Burzliwe dzieje wojenne kilku stuleci i 40 lat PRL sprawiły, że w Polsce zabytki, zarówno w formie budowli jak i przedmiotów kultury materialnej są dobrem rzadkim. Jest więc naturalne, że to, co ocalało z przeszłości, jako bezcenne świadectwo kultury naszych przodków, winno być pieczołowicie chronione przed degradacją i zniszczeniem. Niestety, jest to zadanie trudne i kosztowne. Jak trudne i kosztowne, postaram się pokazać na przykładzie mi najbliższym – przykładzie Milanówka.
Wprawdzie mówienie o Milanówku jako o mieście zabytkowym byłoby przesadą – cała jego historia to raptem 120 lat, ale milanowskich nieruchomości wpisanych do rejestru zabytków jest sporo, a całe centrum miasta jest pod „opieką” konserwatorską (napisałem: „opieką” – cudzysłów uzasadnię nieco później). Okazuje się jednak, że nawet w tak młodym mieście ochrona materialnych wartości historycznych urasta do miary problemu.
Kilka dni temu na stronie internetowej UM Milanówka ukazało się ogłoszenie zapraszające do składania wniosków o dotacje na renowacje milanowskich zabytków (jak co roku miasto przeznacza na ten cel 100 tys. zł). https://milanowek.pl/strefa-mieszkanca/urzad-miasta/aktualnosci/11835-gmina-dofinansowuje-prace-przy-zabytkach-w-roku-2019 .
30 stycznia b.r. na stronie Mazowieckiego Urzędu Ochrony Zabytków pojawiła się informacja, że w roku 2019 budżet będący w dyspozycji Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wynosi prawie 20 mln złotych. Właściciele lub posiadacze zabytków wpisanych do rejestru zabytków na terenie województwa mazowieckiego, będący osobami fizycznymi, jednostkami samorządu terytorialnego lub innymi jednostkami organizacyjnymi, mogą składać wnioski o udzielenie dotacji celowej z budżetu państwa na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane przy zabytku. 28 lutego upływa termin składania wniosków o udzielenie dotacji na prace planowane do przeprowadzenia w roku złożenia wniosku, których realizacja zakończy się do 31 października 2019 r. 30 czerwca upływa termin składania wniosków do MWKZ na dofinansowanie prac konserwatorskich i restauratorskich przy zabytku przeprowadzonych w okresie trzech lat poprzedzających rok złożenia wniosku (refundacja poniesionych nakładów). https://www.mwkz.pl/archiwum-aktualnosci-przeglad/42-wazne/1262-dotacje-2019
Obie te informacje sprowokowały mnie do opublikowania tekstu, nad którym głowię się od pewnego czasu.
Co oznacza decyzja wpisania nieruchomości do rejestru zabytków, wie chyba każdy posiadacz takiej nieruchomości. Ograniczenia praw rozporządzania własnością narzucone przez zalecenia Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków bywają kłopotliwe, wręcz uciążliwe, a w przypadku konieczności remontu, renowacji – bardzo kosztowne. Ogólnopolskie i lokalne programy ochrony zabytków w jakimś zakresie mają za zadanie wspierać właścicieli obiektów wpisanych do rejestru zabytków i rekompensować (wprawdzie tylko częściowo) ograniczenia praw właścicielskich poprzez dotacje: Ministerstwa Kultury, Wojewódzkich Konserwatorów Zabytków, wojewódzkie i gminne środki samorządowe czy środki unijne (np. Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020).
W przypadku wpisania nieruchomości do wojewódzkiej czy gminnej ewidencji zabytków sprawa wygląda inaczej. Takiego wpisu nie dokonuje się decyzją administracyjną lecz zarządzeniem, co oznacza, że właściciel nie musi być osobiście powiadamiany o tym fakcie. Bywa więc, że o ograniczeniu swobody dysponowania własnością dowiaduje się on wówczas, gdy występuje o pozwolenie na budowę, niezbędne przy przebudowie lub rozbudowie nieruchomości. Wojewódzki Konserwator Zabytków ma bowiem prawo, w przypadku nieruchomości wpisanej do ewidencji zabytków, nie wyrazić zgody na realizację takich planów właściciela. Właściciele zabytków zapisanych w ewidencji zabytków nie mogą liczyć na żadne wsparcie. Ustawa o ochronie zabytków z 2010 r. poddała ich nadzorowi ze strony Konserwatora Zabytków, ograniczając de facto prawa właścicielskie, ale nie dając nic w zamian.
Najstarszy milanowski obiekt zabytkowy to willa „Kaprys” (dawny pensjonat) wpisany do rejestru zabytków z datą powstania ‑ 1896 r. Pośród trzydziestu kilku budynków milanowskich wpisanych do rejestru zabytków (http://archiwumbip.milanowek.pl/viewfile/11528/WYKAZ%20ZABYTK%C3%93W%20stan%20na%2021.pdf – w rejestrze krajowym jest ich o kilka więcej) większość powstała w pierwszym ćwierćwieczu XX wieku. W zespole urbanistyczno-krajobrazowym miasta Milanówek (nr rej. 1319 A z 08.01.1988 r.) obejmującym centrum, znajduje się jeszcze ponad 60 obiektów, które powinny znaleźć się w gminnej ewidencji zabytków (to nie to samo co rejestr zabytków). Powinny – bo oprócz listy propozycji (ponad 300 pozycji) załączonej przy ogłoszeniu o konsultacjach w dniach od 9 listopada 2016 r. do 9 grudnia 2016 r. związanych z proponowaną listą zabytków ( http://archiwumbip.milanowek.pl/2601,536 ) nie znalazłem w BIP Milanówka takiej ewidencji. Długość listy obiektów zabytkowych lub pretendujących do tego miana jak i stan fizyczny wielu z nich (przykłady na zdjęciach) sprawiają, że problem ochrony zabytków jest dla Milanówka niebagatelny. Nie sprowadza się on także do dyskusji o losach willi „Waleria”, zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Turczynek”, czy Teatru Letniego.
Od kilku lat skromne 100 tys. zł przeznaczane przez RM Milanówka co roku na dotacje dla osób fizycznych będących właścicielami zabytkowych nieruchomości nie jest w pełni wykorzystywane. Listę wnioskodawców można policzyć na palcach jednej ręki. Jednemu z nich należałby się medal za wytrwałość, bo od szeregu lat, co rok, korzysta z niewielkich kwot dopłaty (pewnie musi uzbierać na udział własny). Czyżby nikt więcej nie miał takich potrzeb? Niestety, nawet 60% dopłaty z dotacji nie wyrównuje różnicy kosztów remontu obiektu zabytkowego w sposób zachowujący jego walory, w stosunku do standardowych technologii i materiałów budowlanych. W przypadku, gdy zabytkowy obiekt jest budynkiem mieszkalnym bez funkcji generujących dochód, właściciela często po prostu nie stać na luksus remontu. Okazuje się również, że dla potencjalnych beneficjentów dotacji, przeszkodą nie do pokonania są formalne wymagania dotyczące składanych do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wniosków (takie przypadki milanowskich willi można znaleźć na listach publikowanych przez WKZ). Rezultatem są domy, które stoją, niszczeją i czekają na „lepsze czasy”. Niektóre, nie mogąc się doczekać, zawalają się, płoną i znikają - jak niegdyś dworek Lasockich, co do którego istnieją już różne opinie – gdzie stał.
Jeśli więc drogi Czytelniku zamierzasz nabyć nieruchomość wpisaną do rejestru zabytków, musisz mieć jasny plan, jak ze skarbu kultury materialnej uczynić źródło dochodu ze sprzedaży „wizerunku” obiektu. Czy ma szanse, tak jak zamek w Kliczkowie, stać się ekskluzywnym hotelem ze SPA, siedzibą snobistycznego klubu lub czarować turystów (dla pobudzenia wyobraźni polecam zajrzenie na stronę FB zamku w Morągu https://www.facebook.com/pg/zamekmorag/about/?ref=page_internal – własne zdjęcia załączam ). W przeciwnym razie zyskujesz nie skarb lecz garb.
Nasi milanowscy gospodarze miasta, nabywając willę „Waleria” i zespół przyrodniczo-krajobrazowy „Turczynek”, z pewnością źle ocenili, nie tyle potencjalne walory obiektów, co swoje umiejętności ich wykorzystania. Składanie wniosków o dotacje z nadzieją, że się ich nie dostanie – no bo skąd wziąć pieniądze na udział własny? – to droga donikąd. Już ponad 10 lat obiekty, kupione jako skarby, niszczeją z malejącą szansą na rewitalizację, a garb rośnie. Być może nowe władze Milanówka wykażą więcej pomysłowości, co z tym zrobić. Tymczasem, proponuję naszym gospodarzom, aby zabytki milanowskie pozostające w rękach prywatnych potraktowali także jako dobro wspólne i wsparli właścicieli w sposób zorganizowany, ułatwiając zdobycie dotacji zewnętrznych (choćby pomagając w uzyskaniu informacji i przygotowaniu wniosków). Przecież reklamowane ścieżki spacerowe po Milanówku, mające na celu promowanie miasta (i mogące to robić), nie powinny odstraszać wyglądem niszczejących willi.