Źle odśnieżone jezdnie w centrum miasta, nawet w tak ważnych punktach jak przychodnia czy skrzyżowanie przy kościele św. Jadwigi Śląskiej. Ruch tu jest duży, a w przypadku mszy pogrzebowych nie ma jak zaparkować samochodów i autokaru. Podobna sytuacja przy cmentarzu, gdzie uczestnicy tych smutnych uroczystości, muszą wykrzesać z siebie jeszcze siły do wykopywania samochodów z zasp.
Większość ulic jest praktycznie jednokierunkowa, bo nie mogą się minąć nawet samochody osobowe. To oczywiście powoduje korki i zdenerwowanie kierowców zwłaszcza w godzinnach rannych, gdzie na wielu krzyżówkach, nawet tych rzadziej używanych i mniejszych nagle z każdej strony stoi w korku po kilka samochodów. Na ulicach, pod śniegiem gruba warstwa lodu. Mieszkańcy wielu ulic peryferyjnych są praktycznie odcięci od świata. Na odśnieżenie ulicy, którą nie daje się przejechać, bo traktor z pługiem w ciągu całej zimy odwiedził ją tylko 3 razy, po interwencji u wiceburmistrza czeka się półtora dnia. Kierowcy jeżdżą z łopatami i nie jest to przesadna zapobiegliwość. Niestety, często muszą ich używać, odkopując siebie lub pomagając odkopać się innym. Z czym mają chodzić matki, by przejechać wózkiem z dzieckiem? Może władze miasta coś im podpowiedzą?
Na chodnikach jeszcze gorzej. Wielu właścicieli posesji nie odśnieża chodników, a straż miejska nie egzekwuje odśnieżania. Trudno się dziwić, bo jak można karać właścicieli posesji, skoro władze miasta nie wywiązują się z ciążących na nich obowiązków. Straż miejska nie usuwa nawet samochodów, które zaparkowano praktycznie na środku jezdni, uniemożliwiając przejazd. Służby odpowiedzialne za porządek w mieście nie radzą sobie nawet z odśnieżaniem targowiska. Właściciele budek tam zlokalizowanych odśnieżają sami, mimo iż mają podpisane umowy z miastem z ktorych wynika, że mają obowiązek odśnieżyć jedynie pas o szerokości 1 m wzdłuż własnej budki. Na pytanie, dlaczego odśnieżają więcej – udzielają logicznej odpowiedzi – bo stracimy klientów.
Jak widać, zarząd miasta i radni nie mają takich obaw. Czyżby uważali, że nie mają nic do starcenia? Albo, że mają tak wiele zasług, że komunikacyjny paraliż miasta nie może im zaszkodzić?
Nie piszę tego, by komuś dokuczyć, bo mam świadomość, że sytuacja w tym roku jest wyjątkowo trudna, ale jak widzę w Grodzisku Mazowieckim czarne jezdnie i chodniki w dużo lepszym stanie – to brzydkie słowa cisną się na usta. Bo tam można – a u nas nie. Jak dzwoni do mnie kuzynka z Trzebnicy i mówi, że jej ulica na peryferiach tego pięknego dolnośląskiego miasta jest odśnieżana codziennie, a nawet wywożony jest śnieg – a ja i moi sąsiedzi codziennie wyrabiamy sobie bicepsy, odkopując samochody i pchając je – to zastanawiam się, po co płacę podatki i coraz bardziej przekonuję się, że wyborcy z Milanówka oddali swe głosy na niewłaściwe osoby.
Wszystkie fakty podane w artykule potwierdzają poniższe zdjęcia.