Jest ponury listopadowy dzień, taki, co to zaczyna być wieczorem zanim zakończył być porankiem. Piję kawę, aby otworzyć oczy. Przez radio słyszę o wielkiej liczbie młodych ludzi (głównie mężczyzn) popełniających samobójstwo. Dyskusje i komentarze w tzw. społecznościach internetowych rozlewając się szeroką rzeką absurdu, wrogości i błędów ortograficznych mogą u słabszych osobników faktycznie powodować myśli samobójcze. Aby zmienić nastrój próbuję wyjść do ogrodu i zająć się czymś pożytecznym, ale uporczywy zimny deszcz wybija mi to z głowy. I w tym momencie wpadam na pomysł, że mogę zrobić coś pożytecznego, nie tylko dla siebie, ale także dla innych meteo-patów zdołowanych jesiennymi niżami.