Choć wiele mówi się o konieczności poprawy obsługi klienta i zachowaniu odpowiednich standardów wobec petentów w instytucjach publicznych, to rzeczywistość i tak często zdumiewa, oburza, pozostawia niesmak i wrażenie bałaganu oraz zwykłej ignorancji.
W poradni chirurgicznej Szpitala Zachodniego
Wtorek, godzina 9.00. Siadam pod gabinetem lekarza w poradni chirurgicznej w Szpitalu Zachodnim. Mam wyznaczoną wizytę na godz. 9.10. Przede mną pierwszy pacjent umówiony na godzinę 9.00. Przyjechałam, by skonsultować z lekarzem wynik badania histopatologicznego starszej Pani z problemami ruchowymi, który odebrałam z chirurgii przed kilkunastoma dniami. Tkanki pobrano podczas kolonoskopii.
Parę minut po 9.00 gabinet otwiera pielęgniarka. Lekarza ciągle nie ma. O 9.20 wchodzę do gabinetu i pytam, kiedy przyjdzie lekarz. Pielęgniarka odpowiada, że nie wie kiedy, a moje niezadowolenie powinnam przekazać lekarzowi.
Wraz z kilkoma osobami czekam dalej. Zniecierpliwienie narasta. O 9.35 wchodzę ponownie i proszę, by pielęgniarka dowiedziała się, czy i kiedy przyjdzie lekarz. W odpowiedzi otrzymuję informację, że w pokoju lekarskim, na oddziale nikt nie odbiera telefonu. Idę więc do sekretariatu Dyrektor Krystyny Płukis, by poinformować o tej „dziwnej” sytuacji. Dyrektor nie ma. Informuję więc sekretarkę i przysłuchującego się rozmowie zastępcy K. Płukis. Nie ukrywam mojego oburzenia. Wracam pod drzwi gabinetu chirurga. Za chwilę biegnie lekarz i bez słowa wyjaśnienia wpada do gabinetu. Jest 9.50. Jako druga wchodzę do gabinetu. Wynik badania histopatologicznego jest tak sformułowany, że nie mogę uzyskać jednoznacznej odpowiedzi na moje pytanie. Lekarz prosi o opis kolonoskopii. Tego opisu nie mam, bo go nie otrzymałam. Lekarz prosi bym udała się po opis tam, gdzie badanie było robione. Przed wyjściem z gabinetu próbuję dowiedzieć się, co jest przyczyną takiego spóźnienia. Lekarz informuje, że zebranie w SOR i zgadza się ze mną, że należało o tym wcześniej poinformować pacjentów. Przeprasza. Z parteru idę na I piętro. Tam twierdzą, że wszystko przekazali na chirurgię. Udaję się więc do sekretariatu chirurgii (III piętro). Patrzą na mnie, jakbym spadła z księżyca i proponują udać się do pracowni kolonoskopii. Informuję, że właśnie stamtąd wróciłam. Sekretarka prosi, bym usiadła i telefonicznie wyjaśnia, gdzie jest wynik. Ponownie kieruje mnie na I piętro i tam po kilku minutach oczekiwania otrzymuję brakujący wynik badania. Opis wykonany niedbale. Jest godzina 10.40.
Po tym porannym doświadczeniu nasuwają się pytania, które kieruję do Dyrekcji Szpitala Zachodniego:
1. Czy wychodząc z kolonoskopii pacjent nie powinien otrzymać wyniku badania?
2. Czy wyniki badań nie powinny być pisane poprawnie po polsku, tak by nie budzić wątpliwości nie tylko pacjentów ale i lekarza (2 zdania w opisie badania histopatologicznego) i z większą dbałością (kolonoskopia)?
3. Czy w sytuacji, kiedy lekarz nie może przyjść na czas do gabinetu, pacjenci oczekujący pod drzwiami nie powinni otrzymać informacji, kiedy lekarz się pojawi, wraz z przeprosinami?
4. Czy lekarz wbiegający do gabinetu po 50-minutowym spóźnieniu nie powinien przeprosić pacjentów nawet wówczas, kiedy to spóźnienie nie jest przez niego zawinione? Jest przecież przedstawicielem instytucji, w której pracuje.
W Wydziale Komunikacji w Grodzisku Maz.
Pozostawiam samochód na parkingu Szpitala Zachodniego i idę się do pobliskiego budynku, gdzie jak poinformowali mnie znajomi, znajduje się Wydział Komunikacji. Przy wejściu do budynku tablica informacyjna Urzędu Skarbowego, Powiatowego Urzędu Pracy. Nie ma żadnej informacji o Wydziale Komunikacji. Zaczynam wątpić, czy dobrze trafiłam. Pytam i dowiaduję się, że powinnam wejść z lewej strony budynku. Wąski, obskurny korytarz, rzędy krzeseł pod ścianami. Ludzie siedzą w płaszczach, bo nie ma ani szatni ani wieszaka. Nad głowami wyświetlają się numerki z kolejnością. Niestety, po to by odkryć automat, który te numerki wydaje, trzeba kogoś zapytać (ukryty za drzwiami jednego z pomieszczeń). W kasie można płacić wyłącznie gotówką. Obok niej wisi informacja, że najbliższy bankomat znajduje się w Szpitalu Zachodnim.
Tym razem moje pytania kieruję do Starosty Powiatu Grodziskiego i naszych radnych:
1. Czy przy obu wejściach do budynku nie powinno być informacji, gdzie znajduje się Wydział Komunikacji?
2. Czy przy wejściu do Wydziału Komunikacji nie należy powiesić informacji, gdzie można pobrać numerki?
3. Czy w budynku, który odwiedza wielu interesantów kilku znajdujących się tam urzędów nie powinno być szatni? Pod drzwiami czeka się dość długo. Co zrobić z wierzchnim okryciem skoro są momenty, kiedy nawet dla wszystkich oczekujących nie ma krzeseł?
4. Czy w kasach urzędów w XXI wieku interesanci nie powinni mieć możliwości płacenia kartą?
To może Cię zainteresować: