Sobotni wieczór 14 maja wielu mieszkańców naszych okolic spędziło biorąc udział w wydarzeniach organizowanych w ramach Europejskiej Nocy Muzeów. Obiektywna Gazeta Internetowa odwiedziła tej nocy Izbę Pamięci PZLPiT „Mazowsze” im. T. Sygietyńskiego, Muzeum Dulag 121, Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, Muzeum Starożytnego Hutnictwa Mazowieckiego im. Stefana Woydy i Willę Radogoszcz.

Sobotni wieczór w Grodzisku Mazowieckim upłynął pod hasłem „Szemrany Grodzisk, czyli Kryminalna Noc Muzeów.” Z „szemranymi” historiami, które zdarzyły się w czasie międzywojnia i wojny w Grodzisku Maz. zapoznał uczestników zespół Willi Radogoszcz - organizator wieczoru.

Znana już mieszkańcom Grodziska Maz. formuła spaceru doskonale sprawdziła się tego wieczoru i nocy. Wędrówka po ważnych i ciekawych miejscach miasta zaowocowała poznaniem niezwykłych, często mrocznych i nie do końca wyjaśnionych historii ludzi związanych z miastem lub przebywających w Grodzisku. W te „szemrane” historie wprowadzał amatorów spaceru, już zwyczajowo pan Łukasz Nowacki, a zespół pracowników Willi Radogoszcz w gustownych strojach z okresu międzywojennego uświetnił przekaz, wprowadzając słuchaczy w klimat tamtych lat.

Pierwsza z opowiedzianych tajemniczych historii wydarzyła się na przełomie maja i czerwca 1920 r., kiedy do Zakładu Hydropatycznego przy ul. Kilińskiego w Grodzisku Maz. (obecnie znajduje się tu Szkoła Podstawowa), działającego od 1886 roku i cieszącego się dużą popularnością oraz uznaniem wśród warszawskich elit, przybyła znana i ceniona sopranistka warszawskich teatrów i operetek Helena Bogorska. Bywała tu już w czasach, gdy jej kariera artystyczna była w pełnym rozkwicie. Tym razem jednak artystka pojawiła się tu w celach wyłącznie zdrowotnych. Cierpiała w tym czasie na nerwicę i przeżywała stany lękowe, histerycznie bojąc się biedy. Przywykła przez lata do adoracji wielbicieli i dostatku, nie mogła pogodzić się z faktem, że jej gwiazda artystyczna i popularność zaczęły gasnąć, a majątek rozpłynął się. Liczyła tu na kurację, która pomoże otrząsnąć się jej z psychozy. Kurację prowadził dr Krzemieński. Pacjentkę poddawano zabiegom przez około 3 tygodnie. Ona sama nie widziała jednak pozytywnych skutków, bo 10 czerwca w niedzielny poranek, skropiwszy się swoimi ulubionymi fiołkowymi perfumami i używszy kremu Miraculum, zażyła wszystkie tabletki na uspokojenie, popiła je winiakiem i zasnęła snem wiecznym.

W postać Heleny Bogorskiej wcieliła się podczas tego wieczoru Anna Woźniak dyrektor zespołu Wilii Radogoszcz, niezwykle przejmująco opowiadając historię ostatniej podróży artystki i jej pobytu w grodziskim Zakładzie Hydropatycznym. Podobno nocą czasem rozbrzmiewa sopranowy głos pani Heleny, a  w powietrzu unosi się zapach jej ulubionych fiołkowych perfum.

Następnie amatorzy niezwykłych historii i losów ludzkich przeszli do budynku przy ul. Kościuszki, gdzie obecnie znajduje się  magistrat. Dokładnie zebrali się w sali, gdzie odbywają się sesje Rady Miasta i Rady Powiatu, a po wojnie odbywały się lokalne zabawy. W sali tej, na ścianie naprzeciw wejścia wiszą portrety wszystkich burmistrzów.

Jeden z portretów przedstawia Zygmunta Borkowskiego sprawującego urząd burmistrza Grodziska w latach 1929 – 1938. Jak wieść gminna niesie, postaci tego burmistrza nieustannie towarzyszyły lokalne plotki i spekulacje, w których podejrzewano go o malwersację i wyprowadzanie z kasy publicznych pieniędzy. Ta kontrowersyjna postać miała także jednak swoich zagorzałych zwolenników, a fakty są takie, że Grodzisk za czasów jego kadencji przeżywał okres intensywnego rozwoju i rozkwitu. Uczestników spaceru powitała w sali obrad niezwykle zasadnicza i oddana swej pracy urzędniczka – panna Jadzia, cicha wielbicielka burmistrza Zygmunta Borkowskiego, która nie dawała wiary ani jednej plotce pod adresem swego pryncypała, aż do czasu… W jej postać wcieliła się pani Monika Samoraj.

Kolejny przystanek spacerowiczów miał miejsce w sali niedawno wyremontowanego Dworca PKP, którego budynek architektonicznie nawiązuje do stylu polskich dworków i jest jednym z cenniejszych architektonicznie zabytków miasta. W jednej z sal, funkcjonującej jako galeria dworcowa, odbył się niezwykle klimatyczny, utrzymany w stylizacji wieczoru koncert zespołu Pompadur, który zachwycił słuchaczy wykonaniem „Krwawych ballad”, jak można się domyśleć piosenek powstałych na kanwie tragicznych ludzkich historii, w większości tych z okresu międzywojnia. Koncert świetnie wpisał się w klimat spaceru po „szemranym Grodzisku”.

Po krótkiej przerwie dla ducha spacerowicze ruszyli w dalszą podróż mrocznymi grodziskimi ulicami, gdzie poznali smutne zakończenie znajomości Pani Jadzi i Zygmunta Borkowskiego.

W mrocznych bramach usłyszeli historię morderstwa na gliniankach, a w okolicach bazaru wiele opowieści z okresu początku lat 90 minionego stulecia.

Spacer zakończył się prawdziwą ucztą w melinie, gdzie każdy mógł spróbować tradycyjnej historycznej kuchni ulicznej. Po suto zakrapianym kawą zbożową i podpiwkiem posiłku, mogliśmy nasycić wzrok kocimi ruchami Poli Negri w niemym filmie „Bestia”, z muzyką na żywo w wykonaniu kompozytora Marcina Pukaluka.


Tegoroczne noc muzeum na terenie Muzeum Dulag 121 obfitowała w wiele atrakcji zarówno dla starszych, jak i młodszych miłośników historii.

Pomimo nieprzyjaznej pogody o godzinie 17 rozpoczęła się wycieczka rowerowa „Rowerem po starym Żbikowie” poprowadzona przez Agatę Gołąb. O tej samej godzinie doskonały bajarz, dyrektor Muzeum Bajek, Baśni i Opowieści Michał Malinowski, rozpostarł przed młodszą widownią niesamowite historię. W tym czasie zasłuchane w opowieściach dzieci mogły budować z klocków MuBaBaO najbardziej znane historyczne budynki w Pruszkowie.

Starsza widownia mogła trzykrotnie obejrzeć Projekcja filmu dokumentalnego autorstwa Grzegorza Szuplewskiego „Exodus Warszawy 1944”, a następnie wysłuchać koncertem pieśni i piosenek patriotycznych wystąpili: Orkiestra Dęta „Pruszkowianka”, tenor Mirosław Starz i Chór Seniorów „Wrzos”, działający przy Miejskim Ośrodku Kultury „Kamyk” w Pruszkowie.

Na zakończenie wszyscy zainteresowani tajemnicami ukrytymi na terenie dawnego obozu przejściowego Dulag 121 mogli wraz z Szymonem Kucharski przejść się na spacer po terenie dawnych Warsztatów Kolejowych

Przez cały czas, oprócz stałej ekspozycji muzeum, przybyli do Dulagu goście mogli zobaczyć nową  wystawę planszowa „Solidarność i wsparcie. Pomoc dla ludności Warszawy i okolic, wypędzonej w czasie Powstania Warszawskiego i po jego zakończeniu”. Wystawa ta w najbliższych dnia rozstawiona zostanie w sejmie.


W Noc Muzeów na Pruszkowie
Wyszły stwory z lasu
Małe duże grube chude
Łyse i kudłate

Refren tej piosenki, będącej jednym z elementów warsztatów dla najmłodszych prowadzonych przez samego Witolda Vargasa – autora Bestiariusza słowiańskiego – śmiało można nazwać motywem przewodnim nocy w Muzeum Starożytnego Hutnictwa Mazowieckiego im Stefana Woydy. W Pruszkowie, jak na noc przystało… było strasznie i niesamowicie, ale jak powiedziało jedno z dzieci, to były takie miłe "powtory"…

Imprezę rozpoczęła debata Topielce, ubożęta i rusałki. Rzecz o demonologii słowiańskiej.

O godzinie 18:00 rozpoczęły się na kreatywne warsztaty rysunku i grafiki dla dzieci i młodzieży poprowadzone Witold Vargas. Po zwiedzeniu wystawy dzieci tworzyły własne potwory, a następnie układały o nich piosenki. Całość zwieńczyło utworzenie wideoklipu, który udostępnimy Państwu w momencie publikacji. Nie zabrakło również zajęć dla dorosłych, którzy chcieliby wziąć udział w aktywnych działaniach artystycznych. Dla nich Witold Vargas, poprowadzi warsztaty twórcze, pokazujące jak można wykorzystać specyfikę legend słowiańskich do twórczości fantastycznej – pisania literatury, tworzenia gier czy obrazów. Noc muzeów zakończył Wieczór Opowieści pod tytułem Niesamowitości słowiańskie z Grupa Studnia O.

Podczas Nocy muzeów można było zwiedzić wystawę grafik Witolda Vargasa Bestiariusz słowiański, oraz stałą wystawę Przedświt – Mazowieckie Centrum Metalurgiczne z przełomu er.


Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku zaprosiło zwiedzających na Kresy. W bogatym programie „Nocy” znalazł się finisaż wystawy  „Krzemieniec – Ateny Wołyńskie miasto Juliusza Słowackiego z kolekcji Stanisława Ledóchowskiego”, której wernisaż odbył się 12 marca.

Jak poinformował zebranych dyrektor Muzeum Mariusz Olbromski, wystawa na której zgromadzono wiele cennych eksponatów, stanowiących tylko część kolekcji Stanisława Ledóchowskiego – cieszy się ogromnym zainteresowaniem. W niedzielę będzie filmowana przez TV Kultura, a w przyszłym roku  wystawa pojedzie do Paryża. Kustosz Ewa Cieślak oprowadzająca po wystawie, zwracała uwagę na zgromadzone na niej sztychy, mapy, zdjęcia, pocztówki, plakaty, ogłoszenia, dawne wydania dzieł Juliusza Słowackiego, opracowania naukowe i krzemienieckie pamiątki, a wśród nich na metalową szarfę z wieńca, który złożyła na Wawelu delegacja Liceum Krzemienieckiego w czasie uroczystego pogrzebu Juliusza Słowackiego w czerwcu 1927 roku. Stanisław Ledóchowski jest mieszkańcem Podkowy Leśnej. Ta wystawa, jak wszystkie wystawy organizowane w Stawisku, była ulokowana na II piętrze, natomiast na werandzie można było podziwiać fotografie z lat 1930 – 1939,  wykonane w Krzemieńcu i na Wołyniu przez znanych artystów: S. Sheybala, H. Hermanowicza, Cz. Sułkowskiego i L. Gronowskiego.

W programie znalazło się również spotkanie ze Zbigniewem Chrzanowskim, aktorem, reżyserem i byłym dyrektorem Teatru Ludowego Obwodowego Domu Nauczyciela we Lwowie,  w którym wystawiono ponad 300 sztuk, głównie promujących literaturę polską. Mimo, iż w zespole znajdują się przede wszystkim amatorzy, to jednak poziom wystawianych sztuk nie odbiegał od poziomu wystawianych przez teatry zawodowe. Zbigniew Chrzanowski urodził się we Lwowie, ale od 1983 roku mieszka i pracuje w Polsce. Nie przeszkadza mu to w utrzymywaniu stałych kontaktów z Teatrem Ludowym we Lwowie, którego obecnie jest dyrektorem artystycznym. W 1978 r. Ministerstwo Kultury i Sztuki PRL przyznało Zbigniewowi Chrzanowskiemu odznakę Zasłużony dla Kultury Polskiej.


W Izbie Pamięci PZLPiT „Mazowsze” im. T. Sygietyńskiego, podczas tegorocznej Nocy Muzeów otwarto wystawę "MAZOWSZE W MEKSYKU", która rozpoczęła cykl podobnych wystaw w kolejnych latach. Poza tym udostępniono izby pamięci, w których zgromadzone są pamiątki związane z działalnością zespołu oraz jego twórcami.

Zwiedzający z zainteresowaniem oglądali pamiątki po wielkich artystach w pokojach Tadeusza Sygietyńskiego i Stanisława Jopka oraz w gabinecie Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej. Dużym zainteresowaniem cieszyły się zbiory polskiej sztuki ludowej, pamiątki z turnee. Dzieci, które przyszły tu z rodzicami nie mogły oderwać oczu od pięknych lalek zgromadzonych w pokaźnej kolekcji.

Izba Pamięci mieści się w kilku pokojach w karolińskim pałacu, w którym w 1911 roku Warszawskie Towarzystwo Lekarskie otworzyło sanatorium dla nerwowo chorych, zbudowane z datków społecznych. 12 ha działkę na potrzeby projektowanego sanatorium przekazał pan Bobrowski. To imieniem jego żony – Karoliny, nazwano posiadłość. Idący do pałacu zatrzymywali się przy głazach ustawionych wzdłuż alejki prowadzącej do pałacu, na których umieszczono daty występów Mazowsza w różnych krajach.

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Noc Muzeów z dreszczykiem w tle


To może Cię zainteresować: