21 listopada 2000 roku odbyła się pierwsza próba Grodziskiego Chóru Dziecięcego. W 2006 roku zmieniono jego nazwę, ponieważ słowo „dziecięcy” nie znajdowało już zastosowania dla zespołu młodzieżowego. Z dr Marcinem Łukaszem Mazurem, chórmistrzem, nauczycielem, założycielem i pierwszym dyrygentem Grodziskiego Chóru Bogorya rozmawia Jacek Wolszczak.

Jacek Wolszczak: 20 lat działalności Grodziskiego Chóru Bogorya to okazja do wspomnień. Co panu, jako dyrygentowi tego zespołu, szczególnie utkwiło w pamięci?
Dr Marcin Łukasz Mazur: – Takich znaczących momentów było dużo, aż trudno coś wybrać. Chyba do najważniejszych należy wymiana z orkiestrą z Koblencji w 2005 roku. Był to majowy tydzień spędzony przez naszych gości w Polsce, którzy przyjeżdżając do nas spodziewali się „białych niedźwiedzi na ulicach”, a wyjechali zachwyceni. Trzy tygodnie później niezwykle gościnnie przyjęli nas u siebie w Niemczech. Potem koncert X-lecia zespołu w 2010 roku w kościele przy ul. Piaskowej, dokąd przyjechały także trzy znakomite chóry i orkiestra. To było wielkie wydarzenie artystyczne. Ważnym momentem był również wyjazd w 2011 roku do Weiz, naszej gminy partnerskiej, gdzie zostaliśmy przyjęci po królewsku przez Austriaków, a potem spędziliśmy jeszcze 3 dni w słoweńskim Bledzie. A w ostatnich latach wyjazdy do Barcelony, Berlina i Lizbony. Dużo było takich momentów, które zapadają w pamięć. Mogę wspomnieć jeszcze o zdarzeniach zabawnych. Nasz pierwszy konkurs zagraniczny w 2005 roku odbył się w Kłajpedzie na Litwie. Nocowaliśmy w fatalnych warunkach, byliśmy zziębnięci, głodni, niewyspani, musieliśmy bardzo wcześnie wstać - i właśnie wtedy nastąpił jakiś niesamowity zryw. Śpiewaliśmy jako pierwszy zespół w całym festiwalu i był to moment wielkiej mobilizacji wtedy jeszcze początkującego zespołu, który przyniósł nam pierwszy międzynarodowy sukces – 3 nagrodę w kategorii chórów dziecięcych. Z kolei na festiwalu w Środzie Wielkopolskiej w czerwcu 2009 roku padał deszcz, hulał wiatr, było zimno jak w psiarni. Ten konkurs odbywał się na świeżym powietrzu. Do występu zakazałem chórowi wychodzić z autokaru. Wyszliśmy dopiero na sam koncert. Opłaciło się, bo ten festiwal wygraliśmy. To są takie niezwykłe, albo przynajmniej niecodzienne momenty, które na długo zapadają w pamięć.

– Które z wyróżnień na przestrzeni tych lat było dla pana najcenniejsze?
– Trzeba pamiętać, że chór nie śpiewa po to żeby się ścigać, żeby śpiewać lepiej niż inny zespół, ale po to żeby z tej muzyki się cieszyć, przeżywać ją. Z pewnością najcenniejsze są wyróżnienia zdobyte na konkursach, w których występuje dużo chórów. Według mnie, dwa najważniejsze osiągnięcia to zdobycie Złotego Dyplomu i zwycięstwo w kategorii jednorodnych chórów młodzieżowych na Międzynarodowym Konkursie Chórów im. Roberta Schumanna w Zwickau w Niemczech w 2006 roku w 150. rocznicę śmierci kompozytora, a także I miejsce w kategorii chórów młodzieżowych i Złoty Dyplom na IV Międzynarodowym Festiwalu Chórów w Randers w Danii w 2012 roku. To nagrody o dużej międzynarodowej randze.

– Co decyduje o tym, że Bogorya z każdego festiwalu przywozi do Grodziska medal, dyplom, wyróżnienie, będąc jednocześnie wielkim ambasadorem naszej gminy nie tylko w Polsce, ale i na świecie?
– Myślę, że podstawową receptą na sukces jest konsekwentna i kompetentna praca. Bardzo istotna jest koncepcja prowadzenia chóru i stałość w działaniu. To dotyczy zarówno nas, dyrygentów, jak również chórzystek. Żadnych królików z kapelusza lub asów z rękawa wyciągnąć się nie da.

– Jest pan nie tylko dyrygentem, ale również muzykiem, kompozytorem, aranżerem, opracowuje pan utwory, które później śpiewają zespoły wokalne. Co pan wtedy czuje?
– To zazwyczaj bardzo przyjemne uczucie. Zawsze kiedy dostaję od kogoś czy znajduję w sieci nagranie mojego utworu wzbudza ono moje wielkie zainteresowanie. Zastanawiam się jak dany chór, dany dyrygent poradził sobie z moim utworem. Czy myśl, którą zawarłem w nutach została zinterpretowana w taki czy inny sposób. Zdarzają się bardzo przyjemne momenty. Mogę śmiało powiedzieć o chórze Szkoły Muzycznej im. T. Bairda w Grodzisku, który przez lata prowadziła Elżbieta Grzebalska, a obecnie jest prowadzony przez Małgorzatę Grabską. Ten chór dokonał prawykonań kilkunastu moich utworów. To były bardzo dobre wykonania. Duże znaczenie ma dla mnie również znakomity chór La Musica z Lublina, prowadzony przez Zdzisława Ohara. Wykonywali kilka moich utworów i byli dwukrotnie naszymi gośćmi w Grodzisku: na jubileuszu X-lecia Bogorii oraz na I Festiwalu Chórów Dziecięcych i Młodzieżowych dwa i pół roku temu. Ten zespół jest na doskonałym poziomie od wielu, wielu lat i parę moich utworów wykonał znakomicie. Notabene, na ostatnim Ogólnopolskim Konkursie Chórów a Cappella Dzieci i Młodzieży w Bydgoszczy, zdobył nagrodę specjalną za najlepsze wykonanie mojego utworu pt. Canzonetta. Ta współpraca przebiega obustronnie: ja mam przyjemność, że oni śpiewają moje utwory, a oni mają przyjemność, że te wykonania są docenione.

– Ile koncertów przez te 20 lat dała swoim słuchaczom Bogorya?
– Dokładnie 310 występów publicznych. 107 z nich odbyło się w Grodzisku, a 62 za granicą. Pierwszy z nich miał miejsce 3 maja 2001 roku, a ostatni 2 lutego 2020 roku w ramach „X Grodziskiego Kolędowania”. Niestety od tego czasu z powodu pandemii nasza działalność ogranicza się do prób i spotkań.

– Jakie dziewczyny śpiewają w chórze Bogorya?
– Każda ze śpiewających dziewcząt ma inną motywację. Są takie, które trafiły do chóru zupełnie przez przypadek, bo akurat byłem na przesłuchaniach w szkole i zaprosiłem tę czy inną osobę do śpiewania i okazało się, że to jest ich pasja na lata. Inne przyszły, bo lubią śpiew i chciały należeć do chóru. Chór, oprócz kształcenia muzycznego, które zapewnia, ma wielką rolę poznawczą. To spotykanie się i obserwowanie innych zespołów, które nie poprzestają na banalnej twórczości, lecz sięgają do muzyki o dużej wartości artystycznej. To poznawanie innych krajów. Także rola chóru w motywacji do nauki języków obcych jest niebagatelna. Kiedy młodsze dzieci jadą za granicę, widzą że obcy język to narzędzie, które się może przydać. Myślę, że wszystkie dziewczęta łączą takie cechy jak ambicja, wytrwałość, zainteresowanie kulturą. Są ciekawe świata, oczytane, twórcze, o szerokim spektrum zainteresowań. Obok talentu czy uzdolnień muzycznych, ilość regularnej pracy jest tak duża, że osoby przypadkowe nie są w stanie temu sprostać. Spotykając się z dorosłymi absolwentkami chóru – bo przecież pierwsze roczniki to już panie mające dzieci – będącymi dawno po studiach, w trakcie kariery zawodowej, zauważam że w sposób konsekwentny i rozmyślny budują swoją przyszłość. Sprawia mi to niezwykłą przyjemność. Mam satysfakcję nie tylko jako muzyk, ale jako pedagog i wychowawca młodzieży, że chór Bogorya miał jakiś malutki udział w wykształceniu młodych ludzi.

– Kultura to z pewnością dziedzina, którą najbardziej dotknęła pandemia. Domyślam się, że uroczystości z okazji jubileuszu na razie nie możemy się spodziewać…
– Szykowaliśmy się na wielki koncert zaplanowany na połowę listopada, ale odwołaliśmy go… Na pewno kultura bardzo cierpi na pandemii. Może tylko czytelnictwo rośnie, ze względu na to, że ludzie zamknięci w czterech ścianach częściej sięgają po książki. O ile kontakt z filmem czy słuchanie muzyki są czynnościami, które w zaciszu domowym można robić, o tyle śpiew chóralny, który jest działalnością zbiorową na pandemii bardzo ucierpiał. Bardzo wiele zespołów w Polsce traci, bo część osób zwyczajnie boi się przychodzić na spotkania dużej grupy osób i nie uczestniczy w próbach. Pandemia podkopuje pracę całego ruchu amatorskiego, szczególnie w działalności zespołowej. Solista – pianista czy skrzypek nie może koncertować, ale może ćwiczyć i nagrywać. Natomiast zespoły chóralne czy taneczne tak naprawdę mają związane ręce, bo nie mogą się spotykać w pełnym składzie, ani występować. Myślę, że po pandemii będzie musiał nastąpić proces odbudowy tych zespołów, bo bardzo ucierpiały na wykluczeniu, którego jesteśmy uczestnikami.

– Ponoć chór to pana kolejne dziecko…
– Mam troje dorosłych już dzieci. Dwa lata po urodzinach najmłodszej córki założyłem Grodziski Chór Bogorya, dlatego zwykłem mawiać, że jest on moim czwartym dzieckiem. Zainwestowałem w niego mnóstwo energii, emocji, mojej wiedzy, umiejętności nabywanych przez lata. Bogorya jest urzeczywistnieniem moich planów. Wymyśliłem sobie założenie chóru i z pomocą wielu znakomitych współpracowników udało mi się to zrealizować. Chciałbym tutaj wymienić nazwisko Anny Asińskiej, która jest drugim dyrygentem chóru od 2003 roku, czyli przez prawie cały czas naszego istnienia. Bogorya jest drogim mi zespołem, który prowadzę już od 20 lat i bardzo chciałbym, żeby trwał. Po tym kiepskim okresie, w którym nie możemy śpiewać, życzę sobie aby zespół znowu w jakiś piękny sposób się rozwinął i przyniósł nowym uczestniczkom i naszemu miastu kolejne sukcesy, kolejne wspaniałe przeżycia.

– Dziękuję za rozmowę. Proszę przyjąć od naszej redakcji najlepsze życzenia z okazji jubileuszu 20 lat działalności Chóru Bogorya.
– Dziękuję bardzo.

Wszystkich zainteresowanych chóralnym śpiewaniem i historią zespołu zapraszamy do odwiedzenia strony Grodziskiego Chóru Bogorya. Zachęcamy również do obejrzenia zdjęć z archiwum zespołu, udostępnionych dzięki uprzejmości dra Marcina Łukasza Mazura.




 

Polub nas na Facebook
Zobacz galerię: Bogorya śpiewa już 20 lat


To może Cię zainteresować: