Czas trwających obostrzeń sprawia, że trudno o zapewnienie sobie rozrywki. Kina i domy kultury są zamknięte, nie usiądziemy również w restauracji chcąc porozmawiać przy wykwintnym daniu. Dla dość dużej grupy osób ujemna temperatura wyzwala potrzebę aktywności na świeżym powietrzu.
W minioną niedzielę Stawy Walczewskiego odwiedzili „Zimnomaniacy”, czyli grupa grodziskich morsów. W pewnym momencie osób w wodzie było więcej, niż na lądzie. Co sprawia, że ludzie w różnym wieku, zrzucają ciepłe czapki, rękawiczki i kurtki, aby w strojach kąpielowych zanurzyć się w zimnej wodzie? – Nasze ciało ma mnóstwo możliwości. Człowiek adoptuje się do każdego środowiska, do zimna również. To wszystko siedzi w naszych głowach. Trzeba pozwolić organizmowi, żeby nas grzał od środka. – mówi „Kresek”, jeden z morsujących panów. – To wyjątkowa aura, chyba pierwszy raz od dwóch lat mamy taki kawałek zimy. Prognozy zapowiadają, że ona odchodzi, więc trzeba korzystać.
Wszyscy, którzy chcą sprawdzić te słowa w praktyce, mogą dołączyć do „Zimnomaniaków”. Grupa regularnie spotyka się na Stawach Walczewskiego we środy ok. 19:00, w soboty o 16:00 i niedziele o 12:00. Co ciekawe, amatorzy kąpieli w zimnej wodzie w Polsce i Rosji potocznie nazywani morsami, w Finlandii fokami, a w Stanach Zjednoczonych niedźwiedziami polarnymi. Rekord Guinnessa w największej liczbie osób biorących jednocześnie udział w morsowaniu należy do Polaków – podczas Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie w 2015 roku do wody weszło 1799 osób.
To może Cię zainteresować: