jana Szczepkowskiego. Chcę zrobić szersze konsultacje, tu się nie zamykamy, mimo że różnie bywało, także nieprzyjemnie. Chcę włączyć w to również Dyrektor MCK panią Anię Osiadacz. Ma być wypracowana koncepcja muzeum, wykraczająca swoją formułą poza charakter lokalny. Waleria jest kontrowersyjną sprawą, ale jestem przekonany, że nie była to zła decyzja.
E.K.: Pani Osiadacz budzi mój szacunek. Przez stosunkowo krótki okres swojego dyrektorowania MCK zrobiła bardzo wiele. Wspaniałe koncerty, spotkania z interesującymi ludźmi. Na imprezy organizowane przez MCK coraz trudniej dostać bilety. Jest bardzo zaangażowana i widać tego efekty.
J.W.: Tak, zgadzam się z Panią.
E.K.: Na zakończenie jeszcze dwa tematy. Pierwszy, to niefortunna budowa dużej stacji diagnostyki samochodów, zlokalizowanej przy Królewskiej naprzeciwko szkoły, co zakończyło się wycięciem wielu pięknych starych drzew.
Drugi - ciągły brak parkingu przy przychodni na ulicy Piasta, pod który starosta przekazał teren miastu, jeszcze w ubiegłym roku.
J.W.: Co do sprawy pierwszej, powiem bez dyplomacji. Nie wyobrażałem sobie, że będzie to inwestycja tych rozmiarów. Przekroczyło to nasze oczekiwania. Ja nie wydawałem zgody, dałem inwestorowi jedynie zielone światło, uważając, że Królewska jest dobrym miejscem dla tego typu usług, bo przecież wzdłuż Królewskiej nigdy nie będzie ogrodów. Dalsze decyzje należały już do Starostwa, Konserwatora Zabytków, Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Zgodę na wycięcie drzew wydało Nadleśnictwo. Przepisy są niespójne. Po tym złym doświadczeniu, uzgodniliśmy z Naczelnikiem Wydziału Architektury w Starostwie, że bez uzgodnienia z ogrodnikiem miejskim, bez jego parafki na projekcie - nikt nic nie zrobi. Można powiedzieć mądry Polak po szkodzie.
Jeśli chodzi o parking, to tu mam smutną wiadomość. Niestety nie ma środków finansowych i musimy ten temat przesunąć na przyszły rok.
E.K.: Panie Burmistrzu, dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się ponownie, by otrzymać od Pana informację na temat kilku kolejnych spraw, które niepokoją mieszkańców.
Z Jerzym Wysockim, burmistrzem Milanówka rozmawiała Ewa Kubacka
To może Cię zainteresować:
Dwie piękne, zabytkowe wille z początku XX w, usytuowane w ponad 10-cio hektarowym lesie/parku w Milanówku, na granicy z Brwinowem i Podkową Leśną. Właściwie powinnam napisać, że piękne były kiedyś, bo teraz zarówno park jak i wille są w opłakanym stanie. Odpadające tynki i gzymsy, grzyb na ścianach, okna pozatykane dyktą, rozpadające się piękne tarasy, graffiti na ścianach. Z ogrodzenia nie zostało nic, drzewa w parku są wycinane zimą na opał.
Turczynek - obnażona słabość samorządów lokalnych