Wkrótce hodowla jedwabników w warunkach domowych stała się dla milanowian opłacalnym źródłem zarobkowania. Możliwa była początkowo dzięki plantacji morwy w Żółwinie, a wraz z rozwojem przemysłu jedwabniczego uprawa tej rośliny wspierana i propagowana była przed II wojną światową przez m. in. Ministerstwo Rolnictwa czy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. W latach 30-tych w CDSJ istniały działy: doświadczalny, propagandowo-szkoleniowy, hodowlany, produkcyjny oraz dział skupu surowca i zbytu wyrobów. Zakład miał sklepy firmowe w Warszawie. Produkowano wszystkie klasyczne tkaniny z jedwabiu, płótno z greży, taftę gładką i deseniową, crepę oraz fantazyjne tkaniny dekoracyjne, obiciowe i sztandarowe. Pod koniec lat 30-tych XX w. jedwabne wyroby z Milanówka uzyskiwały najwyższe nagrody na targach krajowych organizowanych wtedy w Poznaniu i Lwowie oraz międzynarodowych – w Paryżu (1937).
W czasie II wojny okupanci zadecydowali o częściowym funkcjonowaniu zakładu, który był też miejscem działań konspiracyjnych (wytwarzanie detonatorów potrzebnych do produkcji zapalników do granatów) i umożliwiał legalne lub fikcyjne zatrudnienie.
Henryk Witaczek prowadził także działalność społeczną – w zakładzie zorganizowano kuchnię i wydawano darmowe posiłki. Ratowano dzieci z Zamojszczyzny, a w 1944 r. w zakładach znalazły schronienie dzieci z sierocińca ks. Boduena.
Po wojnie do 1948 r. pan Witaczek pełnił funkcję dyrektora naczelnego, ale potem został z niej zwolniony, a zakład przeszedł na własność państwa. W latach 1951-1959 rozwój jedwabnictwa nadzorował Instytut Jedwabiu Naturalnego, a później – Laboratorium Jedwabiu Naturalnego. W latach 70-tych nadzór nad produkcją jedwabiu przejął Instytut Krajowych Włókien Naturalnych. W latach 80-tych zbudowano olbrzymią halę produkcyjną – obiekt wielki, trudny do ogrzania.
Koszty inwestycji i jej zagospodarowania wpłynęły fatalnie na stan ekonomiczny zakładu, a proponowane niskie ceny skupu kokonów zniechęciły ostatecznie hodowców jedwabników do ich produkcji.