W sobotę 22 czerwca, brwinowski Ośrodek Kultury zorganizował świetny plenerowy koncert na powitanie lata. Organizatorzy zaprosili trzech wykonawców: kwartet JazzonanS, Bambi Reggae Jest oraz legendę polskiego alternatywnego rocka Lecha Janerkę.
Pierwszy supportujących Janerkę zespołów -JazzonanS, to kwartet młodych muzyków wywodzących się z Akademii Muzycznej w Warszawie oraz Akademii Muzycznej w Bygdoszczy. Młodzi wykształceni muzycy grają nowoczesny jazz o niezwykłym brzmieniu, które osiągnęli włączając nieczęsto spotykane w jazzie instrumenty – flet i akordeon. Dobrze zagrany przez nich jazz słuchało się z prawdziwą przyjemnością.
Kolejnym wykonawcą był zespół z Żuromina „Bambi Reggae Jest”, grający własne kompozycje, pełne radosnych akcentów, w kołyszących rytmach reggae. Dobrze zgrany zespół sprawił, że z estrady emanowała autentyczna radość grania, która udzielała się również publiczności.
Trzeci koncert zagrał Lech Janerka, muzyk znany z tego, że na własne życzenie, jest... trochę nieznany. Któż bowiem z młodego pokolenia zna, czy choćby słyszał, to nazwisko? Trudno mieć nawet o to pretensje, bowiem Janerka zawsze dbał o swoją ulubioną pozycję outsidera. Nie miał parcia na szkło, nie pchał się nigdy na afisz, nie produkował taśmowo chwytliwych przebojów, jednak od początku lat 80-tych tworzył utwory, które były swoistą kroniką ponurej PRL-owskiej rzeczywistości. Ta chłodna i wnikliwa ocena tego, co się w kraju dzieje, pozostała mu do dzisiaj. Tworzy teksty nieoczywiste, niczego nie podaje „na tacy”, wymaga od odbiorcy dokopania się do drugiego dna. Takie podejście sprawiło, że Janerka ma grono wiernych fanów, gotowych jechać na drugi koniec Polski, aby wziąć udział w koncercie, których nie ma zbyt wiele.
Po długiej przerwie, Lech Janerka nagrał w 2023 r. krążek zatytułowany „Gipsowy odlew falsyfikatu”, który przez wydawcę zgłoszony został do tegorocznych Fryderyków. I tu szok...! Pięć nominacji i pięć Fryderyków, za: singiel roku (Dupa jak sofa), artysta roku, autor roku, kompozytor roku i płyta alternatywna roku. Wykosił tym całą stawkę młodych, żądnych sukcesu wykonawców, którzy klikalnością biją go na głowę.
W Brwinowie zagrał już po raz drugi. Pierwszy, pamiętny koncert, artysta zagrał 11 lat temu, w małej salce starego Okeja. Ci, którzy mieli szczęście uczestniczyć w tym kameralnym koncercie, wspominają go do dzisiaj z łezką w oku. Drugi, zagrany został na dużej plenerowej scenie i do końca nie było pewne, czy publiczność dopisze i nie będzie obciachu. Przyszli! I to całkiem sporo. Byli ci, którzy pamiętają Janerkę z kapelą Klaus Mittfoch, ale było też dużo młodych słuchawek i słuchaczy, których interesuje muzyka ambitna, z dobrym, dającym do myślenia tekstem. Janerka, zbudowany takim zainteresowaniem, zagrał znakomity, ponaddwugodzinny koncert. W momencie kiedy publiczność zaczęła skandować bis, bis... artysta zwrócił się do widowni słowami: „kochani, ja bisuję już od pół godziny”.
Ten koncert, podobnie jak ten pierwszy, będzie pamiętany przez długie lata. Kto sobie odpuścił, ten ma czego żałować.