Filippo Castaldi

Kontynuując cykl o zabytkach i historii sztuki Grodziska Maz., prezentujemy postać Filippo Castaldi - malarza obrazów w parafii grodziskiej na przełomie XVIII/XIX w. - artysty niesłusznie zapomnianego, a mocno związanego z Grodziskiem Maz.

   Le peintre Castaldi – malarz Castaldi, taki podpis widnieje pod niewielkim, sangwiną wykonanym portretem. Przedstawia on mężczyznę mniej więcej czterdziestoletniego, o jasnych oczach, wydatnym nosie, wysokim czole, w peruce. Jest to autoportret artysty. Filippo Castaldi umieścił go pośród stu trzech innych wizerunków, które ukazują inflanckich szlachciców i osoby z nimi związane. Wśród przedstawionych znaleźli się reprezentanci takich rodzin jak: Weyssenhoffowie, Manteufflowie, Ogińscy, Zybergowie.
Typy ludzkie odziane w kontusze i fraki, odtworzone beznamiętnie, z dużą dozą obiektywizmu, o twarzach nalanych lub zdecydowanie zawadiackich, o rysach subtelnych, częściej grubych, demaskujących bezmyślność. Sylwetki tych szlachciurów oraz ich domowników znajdują się w albumie, który ma w swym posiadaniu Muzeum Narodowe w Warszawie. Osoby z portretów, wykonanych ręką Castaldiego, zidentyfikował w 2. poł. XIX w. ówczesny właściciel zbioru rysunków (zapewne hr. Kossakowski), świetnie obeznany z towarzystwem polsko-inflanckim 2. poł. XVIII w. 
      W artystycznie ubogim środowisku Inflant Polskich, Castaldi cieszył się sławą portrecisty. Przypisanie mu autorstwa rysunków z albumu, wśród których znajduje się i jego podobizna, wydaje się w pełni uzasadnione. Nazwisko Castaldiego do lat sześćdziesiątych XX w. nie było właściwie znane naukowcom. Wyjątkiem pozostaje artykuł Andrzeja Ryszkiewicza: Filippo Castaldi – malarz nieznany, który ukazał się w Biuletynie historii sztuki z 1965 r. Nic innego do tej pory nie powstało i na tym artykule oparty jest w większości ten tekst.
       Jedynym, który zwrócił uwagę na malarza przed Ryszkiewiczem był Z. Batowski. W jego zapiskach pozostał ślad po nieistniejących już dokumentach, z którego wynika, że Castaldi, początkowo notowany jako Rzymianin, urodził się w południowo-włoskim miasteczku Arpino, miejscu narodzin Cycerona, w 1730 r. Nic nie wiadomo o jego młodości i latach nauki. Do Polski sprowadził go podobno biskup Załuski. Pierwsza wzmianka źródłowa notuje jego obecność i zatrudnienie w inflanckim Krasławiu Platerów. Właściciele chcieli dodać splendoru swoim włościom m.in. poprzez utworzenie tam siedziby diecezji inflanckiej. Stąd projekt budowy przyszłej katedry ukończonej w 1775 r. Główne prace malarskie wykonał w latach 1760-62 artysta, którego Kronika krasławska notowała jako Rzymianina nazwiskiem GASTOLDI. Do jego zadań należało przede wszystkim wykonanie kompozycji ołtarzowych, malowanych al fresco na ścianach kościoła. Było ich siedem. Przetrwały lat sześćdziesiąt. W 1820 r. zostały dość nieudolnie odnowione, a w 1884 r. zlikwidowano wielkie malowidło głównego ołtarza, przedstawiającego wyprawę św. Ludwika na wojnę krzyżową. Ówczesny proboszcz zwrócił się z prośbą do Matejki o namalowanie obrazu tych samych rozmiarów i o tej samej tematyce. Dzieło zostało wykonane przez uczniów mistrza pod jego osobistym nadzorem.
      Monografista kościoła krasławskigo przekazuje informację o tym, że Castaldiego nie zajmowały tylko kompozycje ołtarzowe. Namalował też dwa naturalnej wielkości olejne portrety fundatorów, które umieszczono w prezbiterium. Wydaje się prawdopodobnym, że również część zaginionych portretów Mokronowskich, które są wymieniane m.in. w inwentarzu fundi instructi kościoła grodziskiego z 1875 r., mogła wyjść spod ręki Castaldiego. 
Po zakończeniu prac zleconych przez rodzinę Platerów, Castaldi opuścił Krasław. W Inflantach pozostał jeszcze przez jakiś czas, o czym świadczy wspominany album. Nie ma w nim jednak wizerunków wojewody mścisławskiego Konstantego Ludwika Platera i jego żony Augusty z Ogińskich, musiały więc powstać po wyjeździe malarza z ich posiadłości. Po epizodzie krasławskim Castaldi zaciągnął się do wojska, w którym osiągnął stopień porucznika. Karierą nie można tego nazwać. Powrócił do malarstwa. W 1790 r. przebywał w Białymstoku, gdzie najprawdopodobniej związany był z pałacem Branickich. Wynika to z listu Franciszka Karpińskiego do podskarbiego białostockiego Matuszewicza, napisanego 21 lipca 1790 r. Dotyczy on portretu zamówionego przez poetę u Castaldiego.
        Najprawdopodobniej na Podlasiu rozpoczyna się dla nas najciekawszy etap w życiu Włocha. Tam właśnie doszło prawdopodobnie do spotkania malarza z jego przyszłym przyjacielem i mecenasem w jednej osobie - ks. Bazylim Popielem, światłym duchownym, tłumaczem Metastasia i autorem licznych pism religijnych.
Historyk grodziskiej parafii, ks. M. Bojanek, opierając się najprawdopodobniej na zapiskach samego Popiela, które zaginęły, mówi m. in. o tym, jak doszło do spotkania: „Na początku wieku [XIX] proboszczem grodziskim był ks. Bazyli Popiel. Rusin z urodzenia, przyjąwszy obrządek łaciński, jako kapłan przez długi czas był sekretarzem nuncjatury papieskiej w Warszawie. Po pewnym czasie został kanonikiem łowickim. Prepozytem grodziskim był lat 23. Pochodził z Białorusi; wysoce wykształcony, niejednokrotnie chwytał za pióro, zwłaszcza zabierał głos w dziedzinie pedagogiki i ascetyki. Wysoce towarzyski, umiał się garnąć do ludzi, jednając sobie wielu przyjaciół. Poznawszy na dworze hr. Platera, wojewody mazowieckiego i porucznika Wojska Polskiego, malarza Włocha Filipa Castaldiego, którego biskup Załuski sprowadził do Polski, zaprzyjaźnił się z nim tak, że go trzymał u siebie przez lat kilkanaście”. I w innym miejscu: „miał on [ks. Popiel] wielkiego przyjaciela w oficerze wojsk polskich Filipie Castaldi, sprowadzonym z Włoch przez bpa Załuskiego do Polski. Ks. Popiel był sekretarzem w nuncjaturze papieskiej, tam się poznali, pokochali, tak że nawet przez 12 lat Castaldi zamieszkiwał u proboszcza w Grodzisku”.
Z tych sprzecznych i niejasnych informacji (nie było np. wojewody mazowieckiego Platera) wynika, że do spotkania doszło albo na Podlasiu (skoro ks. Popiel był „Rusinem” obrządku wschodniego), albo w Warszawie i że Castaldi był już wtedy porucznikiem WP. Nazwisko wojewody (mścisławskiego) wymieniono zapewne dlatego, że Castaldi pracował u niego długo i to nad ważnym zamówieniem.
          Ksiądz Popiel władał Grodziską parafią w latach 1790/91-1806. W tym czasie przebywał w Grodzisku Mazowieckim Filippo Castaldi. Jego obecność wykorzystano do wypełnienia dziełami malarskimi niewielkiej świątyni. Jej proboszcz z dużą energią zdobywał fundusze, kolatorzy świątyni - Mokronowscy również nie pozostali obojętni. Prócz kilku obrazów, większość została namalowana przez Castaldiego na zlecenie ks. Popiela. Składają się na nią: w ołtarzu głównym wielkie płótno Chrystus Ukrzyżowany z klęczącą Marią Magdaleną i w kolistej nastawie Bóg Ojciec (niezachowany); w ołtarzach bocznych: 2 tonda – św. Franciszek Salezy i św. Antoni oraz św. Anna z Joachimem i młodziutką Marią (tonda niezachowane, ten ostatni na miejscu Boga Ojca). W dawnej zakrystii dotrwał obraz św. Józefa, w nawach bocznych  św. Rocha i Franciszki Rzymianki (ten ostatni niezachowany). Obrazy, które przetrwały pożar za czasów proboszcza Mariana Kuzalskiego nie są w najlepszym stanie, noszą ślady licznych przemalowań. Pomimo tych niedoskonałości widać, że są to dzieła dość wysokiego poziomu, o harmonijnych, klasycyzujących kompozycjach. Choć czerpią z dawnego wielkiego malarstwa, ujęte są oryginalnie. Widać w nich dążenie do zaaranżowania rodzajowego i wprowadzania dużych partii pejzażowych lub kwietnych (rodzina Marii, św. Roch, św. Józef). Koloryt, przyćmiony w obecnym stanie, jest stonowany i na ogół chłodny, operujący zieleniami i błękitami. Na tle seryjnej produkcji obrazów przełomu XVIII i XIX w. obrazy Castaldiego wyróżnia kultura malarska i pewna samodzielność ikonograficzna.
Ks. Bazyli Popiel, kanonik kapituły łowickiej, w 1806 r opuścił Grodzisk i zamieszkał w Łowiczu. Zabrał ze sobą także naszego malarza, wówczas już siedemdziesięciosześcioletniego. Zamieszkali w domu księży emerytów, którego przełożonym został ks. Popiel. Mimo podeszłego wieku, artysta nie przestawał malować. Ostatnim dziełem Włocha była wielka kompozycja (353,5 x 187,5 cm) dla kolegiaty w Łasku, przedstawiająca walkę św. Michała Archanioła z szatanem, będąca kolejną trawestacją sławnego obrazu Rafaela. Castaldi umarł 15 stycznia 1814 r. w domu księży emerytów w Łowiczu, w wieku osiemdziesięciu trzech lat. Za życia, jak i po śmierci nie zdobył sławy. Zatarła się o nim pamięć, a na to z pewnością nie zasłużył. Jego pracowity żywot i dzieła, które pozostawił, zapewniają należne mu miejsce (z pewnością nie ostatnie) w polskiej kulturze artystycznej.

Jakub Bendkowski

Św. Józef

 

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: