„Młochowszczak” ma coraz więcej obrońców. Pod petycją „Las Młochowski dla ludzi nie dla tartaków” podpisało się do końca roku 3511 osób. Swoje poparcie wyraziły też Rady Miejskie trzech gmin, których mieszkańcy korzystają z uroków „Młochowszczaka” – Nadarzyn, Brwinów oraz Podkowa Leśna. Celem petycji jest nie tylko zatrzymanie konkretnych cięć, ale zmiana filozofii myślenia o lesie – wyłączenie go z funkcji gospodarczej i podporządkowanie wyłącznie przyrodniczej i społecznej, zgodnie z krytykowaną przez ekspertów oficjalną doktryną o jedności “trzech funkcji” Lasów Państwowych. Tymczasem Lasy Państwowe grają na zwłokę i tną dalej.
Od kilku lat wycinki w Lesie Młochowskim przybrały na sile – w samych dwóch ostatnich latach tylko rębnie, nie wliczając trzebieży, objęły ponad 5% powierzchni kompleksu (i nic nie wskazuje na zwolnienie tempa). Plan cięć na kolejne lata bardzo zaniepokoił okolicznych mieszkańców: „Część z prac zaplanowano bardzo blisko rezerwatu Zaborów, gdzie gniazdują dudki, dzięcioły czarne i zielone oraz rosną lilia złotogłów oraz gnieźnik leśny – czyli występują tam gatunki roślin i ptaków prawnie chronione” – wylicza Kuba Wyszyński, pasjonat przyrody, jeden z założycieli Inicjatywy Las Młochowski. „Pierwszym sukcesem naszej grupy było zatrzymanie rębni w pobliżu rezerwatu dzięki petycji, pod którą udało nam się szybko zebrać 1182 podpisy w lipcu. Nadal obawiamy się, że bez fundamentalnej zmiany myślenia o tym lesie, w ciągu kilku lat zmieni się on w kolejną plantację. Dlatego stworzyliśmy kolejną petycję”.
W popartej przez 3511 osób petycji „Las Młochowski dla ludzi nie dla tartaków” aktywiści postulują zaprzestanie pozyskiwania drewna w celach gospodarczych przez Lasy Państwowe. Las Młochowski należy do Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu i ma status lasu ochronnego – pełni funkcje związane z ochroną gruntów, wód czy infrastruktury. „Codziennie korzystają z niego okoliczni mieszkańcy, w weekendy zaś przyjeżdża tu wiele osób z dalej oddalonych gmin – Milanówka, Grodziska, Pruszkowa czy nawet Warszawy” – wymienia Wyszyński. „Coraz częściej spacery zamieniają się w kluczenie po jeszcze otwartych fragmentach lasu, gdzie nie trwa wycinka i da się jeszcze przejść. Tam, gdzie używany był ciężki sprzęt, las poprzecinany jest głębokimi, zmarzniętymi koleinami. Wpada się w zamarznięte kałuże, albo trzeba wydeptywać nowe ścieżki w runie czyli samemu przyczyniać się do dalszej dewastacji lasu”.
Okoliczne samorządy podzielają poglądy aktywistów. Trzy z nich: Nadarzyna, Podkowy Leśnej i Brwinowa sprzeciwiły się masowej wycince drzew w Lesie Młochowski w specjalnych uchwałach. „W czasie tak szybko zmieniającego się klimatu, postępującej suszy i zanikania gatunków tym bardziej należy chronić lasy zbliżone do naturalnych” – podkreślała w uchwale Rada Gminy Nadarzyn.
Petycja Inicjatywy Las Młochowski, formalnie wniesiona przez Marcina Pańkowa, również związanego z Inicjatywą, trafiła do rąk Nadleśnictwa Chojnów w ostatnich dniach 2021 roku i… pozostała bez odpowiedzi. „Lasy Państwowe postanowiły kupić sobie więcej czasu na wycinkę, szukając kruczków prawnych, udając że nie rozumieją, że to ja jestem podmiotem formalnie wnoszącym petycję. Ponadto twierdzą, że rozpatrzyły już podobne pismo kilka miesięcy temu – wyjaśnia Pańków. „To oczywiście nieprawda, rozpatrywali jedynie petycję dotyczącą wycinek wokół rezerwatu, dlatego będziemy naciskać na ustosunkowanie się do naszych postulatów”. Jeżeli Lasy Państwowe ponownie odmówią odpowiedzi aktywistom, złamią Ustawę z dnia 11 lipca 2014 r. o petycjach i zignorują głos ponad trzech i pół tysiąca osób, które korzystają z „Młochowszczaka”. „Zobaczymy, kto ma większe prawa do lasu, mieszkańcy i zwierzęta czy przemysł drzewny” – kwituje Pańków.
To może Cię zainteresować: