W zeszłym tygodniu w miejscowości Makówka (gmina Grodzisk Maz.) doszło do opłakanego w skutkach wypadku drogowego. Na prostym odcinku ulicy Chmielnej samochód osobowy uderzył z dużym impetem w drzewo. Prędkość musiała być niewiarygodnie duża, ponieważ zniszczenia zmusiły strażaków do wycinania z samochodu kierowcy oraz pasażera.

Makówka to na co dzień spokojna i cicha wieś. Z dala od zgiełku miasta, z pięknymi widokami i niezbyt gęstą zabudową pozwala mieszkańcom na zwolnienie tempa życia. Niestety, jednak czasem okazuje się bardzo niebezpieczna. W 2017 roku główna ulica Makówki, czyli Chmielna otrzymała nowy asfalt. Gładki i równy cieszy jeżdżące osoby dużym komfortem. Jest to jednak duża pokusa dla piratów drogowych, którzy potrafią na niej rozwinąć ogromne prędkości, przez co staje się bardzo niebezpieczna. Bliskie sąsiedztwo ogrodzeń od linii jezdni oraz całkowity brak poboczy powodują, że piesi i rowerzyści czasami przeżywają horror.

Na ulicy Chmielnej często można zobaczyć patrol drogówki mierzący prędkość przejeżdżającym pojazdom. Nie jeden z kierowców stracił w tym miejscu prawo jazdy na 3 miesiące, ponieważ przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h. Problem jednak w tym, że o ile mieszkańcy stale zgłaszają policji, że jest to bardzo niebezpieczne miejsce, to ta nie może stać na miejscu przez cały czas.

W związku z powyższym mieszkańcy Makówki wielokrotnie sygnalizowali konieczność zainstalowania progów zwalniających. Wszak jest to teren zabudowany i maksymalna dozwolona prędkość to 50 km/h. Do tej pory władze samorządowe były nieugięte i nie chciały zainstalować takich ograniczeń prędkości. Czy teraz to się zmieni?

19 maja w godzinach późno popołudniowych samochód osobowy marki Seat, jadąc ulicą Chmielną uderzył w drzewo. Prędkość musiała być ogromna, ponieważ samochód wręcz owinął się o drzewo. Interweniująca na miejscu straż pożarna musiała użyć specjalistycznego sprzętu hydraulicznego, aby wydostać zakleszczonych ludzi. Na miejsce przyleciało również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, aby podjąć poszkodowanych i przetransportować ich do szpitala. Czy tego dramatycznego zdarzenia można było uniknąć. Zapewne tak. Wystarczyłoby aby lokalne władze posłuchały mieszkańców i zainstalowały progi zwalniające. Ich koszt jest niewielki w stosunku do poniesionych kosztów na jedną akcję ratowniczą, a w centrum wsi gdzie codziennie przemieszczają się dzieci uczęszczające do szkół aż prosi się o takie rozwiązanie.

Jak dowiedzieliśmy się, mieszkańcy Makówki mają zamiar kolejny raz podjąć działania w celu spowolnienia ruchu samochodowego w swojej wsi i nie spoczną dopóki nie uda się tego dokonać. Miejmy nadzieję, że lokalny samorząd pójdzie w końcu po rozum do głowy i wykona tę niewielką inwestycję, a przede wszystkim, że stanie się to zanim poważnie ucierpi któreś dziecko wracające ze szkoły do domu.

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: