To nie jest gmina dla sprinterów bijących rekordy prędkości – Brwinów stawia na życie według koncepcji „slow life”. Tutaj nawet biegacze muszą zwolnić tempo, jeśli chcą uniknąć mandatu i punktów karnych.  

Wielu warszawiaków żyjących na co dzień w gorączkowym pośpiechu i rytmie życia wielkiego miasta decyduje się na wyprowadzkę ze stolicy. W nowym miejscu zamieszkania szukają zieleni i spokoju. Brwinów znajduje się w czołówce podwarszawskich miasteczek, które mogą odwoływać się do tradycji letniska, a gęsta sieć dróg rowerowych i wygodnych ciągów pieszo-rowerowych na terenie gminy zachęca do aktywnego spędzania czasu. Bywa jednak, że oczekiwania zderzają się z rzeczywistością.

To było jak podcięcie skrzydeł, prawdziwy cios dla rozwoju mojej sportowej kariery – mówi biegacz, któremu radarowy wyświetlacz prędkości w Kotowicach bezlitośnie wykazał znaczne przekroczenie prędkości i zagroził karą w wysokości 2 punktów karnych oraz 100-złotowym mandatem. – Nie ma mowy, aby w takich warunkach szlifować formę na najbliższą olimpiadę. Jak żyć, jak biegać? – pyta rozgoryczony.

Wydaje się, że odpowiedzią na te trudne pytania jest koncepcja „slow life”, która sprawia, że w gminie Brwinów ludzie żyją bez pośpiechu i w ramach treningu uważności pochylają się nad każdym z tysięcy krokusów kwitnących obecnie w pasach zieleni przydrożnej i nad każdą bylinką wypuszczającą nowe pędy w działającym tu od roku ogrodzie botanicznym. – Nawet najaktywniejsi sportowcy mogą trenować u nas w PASYWNEJ hali sportowej – zaznacza burmistrz Arkadiusz Kosiński, który sam znacznie się przyczynił do zwolnienia ruchu na drogach, budując nie tylko radarowe wyświetlacze prędkości, ale też stosując na drogach inne elementy uspokojenia ruchu. Warto przy okazji zauważyć, że brwinowskie ronda w centrum miasta też wpisują się w rytm „slow”. Ile razy trzeba okrążyć rondo Wacława Kowalskiego, by napatrzeć się najpierw na mural z uśmiechniętą twarzą aktora, a później na malowidło na ścianie budynku OSP, które daje złudzenie przestrzenne wglądu do środka strażnicy? Jak wolno trzeba przejechać przez rondo Ignacego Kozielewskiego, aby zauważyć, że siedząca na skwerze postać zastygła – nie w zadumie nad wychowaniem młodych Polaków, lecz w brązie – jako rzeźba upamiętniająca postać twórcy hymnu „Wszystko, co nasze…”?

Brwinów stawia na tempo „slow”, co warte jest rozpowszechnienia wśród kierowców nie tylko w primaaprilisowym artykule. A biegaczy –  serdecznie pozdrawiamy!

Polub nas na Facebook


To może Cię zainteresować: