W 1993 roku Steven Spielberg zaprosił ich do Jerozolimy, by zagrali dla Żydów ocalonych przez Oskara Schindlera. W 1997 roku dzięki Peterowi Gabrielowi trafili do Wielkiej Brytanii na festiwal WOMAD. 17 lutego 2020 roku byli gwiazdą koncertu otwierającego tegoroczne, 7. Grodziskie Spotkania Wielokulturowe „Sploty”. Zagrali u nas po raz pierwszy w historii tria. Z Tomaszem Kukurbą (skrzypce), Jerzym Bawołem (akordeon) i Tomaszem Lato (kontrabas) z zespołu KROKE rozmawiał Jacek Wolszczak.
Jacek Wolszczak: 28 lat na scenie... Wracacie panowie czasem do swoich początków, do grania na rogu ulic: Siennej i Floriańskiej w Krakowie?
Tomasz Lato: Pewnie z chęcią byśmy wrócili, ale prawo się zmieniło, w tej chwili nie jest to takie proste, bo trzeba uzyskać zezwolenie na to, żeby grać na ulicy. Czasy się zmieniają, te 28 lat zrobiło jednak swoje. Jak zaczynaliśmy, to oprócz nas na scenie ulicznej był Maciek Maleńczuk i Cyganie, wtedy było zupełnie inaczej. Młodzieńcza fantazja nas ponosiła i potrafiliśmy coś takiego robić. Uważamy, że nie należy od tego stronić. Każdy muzyk powinien przejść taką szkołę, żeby wyjść na ulicę i potrafić zainteresować przechodnia swoją muzyką, bo to jest jakąś wykładnią tego, co jest w stanie osiągnąć jako artysta. Tak nam się wydaje. W tej chwili już faktycznie to są czasy zaprzeszłe i już nie wychodzimy na ulicę.
Tomasz Kukurba: Z racji tego, że mieszkam bardzo blisko Rynku, za Plantami, ponieważ kocham chodzić po Krakowie, jestem non stop w miejscach, w których graliśmy, bo to było parę miejsc. To była również Floriańska, róg Rynku i Grodzkiej... Ja tam bywam non stop. To jest taki fajny kolaż przeszłości z teraźniejszością. To niewypowiedziane, fajne klimaty.
Wiem, że wszyscy panowie aranżujecie utwory, które nagrywacie. Musi chyba dochodzić do jakichś spięć. Może po 28 latach jest troszkę inaczej, bo się lepiej znacie?
Jerzy Bawoł: Nie jest inaczej, cały czas są spięcia...
TL, TK: (śmiech)
JB: Może one nie są już takie burzliwe, jak kiedyś. Pewnie nauczyliśmy się już troszkę, jak wyciszać się w takich sytuacjach. To proces twórczy, a w zespole, w którym istnieje demokracja, jest to taki trójkąt równoboczny bez żadnego boku dłuższego, więc musimy się po prostu dogadywać. I czasami to jest dużo trudniejsze. Wiadomo, że potem efekt jest fajniejszy, bo każdy ma jakby część siebie w tych utworach, ale jest to trudniejsze, bo zespół nie ma lidera, osoby, która przychodzi i mówi: „słuchajcie, ma być tak zrobione i koniec”. Dla osób, które wykonują to działanie jest to o tyle łatwiejsze, że się wyłącza w pewnym momencie myślenie. Tutaj nie pozwalamy sobie na taki komfort. To jest emocjonalne. Jak to w sztuce, nie?
TK: Tak naprawdę my komponujemy jakieś szkice utworów w domu, ale większość kompozycji, jakby „ubieramy” i kończymy dopiero w studio. I co jest ważne? Że w studio siedzi sobie jeszcze jeden człowiek, który tak naprawdę jest czwartym z nas, jeśli chodzi o kompozycję i aranżacje...
TL: (śmiech) Czwartym bokiem tego trójkąta...
TK: Tak jest. To jest Dariusz Grela, który jest nie tylko reżyserem dźwięku, ale także muzykiem, bo pokończył różne etapy w szkołach muzycznych.
TL: Wspólnie z nami zresztą...
TK: Genialnie słyszy harmonicznie. Jest on częścią naszych kompozycji. On komponuje prawie w jednej czwartej na naszych płytach. Bez niego zupełnie inaczej by to wszystko wyglądało.
KROKE jest znane ze współpracy z bardzo wieloma fantastycznymi wykonawcami: Peterem Gabrielem, Nigelem Kennedym i wieloma innymi. Jakie spotkanie muzyczne było dla was, panowie, kamieniem milowym w rozwoju artystycznym zespołu?
TL: Na pewno trzeba powiedzieć, że jesteśmy trochę w czepku urodzeni. Nigdy się tego nie spodziewaliśmy zakładając zespół, że będziemy mieli okazję współpracować z tak wieloma genialnymi artystami. Nie będę tutaj wymieniał wszystkich, bo jest ich bardzo dużo, ale... faktem jest, że takim początkiem dla nas była możliwość współpracy z Peterem Gabrielem. To było coś niesamowitego, dlatego, że ten człowiek dużo wcześniej ukształtował naszą stylistykę muzyczną. Myśmy po prostu słuchali go non stop, zwłaszcza muzyki z filmu „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Ta płyta to było dla nas odkrycie, które jest z nami cały czas. Żyje w nas do dnia dzisiejszego. Nigdy w tamtych czasach nie spodziewaliśmy się tego, że kiedyś się poznamy, że wspólnie zagramy... To jest naprawdę super skromny, genialny facet z głową tak otwartą na świat, na różnokulturowość, na życie, nie tylko człowieka, ale także zwierząt.
TK: Sprawę ująłbym dość holistycznie. Tu nie ma takiego momentu, który zaważył i jakby jest najważniejszy, jeżeli chodzi o współpracę z kimkolwiek, bo faktycznie współpracowaliśmy z wieloma wspaniałymi artystami. Tylko właśnie to, że mieliśmy okazję z nimi wszystkimi współpracować. To się ułożyło w taki łańcuszek zdarzeń i rozwoju. Między innymi, to tworzy naszą muzykę teraz. Ona jest taka, jaka jest, ponieważ mieliśmy okazję współpracować z tymi wszystkimi artystami. To jest absolutnie niesamowite uczucie, jak zdajesz sobie sprawę, że mieliśmy to szczęście spotkać takich artystów, takich muzyków, którzy nas tak rozwinęli.
Wiem, że gracie w bardzo małych, kameralnych klubach. Gracie również w namiotach mieszczących ponad 6000 osób. Jak się czujecie w Grodzisku Mazowieckim? Gracie tu pierwszy raz...
TL: Zanim jeszcze wysiedliśmy z samochodu, zanim zaczęliśmy nosić instrumenty na salę mówiliśmy, że strasznie się cieszymy z tego, że gramy nie tylko w wielkich miastach, typu Warszawa, Kraków, Poznań, Gdańsk. Bardzo chcemy grać w mniejszych miastach, czy nawet w małych miejscowościach. Okazało się, że przez te 28 lat działalności KROKE, jesteśmy w Grodzisku pierwszy raz, co jest rzeczą niespotykaną! Bardzo jesteśmy ciekawi i bardzo podekscytowani tym, w jaki sposób tutejsza publiczność nas odbierze. Oczywiście, jesteśmy zwarci, silni i gotowi, żeby dać z siebie wszystko i liczymy na to, że to nie będzie ostatni raz.
TK: Słuchajcie, muzyka jest to język duszy. Dlatego się tym bardziej cieszymy, że dzisiaj możemy w jakimś sensie porozmawiać z publicznością i spotkać się. Właśnie w mniejszym mieście. To jest czad dla nas. Bardzo dziękujemy za to!