Śmietanka to produkt spółdzielni mleczarskiej, z pewnego rodzaju śmietanką mamy też do czynienia w przypadku grodziskiego samorządu.
Nieżyjący prof. Jerzy Regulski, jeden z ojców reformy samorządowej, wskazywał, że „kontrola rad nad działaniem organu wykonawczego jest iluzoryczna, rola radnych jest drugoplanowa. Upartyjnienie samorządu staje się elementem zagrażającym istocie samorządności”.
Drugi z ojców – sędzia Jerzy Stępień w artykule z 2014 r. „Samorząd nam się wykoślawił” twierdził: „rozziew pomiędzy pierwotną wizją (samorządu – przyp. red.), a obrazem dzisiejszej Polski lokalnej jest tak ogromny, że chwilami powątpiewam, czy plan i jego realizacja mają ze sobą coś wspólnego. Mamy w wielu gminach władzę jednego człowieka: wójta, burmistrza lub – w wypadku dużych miast – prezydenta…”.
Europejska Karta Samorządu Lokalnego, którą Polska ratyfikowała w 1994 r., mówi, że społeczności lokalne rządzą się za pośrednictwem rad, którym podlegają organy wykonawcze. Grodzisk Mazowiecki jest jedną ze 120 gmin (na prawie 2500 w Polsce), w których burmistrz sprawuje swoją funkcję nieprzerwanie od 25 lat. Więc jak to jest z samorządnością w naszej gminie na tle gmin sąsiednich? Jest co świętować?
To, co można zauważyć, w całości potwierdza spostrzeżenia i obawy twórców reformy samorządowej. Rada Miejska, która ma być organem stanowiącym i kontrolnym w gminie, praktycznie jest zwasalizowana przez organ wykonawczy, czyli burmistrza. Widać to zwłaszcza podczas obrad. Burmistrz wraz z zastępcami, sekretarzem i skarbnikiem zapraszany jest na sesje RM. Nie mają jednak wyznaczonego miejsca (stolika), burmistrz praktycznie współprowadzi sesję, nieraz dominuje nad Przewodniczącą RM, przesłuchuje petentów, którzy stają przed obliczem Rady. Inaczej jest w Pruszkowie, Mszczonowie i innych gminach.
Rada Miejska nie ma swojej własnej interaktywnej strony internetowej, nie publikuje agendy posiedzeń komisji. Komisje RM nie nagrywają swoich posiedzeń, nawet wtedy, gdy muszą je odbyć bez udziału mieszkańców. Tymczasem nawet w gminie Baranów Rada ma swój własny profil Facebook, za pomocą którego komunikuje się z mieszkańcami.
Podczas sesji czy posiedzeń komisji sprawy liczone w grubych milionach głosowane są prawie automatycznie. W zdecydowanej większości przypadków znamienny jest brak dyskusji na sesjach czy posiedzeniach komisji. Radni nie mają pytań, uwag. W protokołach przeważnie zapisywane są same wyniki głosowań. Rada czy komisje przekształcają się w maszynkę do głosowania „rączki w górę”. Pan Burmistrz uznaje to za sukces i straszy radnych – popatrzcie na Pruszków, Milanówek – tam sesje trwają do północy.
Czasem niespodziewanie dyskusja wybucha i trwa kilkadziesiąt minut na temat jakiegoś przystanku, wiaty czy tablicy. Bo te drobne tematy są najbliżej wielu radnych. Podczas posiedzenia jednej z komisji RM zapytałem, czy państwo radni i cała Rada jako taka ma wizję rozwoju miasta i gminy? Jaką „wizję” odparła zdziwiona szefowa komisji.
A trzeba przypomnieć, że już na samym początku obecnej kadencji uchwalono diety radnych w górnym ich limicie, natworzono wiele zbędnych stanowisk funkcyjnych (aż trzech zastępców Przewodniczącej RM).W tym procesie jest to właśnie ten element wspólny z produktem OSM – Śmietanką grodziską – „dojenie”. W mojej ocenie trzeba jasno powiedzieć – na te diety ci Radni nie zasługują swoją pracą. Praktycznie całą robotę za nich „odwala” Urząd Miasta, oni są w zasadzie tylko statystami. Istnieją, bo tak nakazuje ustawa. Czy myślicie Państwo, że gdyby radnych zabrakło, to wszystko by się zawaliło?