Skromna, radosna, szczęśliwa. Taką Luizę Złotkowską, dwukrotną medalistkę olimpijską, powitaliśmy w hali sportowej Zespołu Szkół Gminnych Nr 3 w Milanówku, w dniu 15 kwietnia. Tu Luiza uczęszczała do szkoły podstawowej i do I klasy gimnazjum, nim przeniosła się do szkoły mistrzostwa sportowego. Tu rozpoczęła swoją karierę sportową pod okiem Krzysztofa Filipiaka. Podczas ponad 2 godz. spotkania były gratulacje, wspomnienia, podziękowania i łzy wzruszenia.
Tak, w swoim wystąpieniu, które praktycznie było piękną lekcją wychowawczą, Luiza Złotkowska wspominała początki tej kariery. ”Jeździłam na lodowisku zrobionym na boisku szkolnym. Na takich zwykłych łyżwach. Ogólnie byłam sprawna fizycznie. Zauważył to pan Krzysztof Filipiak, dał mi panczeny i powiedział, o której odjeżdża autokar na trening na warszawskich Stegnach. Pierwszy raz jeździłam na panczenach. Przewracałam się, czołgałam, podnosiłam i jechałam ponownie. Na pierwszym godzinnym treningu pokonałam dwa i pół kółka, czyli dystans tysiąca metrów. Mój rekord życiowy na tym dystansie wynosi minutę 15 sekund. Po pierwszym treningu stwierdziłam, że nigdy więcej nie wrócę, bolały mnie kolana, ręce, tyłek, wszystko. Kiedy opuszczałam treningi, pan Krzysztof Filipiak przyszedł na lekcję języka polskiego i zapytał: „Złotkowska, czemu znów nie byłaś na treningu?”. Więc ja, lekko zmieszana, odpowiedziałam, że musiałam się uczyć i odrabiać lekcje. Na co on powiedział do nauczycielki, że skoro tak pilnie się uczyłam, to należy mnie przepytać. Od tamtej pory wolałam chodzić na treningi, niż mieć ekstra sprawdzanie wiedzy. Małe sukcesy zaczęły mnie motywować, nakręcać i tak to się potoczyło”.
Luiza nawiązała wspaniały kontakt z dziećmi i młodzieżą. Zapraszała, by sprawdzili ostrość panczenów, by przymierzyli jej strój treningowy. Niektórzy dostąpili również zaszczytu prezentowania jej olimpijskich medali. Mówiła szczerze o swoich sukcesach, ale też o trudach dochodzenia do nich, o wielu wyrzeczeniach i niejednej porażce. Podkreślała, jak ważna w życiu każdego jest realizacja marzeń i jak warto o tę realizację walczyć.
Luiza Złotkowska jest skromna, bezpośrednia, uśmiechnięta i bardzo energiczna. Na moje pytanie – czy już „doszła do siebie” po tym ogromnym sukcesie, które udało mi się zadać tuż przed spotkaniem – odpowiedziała: „Trudniej było dojść po pierwszym medalu, drugi to w pewnym stopniu rutyna. Dociera to do mnie dopiero teraz, że jest to kawał historii. 2 medale olimpijskie w wieku 27 lat… To jest fantastyczne uczucie”. Zapytana o sportowe marzenia, zdecydowanie odpowiedziała – „Olimpijskie złoto”.
Spotkanie, do którego doszło z inicjatywy rodziców i trenerów, miało bardzo uroczysty charakter i piękną oprawę artystyczną. Wzięli w nim udział przedstawiciele władz samorządowych, w tym: Przewodnicząca Rady Miasta Maria Sobczak i Burmistrz Jerzy Wysocki, którzy w imieniu mieszkańców złożyli gratulacje srebrnej medalistce z Soczi; mama Luizy Złotkowskiej obchodząca w tym dniu urodziny; nauczycielki, które były wychowawczyniami Luizy; wielokrotny mistrz Polski w łyżwiarstwie szybkim, olimpijczyk z Vancouver – Sławomir Chmura.
Wyświetlono film poświęcony sportowym sukcesom Luizy Złotkowskiej, przygotowany przez jedną z uczennic. Były również bardzo wzruszające momenty, kiedy Luiza Złotkowska dziękowała swojemu pierwszemu trenerowi – Krzysztofowi Filipiakowi i swojemu koledze – Sławomirowi Chmurze za pomoc i wsparcie. Sportowcy nie kryli łez wzruszenia. Spotkanie zakończyło wręczenie nagród zwycięzcom w konkursie rysunkowym i zbiorowe zdjęcia uczniów poszczególnych klas z medalistką.
Redakcja dołącza się do licznych gratulacji przekazanych w tym dniu Luizie Złotkowskiej i życzy spełnienia marzenia o olimpijskim złocie.
To może Cię zainteresować: