Od kilku dni redakcja otrzymuje wiele telefonów od mieszkańców Milanówka, ale również sąsiednich gmin z pytaniem - co się dzieje? Niektórzy proszą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Pytający nie rozumieją dlaczego ludzie, którzy dotychczas wspierali się, obecnie tak bardzo różnią się w podejściu do wielu spraw.
Mnie samej trudno to zrozumieć, ale uważam, że bierze się to z braku bezpośrednich rozmów, wyjaśniania sobie czasem trudnych spraw i nie do końca zrozumiałych działań - i tak wyjaśniam pytającym. Radni, burmistrz, członkowie założyciele KWW Piotra Remiszewskiego to ludzie w różnym wieku, różnych profesji i z różnym doświadczeniem. Na początku współpracy nie trudno więc o nieporozumienia. Wierzę, że wszyscy mają dobre intencje, ale przecież wiemy, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Trzeba więc ze sobą szczerze rozmawiać, ale nie poprzez facebook, wywołując dyskusję wśród mieszkańców, która rzadko jest merytoryczna, a dość często przybiera formę agresji słownej. Rolą radnych jest łączyć mieszkańców, a nie ich dzielić i wywoływać konflikty. Należy, z pozytywnym nastawieniem spotkać się przy stole, twarzą w twarz, wyjaśniając sobie niezrozumiałe działania natychmiast, a nie wówczas kiedy zaczynają się piętrzyć. Od dobrej współpracy organu stanowiącego – Rady Miasta i organu wykonawczego – Burmistrza, zależy nasz wspólny sukces. Szkoda tracić energię na „podgryzanie się”, przecież jest tyle do zrobienia. Konflikty, nawet w najbardziej udanych małżeństwach - zdarzają się, ale ich upublicznianie często ośmiesza stronę, która to robi.
Pisząc o emocjach, nie można pominąć ich głównego źródła – inicjatywy Burmistrza Piotra Remiszewskiego dotyczącej kupna nieruchomości przy ul. Łąkowej, z przeznaczeniem na Centrum Kultury. Dziwi jednak fakt przegłosowania na ostatniej sesji Rady Miasta stanowiska Rady (7 głosów za, 4 przeciw, 3 wstrzymujące się), wzywającego Burmistrza do natychmiastowego zakończenia działań na rzecz zakupu nieruchomości, argumentując swoje stanowisko faktem, że nieruchomość nie znajduje aprobaty milanowskiej społeczności. Skąd taka pewność, skoro na posiedzeniu Komisji Kultury głosy były podzielone, a konsultacji z mieszkańcami Rada Miasta nie robiła. Czy przedstawiciele kilku organizacji pozarządowych mogą zabierać głos w imieniu wszystkich mieszkańców? Czy Burmistrz, w sytuacji tak zróżnicowanych opinii, nie ma prawa zorganizować konsultacji? Moim zdaniem ma nawet obowiązek, tym bardziej, że konsultacje miał wpisane do programu wyborczego, a mieszkańcy, w tym niektórzy obecni radni, zarzucali Burmistrz W. Kwiatkowskiej, że podejmuje decyzje bez konsultacji. Czyżby radni obawiali się, że ich teza nie znajdzie potwierdzenia i stąd taka eskalacja działań?
Konsultacje w sprawie lokalizacji siedziby Centrum Kultury, Burmistrz W. Kwiatkowska przeprowadziła w 2016 r, a na ich wyniki czekaliśmy ponad półtora roku. Nie będę opisywała metody konsultacji. Mieszkańcy opowiedzieli się wówczas za jej lokalizacją w miejscu Teatru Letniego. Ja również byłam tego zdania, warunkując je jednak przeniesieniem kortów tenisowych na sportowy Turczynek. Wówczas, podobnie jak teraz uważam, że pozostawienie kortów w tym miejscu uniemożliwi zbudowanie obiektu na miarę potrzeb zgłaszanych przez mieszkańców (sale warsztatowe, sala widowiskowa, biura, zaplecze techniczne, magazyny, przeszklona kawiarnia z widokiem na plac zabaw) i zapewnienie bezpiecznego wjazdu i wyjazdu na teren lub do podziemnego garażu. Wjazd i wyjazd powinien być z i na ul. Krakowską. Obecny wjazd jest niebezpieczny z uwagi na bliskość wiaduktu. Należy również pamiętać o kilku dorodnych drzewach, które również stwarzają poważne ograniczenia. Czy znajdą się odważni, którzy podejmą decyzję o przeniesieniu kortów i zainwestowaniu w nie tak, by służyły tenisistom przez cały rok – wątpię, mimo iż nigdy nie usłyszałam rzeczowych argumentów przeciw takiemu przeniesieniu. Sądzę, że i w tej sprawie warto poznać zdanie mieszkańców.